Polska Grupa Energetyczna przejmie Grupę ENERGA. Takie przekonanie panuje w wielu środowiskach. Nawet Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu jest przekonany, że Ministerstwo Skarbu już podjęło decyzję - niezależnie od opinii eksperckich i jego osobistego przekonania-(spotkanie ze środowiskami biznesu z Pomorza przed dwoma tygodniami). I prywatyzacja" Grupy ENERGA z przedsięwzięcia ekonomicznego stała się sprawą polityczną.
ENERGA jest spółką dystrybucji energii elektrycznej, która swoim zasięgiem pokrywa mniej więcej 1/4 powierzchni Polski (np. Kalisz, Koszalin, Olsztyn). Jej największe składniki produkcyjne to Elektrownia Ostrołęka i - relatywnie mała - Elektrownia Wodna we Włocławku. Strategia Grupy ENERGA opiera się na działaniach innowacyjnych, w tym wspieraniu rozwoju drobnej energetyki, włączając w nawet przydomowe instalacje produkcyjne przy domach klientów indywidualnych. Takiej strategii nie ma żadna inna grupa energetyczna w Polsce.
Tymczasem Polska Grupa Energetyczna to dość zabytkowa organizacja złożona głównie z kopalń i elektrowni opartych na węglu brunatnym (Turów, Bełchatów). I - jak to tradycyjni górnicy i energetycy - gra w "dużą grę". Chce na przykład stawiać atomówki. Po co jej ENERGA? Ano po to, by mieć którędy swoją brunatną energię sprzedać. Nie widzę inego powodu biznesowego.
Dziwne byłoby, gdyby PGE nie dążyła do skasowania innowacyjnych fanaberii z Gdańska. I równie dziwne byłoby, gdyby - po transakcji - PGE nie dążyła do zmiany organizacyjnego podporządkowania sieci dystrybucyjnych. Więcej: utrzymywanie "centrali" w Gdańsku miałoby sens co najwyżej umiarkowany. Co zostałoby z Grupy ENERGA? Tu Tomasz Zadroga, prezes PGE plącze się w zeznaniach. A to chce Energę przekształcić w centrum realizacyjne elektroni jądrowej w Żarnowcu (albo i nie w Żarnowcu). A to widzi w Enerdze spółkę giełdową kooperującą z PGE, a to wpada jeszcze na jakieś inne pomysły. Brak wiedzy o Enerdze przebija niemal z każdej wypowiedzi przedstawicieli PGE (patrz choćby wczorajszy wywiad w lokalnej "Wyborczej").
A że gra stała się polityczna, to i argumenty już są tylko polityczne:
Mikołaj Chrzan ("GW"): Jeśli się wam uda, wyznawcy liberalizmu w gospodarce was zjedzą. W ramach prywatyzacji jedna państwowa spółka kupi drugą państwową spółkę.
Tomasz Zadroga (PGE) - Gdybyśmy mieszkali w USA, to mieliby pełne prawo nas krytykować. Ale jeśli ktoś twierdzi, że w Europie energetyką rządzą prywatne spółki, to radzę zapisać się na korepetycje. Warto się samemu zastanowić, czy lepiej żeby Energę kupiła państwowa spółka z Polski, czy państwowa z innego kraju UE?
Dla mnie pytanie brzmi nieco inaczej: czy chcemy tworzyć państwowy monopol energetyczny wydrenowany przez państwo z kasy w imię bieżących interesów gotówkowych?
Inne tematy w dziale Gospodarka