Sejm i Senat. Dlaczego posłowie są powszechnie uważani za bandę nierobów? Przecież są oni wybierani spośród obywateli. Jednak i posłowie, i obywatele zachowują się tak, jakby nikt posłów nie znał i jakby oni nikogo nie reprezentowali.
Wyjdźmy może od przyjrzenia się, jak jest obecnie. Co na temat władzy wykonawczej mówi polska konstytucja z 1997 roku. Władzę ustawodawczą w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują Sejm i Senat. No i bardzo dobrze. Sejm i Senat są zakorzenione w polskiej tradycji i niech tak zostanie. Ważniejsze jednak od samych miejsc jest to, kto tam siedzi. Posłowie i senatorowie wybierani są w wyborach. Jakie to są wybory – odwołajmy się znowu do konstytucji. Wybory do Sejmu to tzw. wybory pięcioprzymiotnikowe, czyli:powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne oraz odbywają się w głosowaniu tajnym. Natomiast wybory do Senatu są powszechne, bezpośrednie i odbywają się w głosowaniu tajnym. Zdecydowanie bardziej podoba mi się zapis o wyborach do senatu i tak powinno być również w odniesieniu do sejmu.
Powszechne? Jako zasada tak, ale okoliczności zmuszają do tego aby był pewien stosunkowo krótkotrwały wyjątek. Jest taka grupa ludzi, która według mnie prawa wyborczego powinna być pozbawiona. Są to byli (oby) komuniści. Dokładniej opisałem to w notce pt. Za co?
Równe? Nie powinny być. Z tym, że jestem za równością materialną (teraz w wyborach do senatu jej nie ma, a mnie się marzą jednomadatowe okręgi), ale jestem przeciwko równości formalnej (obecnie jest), czyli uważam, że należy wprowadzić coś takiego, jak siła głosu. Teraz można się zastanowić według jakiego kryterium należy tę siłę określać. Według mnie powinno nim być wykształcenie. Przykład: Wykształcenie podstawowe – 1 głos, średnie – 2, wyższe – 3, doktor – 4. Przynajmniej w zamyśle byłoby tak, że wykształceni – których jest mniej – mieliby realny wpływ na kraj. Dzięki obecnym zapisom najsilniejsi są ci, których jest najwięcej, a nie koniecznie są oni kompetentni.
Proporcjonalne? W proporcjonalności najbardziej denerwuje mnie oligarchizacja. Doskonale to widać obecnie w Polsce – jest p. Tusk, jest p. Kaczyński i tyle, reszta nic nie znaczy. Choćby odeszło z Pltaformy pół PO, a z Prawa i Sprawiedliwości pół PiS-u (co zresztą już się działo i dzieje) – nic to nie zmienia, bo PO jest silna premierem Tuskiem, a PiS premierem Kaczyńskim. Istny Oligopol! Ja jako gospodarczy liberał jestem zwolennikiem konkurencji doskonałej, a przynajmniej monopolistycznej, a poza tym to przecież mamy ponad czterdziestomilionowy naród... tylko dwóch jest takich dobrych!?
Jeszcze o kształcie senatu. Może można by zapewnić kilka miejsc dla przedstawicieli episkopatu, rektorów najważniejszych uczelni i być może jeszcze kogoś.
Podsumowując stwierdzam, że jednomandatowe okręgi wyborcze, które zniszczą polityczną oligarchię, z jaką mamy obecnie do czynienia oraz rozróżnienie siły głosu, które tworzy pewne konieczne proporcje - uważam za najważniejsze w tym punkcie.
Inne tematy w dziale Polityka