Rokosze szlacheckie przyjęło się uważać za szkodliwą i nieskuteczną działalność polskiej zanarchizowanej szlachty, która będąc intelektualnie tępa działała na szkodę własnego państwa. Dodatkowo można nieraz usłyszeć o ułańskiej fantazji i nieliczeniu się z konsekwencjami, takie huzia na Józia, jakoś to będzie itd. Tymczasem rzeczywistość jest dokładnie odwrotna. Konfederacje szlacheckie w swej zdecydowanej większości były do bólu skuteczne, a ich fundamentem była praworządność.
Konfederacje były działaniem ściśle w obrębie prawa. Artykuły henrykowskie (czyli ówczesna polska konstytucja) przywidywały możliwość wystąpienia przeciwko Królowi. Rokosze były wręcz doskonałym tego prawa wykorzystaniem do zrealizowania własnych celów. Szlachta zawiązywała na konfederacjach najdoskonalsze w Polskich dziejach partie polityczne. To była prawdziwa polityka. Jeżeli popatrzymy na efekty to konfederaci pod względem skuteczności nie mieli sobie równych.
Rokosz Zebrzydowskiego (konfederacja sandomierska) skierowany przeciwko Zygmuntowi III Wazie był buntem przeciwko absolutum dominium. Zygmunt III Waza był z całą pewnością Królem katolickim (co jest ważne i liczy mu się to na plus), był także cudzoziemcem (z tym już gorzej). Widać nie zorientował się, że w Rzeczpospolitej katolicka szlachta (sam Zebrzydowski był bardzo pobożny) nie pragnie władzy absolutnej Króla (czego pragnęła szlachta katolicka w innych krajach europejskich), a uznania i podziwu dla swego dzieła, czyli złotej wolności. Konfederacja sandomierska miała na celu uniemożliwienie wprowadzenia władzy absolutnej w Polsce. I co? Wprowadzono ją? Nie! Było skuteczne? Było! W celu obrony ustroju, wykorzystano możliwości tego ustroju. Po to właśnie kwestię buntu przeciw Króli wpisano do artykułów henrykowskich. To uwidacznia geniusz autorów tego traktatu.
Idźmy dalej, Rokosz Lubomirskiego, drugi znany rokosz szlachty. Jego przyczyną były podobne zamiary, jakie miał Zygmunt III Waza. Tym razem Jan II Kazimierz pragnął wprowadzenia elekcji vivente rege, czyli wyboru nowego Króla za życia dotychczasowego władcy. Po prostu namaszczenie następcy przez dotychczasowego Króla. W takiej sytuacji należy przypomnieć, że to nie jest sobie o taka sobie zmiana dotychczas obowiązującego prawa. To jest zmiana zasadnicza. To jest obalenie ustroju. I tutaj także rokosz okazał się być skuteczny, ponieważ elekcji vivente rege nie wprowadzono. Polski ustrój obroniono.
Weźmy nawet konfederację barską, którą niektórzy chcą widzieć jako pierwsze polskie powstanie narodowe, czyli piękną śmierć. Choć nie była ona już typową konfederacją zajmującą się problemami wnętrz kraju, a sprzeciwiała się wpływowi Rosji na Polskę to ona także w swej warstwie prawnej była skuteczna. Jednym z jej głównych celów było uniemożliwienie równouprawnienia innowierców, była obrona Wiary Katolickiej. I to się udało. Innowiercy nie zostali zrównani w prawach z sarmacką szlachtą katolicką. Nawet w Konstytucji 3 maja, która nie była uchwalana przez konfederatów, przynajmniej nie wszystkich (przez niektórych tak) jest wspomniane, że religią panującą jest Święta Wiara Rzymska Katolicka i tylko ze względu na to, że wiara ta wymaga miłości bliźniego, wprowadza się w Polsce tolerancję religijną. Czy był to skutek konfederacji barskiej? Nie jest to wykluczone.
Szlachta miała prawo wywołać rokosz, gdy Król łamał postanowienia artykułów henrykowskich. Co to oznacza? Mówiąc konkretniej i używając współczesnego języka oznacza to, że Sarmaci mieli prawo się zbuntować, gdy Król robił zamach stanu. Gdzie tu błąd? Była to reakcja naturalna i jedyna słuszna. Powiedziałbym wręcz, że biada narodowi, który nie potrafi się przeciwstawić uzurpacji władzy. W kontekście rokoszy należy postawić pytanie, dlaczego polski konserwatywny i republikański ustrój tak bardzo kłuł w oczy?
Inne tematy w dziale Kultura