Ze smętnym rozbawieniem czytam relacje z procesu o to, czy co jeden pan powiedział, a drugiemu udało się usłyszeć. Spór sądowy dotyczy gadania i do tego prowadzony jest w trybie (i nastroju) wyborczym. A mnie interesuje idea.
Jestem za prywatyzacją służby zdrowia
Taki pogląd wyznaję. I nie znajduję argumentów pozwalających zakwestionować go jako zasadę. Po prostu uważam, że kapitał państwowy nie powinien być angażowany w działalność, którą ktoś może prowadzić lepiej. Dodajmy, że w obecnym stanie rzeczy nie ma przeszkód prawnych ani dla komercjalizacji (czyli przekształcenia w spółkę), ani dla prywatyzacji (sprzedaży placówki). Tym bardziej nie ma obligatoryjnych procedur postępowania na wypadek prywatyzacji. Wobec czego panują: dowolność, obyczaj oraz gotowość / brak gotowości do eksperymentowania. Moim zdaniem dyskusja powinna dotyczyć raczej techniki, niż idei prywatyzacji.
Problemy techniczne
Pierwszym problemem technicznym (ale dość złożonym) jest określenie, co ma być przedmiotem transakcji: nieruchomość, budynek (niekiedy ze specjalistycznymi instalacjami), działalność medyczna (ludzie, sprzęt), działalność pozamedyczna i okołomedyczna zlokalizowana w budynku lub jego pobliżu, sam sprzęt, zawarte kontrakty, gotówka w kasie, długi... Czyli jaka powinna być kombinacja sprzedawanych składników. Jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie ma i być nie może. Wiadomo jednak, że kluczowym kryterium raczej nie powinna być cena.
Gestor
Według mojej orientacji placówki służby zdrowia w Polsce w większości nie są państwowe. Dominuje własność samorządowa, zaś suwerenne prawa samorządów powinny być honorowane. Stąd postulat, aby ścieżek prywatyzacji nie "przeregulować". Z drugiej strony patrząc - w samorządach brakuje kompetencji (know-how) z dziedziny prywatyzacji, zaś każda transakacja narażona jest na zarzuty. Prawo państwowe mogłoby spełniać istotną funkcję: dawać samorządom "dupokrytkę" przez stworzenie rozwiązań, z których mogliby skorzystać nie tylko odważni, ale i zwykły, nawet mało kompetentny samorząd.
Między hiperregulacją a samowolką mieści się możliwość stworzenia "księgi" czy "kodeksu dobrych praktyk", czyli zestawu rozwiązań wzorcowych, które mogłyby zostac uznane za "bezpieczne" z punktu widzenia samorządów (czy innych instytucji publicznych) prywatyzujących poszczególne placówki. Nie będę wchodzić w szczegóły z przyczyn, które wyjaśnię na końcu.
Narodowy Fundusz Zdrowia
No i pozostaje jeszcze kwestia statusu prawnego NFZ. Uważam powołanie tej instytucji za pomysł chybiony. Przywrócenie w jego miejsce kas chorych uważam za ideę jak najbardziej sensowną. Dodam, że nie widzę szczególnego powodu, dla którego kasy chorych miałyby być państwowe.
Dlaczego to się nie uda?
Istotnym czynnikiem, dla którego prywatyzacja jest niemożliwa, jest stanowisko dwoch wiodących partii reprezentowanych przez dwóch wiodących kandydatów. Odpryskiem wyborów (i procesu sądowego) będzie utrwalenie się - jako normy - społecznego sprzeciwu wobec prywatyzacji służby zdrowia. Nie będę się zajmował tematem, bowiem nawet najbardziej racjonalne argumenty i przejrzyste procedury nie wygrają z polityczną i ideologiczną zapiekłością.
Inne tematy w dziale Polityka