Podstawą demokracji są ponoć partie polityczne. W III RP było już ich bardzo dużo, byli wyraziści liderzy, było duże społeczne poparcie, a jednak partie te porozpadały się. Porozpadały się, więc błąd był w ich fundamentach, tak sądzę. Jakie były fundamenty i jak te partie budowano?
Chciałbym wyjść od założenia, że partie polityczne w Polsce były i są dalej budowane "na tak". Co to oznacza? Ano oznacza np., że: Tak, jestem za Kaczyńskim (PiS). Ogólnie rzecz biorąc wszyscy członkowie mają się z czymś zgadzać. Najczęściej ze względu na obowiązującą ordynacją z jakąś osobą, czyli np. Kaczyńskim, albo Tuskiem, wcześniej np. z Millerem - SLD się nie rozpadł ale tam wszyscy ciągle szukają jakiejś tożsamości pojawił się LiD później znowu nie ma LiDu itd. Teraz jest jakaś "Lewica".
Budowanie "na tak" jest błędne bo zamyka krąg potencjalnych członków, czy sympatyków do podzielających tezę główną, która jest wąska! Dlatego nie ma w polskich partiach żadnych skrzydeł, a wszyscy niewierni są usuwani. "Na tak" budowana jest też np. UPR, która co prawda w ogóle się nie liczy, ale uznawani są tam tylko konserwatywni liberałowie (plusem jest to, że przynajmniej są to jakieś idee, w pozostałych partiach liczy się wierność wobec konkretnego człowieka).
Partie powinno budować się "na nie". Np. po ten pomysł sięgnęli czerpiąc z Hiszpanii panowie Olejniczak z Napieralskim planując wojnę z kościołem. To jest budowanie partii "na nie" w ich przypadku "nie dla kościoła". W przypadku prawicy powinno być "nie dla antyklerykałów", "nie dla socjalistów", czy "nie dla euroentuzjastów". To jest klucz (oczywiście poza zmianą ordynacji) do utrzymania się partii i stworzeni pewnego szerokiego nurtu.
Można też zwrócić uwagę, że zasada ta obowiązuje nie tylko w odniesieniu do partii politycznych, ale też np. do dziennikarzy. Istnieje grupa dziennikarzy. która zjednoczona jest hasłem "nie dla Michnika" (dość prymitywne bo w odniesieniu do człowieka a nie do idei), czy szersze - "nie dla salonu". Z drugiej strony GW opiera się na zasadzie "nie dla endecji" (tak umownie bym to nazwał, chodzi o to, że GW uznaje poglądy przedwojennej endecji za najgorsze z możliwych vide "polski nacjonalizm").
Na rynku politycznym tylko ta nowa lewica zaczyna iść w tym kierunku tzn. odchodzenia od polityki "na tak" do polityki "na nie". Jeżeli prawica nie dojdzie do tych samych wniosków może być groźnie...
Inne tematy w dziale Polityka