Ponad 170 tysięcy chrześcijan ginie, co roku przez to, że są wierni swej religii. Setki (!) milionów chrześcijan na całym świecie jest prześladowanych. To jest poważna sprawa. Jeżeli ci barbarzyńcy, którzy walczą z chrześcijanami nie nasycą się swym skrajnym zachowaniem i nie przestaną zachowywać się w ten sposób to, kto wie czy nie grozi nam coś jeszcze gorszego.
Na początku trzeba zaznaczyć, że chrześcijaństwo to najlepsze, co mogło człowieka spotkać. To dzięki chrześcijaństwu jest dobrze, a przez odejście od chrześcijańskich zasad zaczyna się robić źle. Ja jestem wstanie zrozumieć, że w Indiach, czy Iraku może specjalnie za chrześcijanami nie przepadają (głupi są i nie wiedzą, co dobre). Chrześcijanie za pewną starają się ewangelizować tamte tereny i może się to spotkać z buntem ze strony innowierców, jestem to wstanie zrozumieć, nie zmienia to jednak faktu, że chrześcijanie za nie przejście na chrześcijaństwo nie karzą śmiercią, a hinduiści za próbę ewangelizowania tak. Zachowanie to potwierdza tylko, że hinduistom (tak jak i muzułmanom) bliżej do barbarzyńców niż do szlachetnych rycerzy.
W takiej sytuacji trzeba sobie postawić ważne pytania. Czy walka z chrześcijaństwem nie stanie się ich narodową tradycją? Oraz drugie pytanie: Czy gdy zabraknie już chrześcijan do mordowania i kościołów do niszczenia to nie zaczną ich szukać bliżej nas? Z Indiami może być poważny problem, bo Hindusów jest jednak ponad miliard i oni naprawdę mogą zacząć tutaj przyjeżdżać jak ci Arabowie do Francji, a wtedy miło może nie być. Nie ma, co ukrywać, że przydałoby się poważnie zareagować. Trzeba jasno stwierdzić, że państwa w obecnych czasach nałożyły na siebie różne obowiązki, ale obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa jest fundamentalnym obowiązkiem państwa, znacznie ważniejszym niż bezpłatna służba zdrowia czy darmowe studia wyższe.
Dramatem chrześcijan w Indiach jest to, że praktycznie nikt się do nich nie poczuwa. Są to obywatele Indii, więc powinni być chronieni przez rząd własnego kraju. Poza rządem Indii, który, co trzeba zaznaczyć, specjalnie gorliwie nie ściga hinduskich radykałów (wypłacił zdaje się jakieś drobne odszkodowania: od 200 dolarów do 4 tys. dolarów za zniszczony kościół, nie wiem czy zatrzymali jakiegokolwiek zbrodniarza, ale biorąc pod uwagę, że walka z chrześcijanami trwa już jakiś czas to nie sądzę), oraz papieżem, który ma ograniczone pole działania, żaden inny rząd nie ma w planach pomocy chrześcijanom. O wspólnym stanowisku UE, czyli biorąc pod uwagę historię jądra chrześcijaństwa, możemy pomarzyć. A przydałaby się zdecydowana reakcja tzw. państw zachodu. Niestety państwa zachodu wyznają teraz rozdział religii od państwa w stopniu ostatecznym tzn. „religia chrześcijańska to nie my”. I to widać.
Inne tematy w dziale Polityka