UPR w najbliższych wyborach najprawdopodobniej wystartuje na wspólnej liście razem z LPR i PR. Pan Roman Giertych odstrasza na samą myśl, druga linia LPR-u też nie zachwyca. Marszałka Jurka nawet można zaakceptować, chociaż nigdy nie słyszałem o jego liberalnym spojrzeniu na gospodarkę. Czy ten sojusz jest wart poparcia?
Na wstępie muszę zaznaczyć, że jestem UPRowcem to znaczy uważam UPR za moją partię, czyli zgodną w zdecydowanej większości z moimi poglądami. Przed każdymi wyborami życzę jej jak najlepiej i smucę się, gdy po raz kolejny nic z tego nie wyszło. Uważam też, że p. Janusz Korwin-Mikke pomimo swego błazeństwa zrobił dużo dobrego. Przede wszystkim obronił mnie i wielu innych młodych ludzi przed pozorną atrakcyjnością socjalizmu.
Nie trzeba być szczególnym analitykiem, aby wiedzieć, że UPR przez kilkanaście lat tzw. Wolnej Polski nie miał na nią realnego wpływu. Sprawą kluczową dla partii politycznej w tym także UPR-u jest wpływ na rzeczywistość. Można powiedzieć, że przecież UPR pomimo braku reprezentacji w sejmie ma swoją reprezentację w dziennikarstwie i to na najwyższych pułkach dziennikarstwa. Wielu dziennikarzy przyznaje się do bycia KoLibrem, więc jakiś tam wpływ na rzeczywistość UPR ma. Sęk w tym, że nie ma najmniejszego.
Najpopularniejszym KoLibrem wśród dziennikarzy jest oczywiście p. Rafał Ziemkiewicz. Gdy na pewnej konferencji prasowej zapytano pana premiera Kaczyńskiego o jakąś wypowiedź albo artykuł kolibra Ziemkiewicza ten odparł (mniej więcej), że tego typu myślenie sprowadza się do stwierdzenia sprywatyzować wszystko i on ten typ zna. Dodał do tego, że Ziemkiewicz jest tylko dziennikarzem i nie wie jak to jest być w polityce. Tak powiedział człowiek, który co by nie mówić na politycznej mapie jest najbliżej UPR-u. Pokazuje to, że Konserwatywni-Liberałowie nie mogą stawiać wszystkiego na p. Jarosława Kaczyńskiego, bo on nie jest z nami.
Oczywiście z partii, które były w dopiero, co rozwiązanym sejmie PiS jest najbardziej zdeterminowany do zwalczania postkomuny i za to mu chwała i ja w ogóle tego nie kwestionuje. Sęk w tym, że w wielu sytuacjach, podczas działań PiSowców chce się powiedzieć to nie tak. Dlatego staję przed wyborem czy poprzeć niedziałający czasami tak jak trzeba PiS czy UPR, który startuje razem z panami Giertychem, Orzechowskim i Wierzejskim?
Na pewno mniejszym złem byłoby poparcie PiSu - nie byłoby w sejmie kilku LPR-owskich interesujących Panów. Jednakże więcej dobrego będzie, gdy UPR wejdzie do Sejmu, bo PiS nie jest tym, czego oczekuje KoLiber taki jak ja. I tutaj jest dylemat, czy wybrać mniejsze zło, czy większe dobro? Wybieram większe dobro, bo… Czy tak naprawdę istnieje mniejsze zło?
Amor patriae nostra lex
Inne tematy w dziale Polityka