Są spotykane głosy, że to Gruzja winna jest wybuchu wojny przez swojego nieodpowiedzialnego prezydenta. Opinia ta jest oczywiście mało prawdopodobna, bo prezydent Gruzji nie wykazywał do tej pory skłonności samobójczych. Poza tym armia gruzińska była w trakcie modernizacji i nie było sensu zaczynać wojny, gdy wszystko nie było zapięte na ostatni guzik.
Gruzini nie zaczęli, ale to oni pojawili się w Osetii Południowej, a nie Rosjanie, np. w Tbilisi. Oczywiście, że to zdanie jest prawdziwe z tym, że wymiana ognia trwała od 2 sierpnia i zaczęli ją Osetyńcy (tak naprawdę Rosjanie, niech nikt nie ma wątpliwości, że Osetyńcy mają jakąś wolną wole). Gruzini po prostu doskonale wiedzieli, co się szykuje.
Myślę, że początku całej operacji należy szukać pod koniec 2007 roku, gdy w Gruzji zaczęła się histeria i „marsze opozycji”. Nie sugeruje, że Gruzińska opozycja to agenci Moskwy, raczej tzw. pożyteczni idioci, których podjudzali odpowiedni ustawieni przyjaciele Rosji. Przypominam, że prezydent Saakaszwili wprowadził wtedy stan wyjątkowy i przeprowadził wcześniejsze wybory prezydenckie, czym tamten kryzys zakończył.
W połowie lipca Rosjanie rozpoczynają manewry wojskowe w pobliskim rejonie (http://www.dziennik.pl/swiat/article210120/Za_miesiac_Rosja_zaatakuje_Gruzje_.html). Do tego należy dodać, że przez cały czerwiec i lipiec Rosjanie odbudowują 54 kilometrową linie kolejową łączącą Suchumi i Oczamczyrę, której nikt nie używa od 90 (!) lat. Co ciekawe, odbudowują ja na terenie Gruzji tzn. w zbuntowanej republice Abchazji, na którą Rosjanie tak jak i na Osetię Południową mają chrapkę od wielu lat. Ja rozumiem, że Rosjanie wzbogacili się na ropie, ale żeby ktoś za zarobione pieniądze odbudowywał kolej na terenie obcego państwa to jeszcze nie słyszałem, chyba, że.... chyba, że niedługo będzie to Rosyjskie terytorium i kolej będzie potrzebna przy ofensywie rosyjskich wojsk, bo przecież nie odbudowuje się kolei po to by sobie ludzie jeździli na wycieczki, co, jak co ale o tym to władze Rosyjskie specjalnie nie myślą. Gruzini połapali się, co jest grane i głośno krzyczeli, że inżynieryjne wojska rosyjskie są na terenie Abchazji bezprawnie.
Później doszło do wspomnianej wcześniej wymiany ognia i prezydent gruziński chcąc „przywrócić konstytucyjny porządek w Osetii południowej”, jak zakomunikował oficjalnie, zarządził atak wojsk gruzińskich. Było to oczywiście słuszne, nie było, na co czekać jak Polacy pod koniec lat 30 XX wieku. Było to słuszne, nie zmienia to jednak faktu, że akcja sama w sobie nie miała szans na całkowite zwycięstwo, ale miała na pewno większe szanse na sukces niż obrona przed zmasowanym atakiem Rosyjskiego wojska, jakie miało nastąpić kilka dni później.
To, że Rosjanie wszystko zaplanowali widać również teraz, gdy Putin & Miedwiediew nie chcą podpisać rozejmu. Po co rozejm skoro nic nie zyskaliśmy? – zdają się mówić rosyjskie elity. Jakieś małe państewko nie będzie nam mówić, co my, imperium, mamy robić! I tak to będzie trwało dalej na pewno bez Abchazji i Osetii Południowej Rosjanie nic nie podpiszą. Na pewno też nie będą się godzić na niepodległą i suwerenną Gruzję. Gruzja musi się stać państewkiem z marionetkowym rządem w 100% zależnym od woli Rosji.
Czas gra na niekorzyść Gruzinów, im wojna będzie trwała dłużej tym Gruzja będzie słabsza. Myślę, że po tych wszystkich wydarzeniach cudem będzie, jeżeli w Gruzji utrzyma się rząd, który będzie chciał wprowadzić Gruzję do NATO.
P.S. Należy zauważyć i jest to dowód koronny, że Rosjanie zaatakowali Gruzję (chodzi mi o samą Gruzję bez jakichkolwiek wcześniejszych sporów terytorialnych) od strony Abchazji!! Czyli dokładnie tam, gdzie wcześniej wyremontowane linię kolejową!! Proszę sobie sprawdzić gdzie leży zajęte miasto Senaki, a gdzie Osetia Południowa. http://pl.wikipedia.org/wiki/Senaki
Inne tematy w dziale Polityka