Prze Prze
96
BLOG

Po co nam uniwersytety?

Prze Prze Gospodarka Obserwuj notkę 6

Do napisania tej notki skłonił mnie krótki tekst Pana Tomasza Wypycha o marnych pozycjach naszych uniwersytetów w światowych rankingach, którego konkluzja o zbyt niskim finansowaniu nauki jest uproszczeniem, przyjmowanym za niemal całą prawdę, a tymczasem trwonimy pieniądze na różne fikuśne sposoby i prawdziwym problemem nie jest ich brak tylko zła pod wieloma względami organizacja.

Jeśli chodzi o miejsce w rankingu najlepszych polskich uczelni, sytuacja nie jest taka zła:

https://www.salon24.pl/newsroom/1413966,dramat-polskiej-edukacji-nasze-uczelnie-poza-najlepsza-400-w-rankingu#google_vignette

Miejsce 4000-500 – w porządku, tu finansowanie może coś znaczyć, ale jeśli weźmiemy pod uwagę średnią polskich uniwersytetów = poziomowi Zanzibaru, to Zanzibar górą – tam pogoda fajniejsza i być może mniej sprzyja czytaniu i uczeniu się ????

Z nauką jest tak, że na jej pomyślny rozwój ma wpływ więcej czynników, niż samo finansowanie, co dotyczy także służby zdrowia, ale o tym innym razem. Gdyby do rozwoju nauki wystarczyło odpowiednio wysokie finansowanie, Saudyjscy szejkowie mieliby najlepsze uniwersytety na świecie, a tymczasem tak nie jest. Wiemy, że solidne finansowanie nauki, sportu, mediów czy sztuki jest czynnikiem przydatnym, ale nie wystarczającym.

Przede wszystkim warto zadać sobie pytanie do czego są nam w potrzebne uniwersytety, czego od nich wymagamy, ilu i jakich uniwersytetów w Polsce potrzebujemy?

Uniwersytety powstały po to, żeby wspierać państwo kształcąc jego obywateli i po to, żeby dobra organizacja państwa i rozwój technologii dawały mu przewagi nad innymi państwami, zwłaszcza sąsiednimi.

Nie ma co marzyć o rozwoju technologii jeśli nauka nie ma właściwej ochrony sprawnego państwa – ochrony wywiadowczej i kontrwywiadowczej, a także bez dobrego prawa napisanego prosto i precyzyjnie, żeby nie wymagało interpretacji oszustów i kombinatorów. Inny problem – osobny duży temat, to prawo patentowe. W skrócie – każde państwo chroni prawa patentowego na swoim terytorium, a Polska to państwo słabe, z małym rynkiem.

Uniwersytety nie są po to by robić punkty w rankingach.

Uniwersytety służą trzem celom, między którymi należy zachować rozsądną równowagę:

Pierwszym jest KSZTAŁCENIE społeczeństwa po to, by ludzie potrafili liczyć i zapisywać to co policzyli, jak zebrane podatki i wydane środki na własne i wspólne cele, żeby mądrze gospodarowali zasobami Ziemi, zawierali logiczne umowy, żeby potrafili budować to czego potrzebują i żeby ze sobą sprawnie współpracowali.

Mówimy tu o kształceniu potrzebnych państwu: ekonomistów, prawników i urzędników, matematyków, fizyków, chemików, lekarzy, farmaceutów, inżynierów, rolników, leśników, piekarzy, geologów i biologów, psychologów, językoznawców, lotników, żołnierzy, marynarzy…

Drugim, równorzędnym celem jest WARSZTAT - bezpośrednia praca uniwersytetów dla państwa – plany, konstrukcje, rozwiązywanie nietrywialnych problemów: budowanie przewagi technologicznej i gospodarczej nad sąsiadami, którzy będą państwu zagrażać, tym bardziej im będzie słabsze i im gorzej będzie zorganizowane. Bez realizacji celu drugiego, pierwszy cel nie może być dobrze realizowany, ponieważ drugi buduje niezbędny warsztat do wykonania pierwszego, a później oba wzajemnie się napędzają. Wszystko to ma zastosowanie praktyczne- opracowania dla państwa, firm, przedsiębiorców, samorządów.

Trzecim celem istnienia uniwersytetów jest czysta NAUKA, czyli rozwijanie badań podstawowych poszerzających naszą wiedzę o nas i o otaczającym nas świecie. Dzięki nim wiemy jak zbudowany jest układ słoneczny, dowiadujemy się jak działa nasz organizm, wiemy, że samochody elektryczne nie są ekologiczne, korzystamy z lampy Roentgena, laserów, komputerów, ultrasonografu, tomografii komputerowej. Dzięki NAUCE, dzięki badaniom podstawowym, po pewnym czasie korzystamy z czegoś, czego przedtem nie było i wiemy o czym wcześniej nie wiedzieliśmy.

Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że trzeci cel (NAUKA) jest nadbudową drugiego (WARSZTATU) i pierwszego (KSZTAŁCENIA). Drugi jest warsztatem pierwszego i trzeciego. Działa to tak: uczymy ludzi, oni budują dobre rzemiosło, np. produkują dokładne termometry, precyzyjne suwmiarki, wagi, drony, silniki, spektrofotometry i inne narzędzia, a trzeci cel osiągamy dając najlepiej wykształconym najlepsze narzędzia w zamian za poszerzanie naszej wiedzy i zwiększanie możliwości osiągania pierwszych dwóch celów.

Zdrowy, państwowy uniwersytet w 1/3 pracuje dla państwa wykonując zlecenia badań od rządu, instytucji i firm i budując solidne rzemiosło analityczne, w 1/3 kształci światłych i odpowiedzialnych obywateli, i w 1/3 - opcjonalnie - prowadzi badania podstawowe, czyli poszerza naszą wiedzę o świecie, poprzez wspierany grantami zapał naukowców do poszukiwania prawdy i poszerzania granic naszego poznania.

Ta proporcja celów / działań nie musi być dokładnie taka, ale nie da się budować dobrych uniwersytetów oceniając i wspierając tylko trzeci składnik ich działalności jakim są granty i ciekawe publikacje, ignorując jednocześnie realizację dwóch pierwszych, które budują jakość trzeciego. Tak niestety jest, że w Polsce uniwersytety oceniane i finansowane są na podstawie oceny realizacji wyłącznie trzeciego celu z pominięciem pierwszych dwóch. Tak jakby to było oczywiste, że ich realizacja jest optymalna, a tak nie jest.

Państwo powinno utrzymywać tylko te uniwersytety, które przynoszą mu wymierne korzyści, ponieważ utrzymywanie zbędnych zmniejsza możliwości utrzymania na odpowiednim poziomie tych, które są faktycznie potrzebne.

Trzy cele utrzymywania i rozwoju uniwersytetów: kształcenie, warsztat i nauka powinny być oceniane przed decyzją o dalszym finansowaniu, a nie tylko ostatni z nich, czyli liczba i jakość publikacji, ponieważ będą próbowały dostosować się do takich wymagań i tylko ten oceniany element będzie działał dobrze. Ludzie działają oszczędnie – taka ich natura.

Podobnie jest z mediami. Jeśli miarą ich jakości jest tylko oglądalność, dziennikarze się do tego dostosowują i możemy zapomnieć o rzetelnej informacji, która jest ludziom potrzebna po to by podejmowali racjonalne decyzje. Ze zdrowym rozsądkiem wygrywa sensacja i emocje.

Jeśli w nauce chory system finansowania popycha badaczy tylko i wyłącznie do marnej, ekstensywnej sprawozdawczości, do publikowania czegokolwiek, byle często, nadmiernie ich obciąża ich wydajność i zmusza do pisania coraz większej liczby coraz gorszych publikacji. Czy żyjemy w czasach post-historycznych, kiedy postęp, prawda i rzetelna informacja nie są już potrzebne? Można dojść do takiego wniosku kiedy obserwujemy nadmiernie sponsorowane media karmiące nas zbędną informacją wątpliwej jakości i kiedy widzimy rozcieńczanie nauki do granic naszej wytrzymałości. Artykułów naukowych powstaje coraz więcej, ale prawie nikt ich nie czyta poza ich autorami i recenzentami. Czy ludzie są za głupi żeby tę twórczość docenić? Otóż nie. Czy nie szkoda czasu na czytanie marnej książki do końca lub oglądanie kiepskiego filmu dłużej niż do czasu, kiedy zorientujemy się, że nie warto?

Dobre uniwersytety są nam bardzo potrzebne. Spójrzmy na ostatnie kilkadziesiąt lat historii Polski i oceńmy jaki obserwujemy rozwój technologii, przemysłu, sztuki i jak wspaniale chronimy środowisko. Mogłoby być lepiej, prawda? Ludzie nie chcą czy nie potrafią? Stawiam na to drugie – nie potrafią. Przede wszystkim uciekają w etatyzm i nie potrafią korzystać z mądrości innych. Sami wiedzą co wiedzą, np. czego to się nie da zrobić.

Ocena „ewaluacja” uniwersytetów musi być logiczna i rzetelna, musi uwzględniać

1. Jakość kształcenia,

2. Warsztat i przydatność dla państwa,

3. Jakość badań podstawowych.

Najwięcej środków należy przeznaczać na rozwój najbardziej potrzebnych i najlepszych uczelni, a nie tych, które produkują najwięcej publikacji. Te publikacje nic nie dają naszej gospodarce i nie gwarantują dobrego poziomu kształcenia.

c.d.n.


Prze
O mnie Prze

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Gospodarka