Współczesna Polska robi się coraz smutniejsza. Jako konserwatysta nie mam złudzeń i zdaje sobie sprawę, że wszystko wcześniej czy później musi iść w kierunku zła. Szkoda jednak, że III RP chyba ani razu nie zaczęła iść w kierunku dobra. Ostatnia nadzieja w postaci PiSu w zasadzie już umarła. Dużo już z niego nie będzie. Nawet, jeśli taktyka obrana przez prezesa PiSu okaże się skuteczna i przyniesie kiedyś zwycięstwo to PiS nie będzie zdolny do reformy państwa. Tam ostał się jeden człowiek, a w pojedynkę nikt nie jest wstanie zmieniać państwa.
Na wstępie, co ważne, od razu zaznaczam, że ja podzielam większość opinii tzw. pisowców. Także uważam, że Polska ginie, że Tusk to nikczemnik, że Polską rządzi mafia, że zabili nam prezydenta (niezależnie od bezpośrednich przyczyn, z całą pewnością celowe niechlujstwo w przygotowaniu lotu było jedną z przyczyn katastrofy) itd. Tylko, że gdy ja dochodzę do tego typu wniosków mój mózg nie zatrzymuje się i nie krzyczy rozpaczliwie „Aaaaaa” albo „Boże ratuj” albo „Wszyscy zginiemy” tylko kontynuuje swoją pracę i stawia kolejne pytanie (bardzo inteligentne i wyszukane): „No i co?”
No i co z tego, że Polska ginie? Co z tego, że Tusk to tchórz bojący się skonfrontować z kimkolwiek silniejszym niż babcia w moherowym berecie i z różańcem w ręku? Zasadniczo robi się dosyć smutno, Polskę kocham i dużo o niej myślę. Nie chcę się na to godzić. W związku z tym, używam rozumu. Myślę. Samodzielnie. Czytam książki, gazety, staram się wyrabiać swoją opinię i prowadzić w miarę możliwości swoją prywatną walkę w obronie Polski. Tylko, że w skali całej Polski to oczywiście za mało. Ja zdaję sobie z tego sprawę. Logika jednak pozostaje ta sama. Aby znaleźć rozwiązanie w skali większej (które w rzeczywistości już dawno zostało znalezione) należy myśleć.
Tymczasem proponowane jest mi wejście do rozemocjonowanego tłumu krzyczącego: „Jarosławie prowadź.” Proszę wybaczyć, ale mam w sobie troszkę niezależności (eh, ta sarmacka wolność) i rozumu pozbawić się nie dam. Żadnych prowadzących nie pragnę. Szczególnie takich, którzy w sposób wręcz, opresyjny likwidują wewnętrzne ośrodki wolnej myśli w postaci dr Migalskiego, czy wcześniej choćby marszałka Dorna.
W liście do PiS Jarosław Kaczyński pisze, że jego partia jest jedynym ośrodkiem polskości i musi bronić religii katolickiej przed agresywnymi lewakami, którzy jakoby nami rządzą (w wiele rzeczy jestem wstanie uwierzyć, ale w to, że Komorowski ma na drugie Zapatero nie jestem wstanie). A, że się tak zapytam – Kto tak powiedział? Pan Bóg się Jarosławowi Kaczyńskiemu objawił i powiedział „Jarosławie, prowadź moje owieczki”? Jeśli tak to OK, ale niech przedstawi na to jakiś dowód. Jeśli nie, to niech nie uzurpuje sobie prawa do bycia jedynym słusznym politykiem, któremu sprzeciwianie się jest zamachem na Polskość i na Kościół.
Tak właśnie Jarosław Kaczyński wpycha mnie do „salonu”, a jako, że ja tam iść nie chce, być może robi coś jeszcze gorszego: wyrzuca mnie (nie tylko, wielu jest przecież takich) poza nawias. Mówi: jesteś albo z nami albo z nimi. Jeśli nie staniesz po którejś ze stron frontu nic nie jesteś warty! Idź precz! Polska cię nie chce! Tymczasem ja widząc ten spór - po jednej stronie rozemocjonowanych wyznawców Duce, a po drugiej cynicznych i zblazowanych ignorantów – pragnę zakrzyknąć: Nie będę wybierał miedzy wami! Ja wybieram ojczyznę. Amor patriae nostra lex. Miłość do ojczyzny naszym prawem! Nikt nie będzie mi mówił, że ojczyzny kochać nie mogę (PO), albo, że ojczyzny nie kocham (PiS). Amor patriae nostra lex!
Inne tematy w dziale Polityka