Niepełnosprawni są na topie. Takie wrażenie można odnieść obserwując trwającą od kilkunastu dni sytuację polityczną. Temat niewątpliwie jest bardzo ważny, lecz już został sprowadzony do żałosnej politycznej gierki. Szkoda, bo na tym wszystkim najbardziej cierpią bezbronni.
Rodzice osób niepełnosprawnych od kilkunastu dni koczują w Sejmie. Mają swoje postulaty, chcą większego wsparcia od państwa. Nie ma co się dziwić. Nie od dzisiaj wiadomo, że w Polsce nie jest łatwo wychowywać niepełnosprawne dziecko, czy opiekować się niepełnosprawnym dorosłym. Czy można dziwić się, że podnieść głos w tej sprawie zdecydowali się właśnie teraz? Też nie. Rząd, który słynie z rozdawnictwa, do comiesięcznego pakietu 500 złotych na dziecko szumnie ogłasza dodanie raz w roku jeszcze 300 złotych na wyprawkę szkolną. Rozumowanie jest więc proste – skoro państwo stać na kolejny dodatek, to powinno je również być stać na dodatki dla niepełnosprawnych.
Myślenie jest to prawidłowe. I nawet logicznie patrząc – przecież jeżeli raz w roku 500 plus „poszłoby” na wyprawkę to świat by się z tego powodu nie zawalił, a fundusze z nowego dodatku na wyprawki rząd mógłby przeznaczyć na wsparcie niepełnosprawnych. Ale danej obietnicy złamać nie można. Premier wpadł więc na pomysł, żeby obciążyć nowym podatkiem tych, którzy zarabiają najwięcej. To się nazywa sprawiedliwość. Człowiek, który jest na tyle obrotny, że potrafił kolokwialnie mówiąc – dorobić się, musiałby teraz za to płacić, bo rząd został postawiony pod ścianą i nie ma skąd wziąć pieniędzy…
Niestety, jak można było się spodziewać sami niepełnosprawni zepchnięci zostali na drugi plan, a do głównej gry weszły polityczne kalkulacje. I tak oto niby porozumienie z rządem zostało dogadane, ale ktoś wpadł na pomysł, że jednak nie. Dogadanie się po kilku dniach z rządem? Nie, nie. Tak być nie może. Więc sypią się chamskie i pełne jadu teksty protestującej pani Hartwich na temat Jarosława Kaczyńskiego. Nie pasuje już pomoc rzeczowa, tylko koniecznie i bez żadnej możliwości kompromisu wręcz żądają gotówki.
Tradycyjnie już do ofensywy przystąpiła Platforma Obywatelska. I tradycyjnie najważniejsze jest zbicie politycznego kapitału. W wypowiedziach jej polityków można dostrzec jedno – najważniejsze jest to, aby pozbyć się PiS. Problemy niepełnosprawnych są tylko tłem. Bo jak inaczej nazwać posła Sławomira Neumanna, który w każdej telewizji trąbi o tym, że jego partia złoży wniosek o odwołanie Beaty Szydło i Elżbiety Rafalskiej? Na pewno odwołanie jednej czy drugiej bardzo przysłuży się osobom niepełnosprawnym… A właściwie nie oszukujmy się – to tylko zagrywka, bo chyba każdy jest świadomy tego, że do żadnego odwołania nie dojdzie.
Można odnieść wrażenie, że tutaj już nie chodzi realny problem, ale o polityczną zadymę. Zarówno z jednej strony, jak i z drugiej. A problem jak był, tak będzie. System pomocy państwa osobom niepełnosprawnym jest wadliwy i w całości nadaje się do reformy. Najlepiej po prostu byłoby usiąść i napisać go od nowa przy współudziale przedstawicieli różnych zainteresowanych sprawą środowisk. Niepełnosprawni nie mogą zostać pozostawieni sami sobie. Oni i ich rodziny są takimi samymi obywatelami państwa, jak ci którzy z problemem niepełnosprawności stykają się niezwykle rzadko.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo