Minął miesiąc od wybuchu największych afer 2009 roku. Afer które miały zatopić Platformę. Mimo że nie można jeszcze jednoznacznie stwierdzić, czy Platforma po nich nie zatonie, wydaje się, że można już stwierdzić, że bracia Kaczyńscy na tych aferach nie zyskają.
Są po prostu jednoznacznymi „faszystami” i nic w tym temacie się nie zmieni. Pan premier Jarosław Kaczyński często powtarza, że premier Tusk jest w kręgu podejrzeń. Tylko, że z wiedzy, którą ma prezes Kaczyński, a nie może mieć większej niż przeciętna, tak samo można sformułować tezę, że w kręgu podejrzeń jest szef CBA p. Mariusz Kamiński, bo przeciek nastąpił po rozmowie panów Tuska i Kamińskiego. Tylko, że premier Kaczyński o tym nie mówi, czym potwierdza swój absolutny brak obiektywizmu i jednostronność przekazu.
Zdecydowanie lepiej podczas tej afery zachowuje się p. Mariusz Kamiński, którego wypowiedzi nie są publicystyką, a spokojnie mogą podlegać ocenie prawda-fałsz. Premier Tusk, jeżeli ma coś za uszami, to tego może się naprawdę bać. Prawdy. Jedyną osobą, która może tutaj prawdę głosić poza samym Tuskiem jest właśnie Kamiński. To on powinien być absolutnym „PiSowskim” frontmanem. Prezes Kaczyński powinien schować się pod ziemię, ale się nie schowa i dlatego właśnie jest szkodnikiem.
Na aferze bez dwóch zdań zyskują ludzie przyzwoici. W PO jest to poseł Gowin, który mimo deklaracji wierności wobec Platformy, często dystansuje się od cwaniaczków i nie popada w antyPiSowski amok. Od razu widać, że afera hazardowa go nie rusza, bo nie przychodził do polityki po to by się nachapać. Nie w jego interesie jest walka z prawdą. Ze strony PiSowskiej najlepiej wygląda oczywiście wcześniej wspominany Mariusz Kamiński, którego spokojnie można nazwać ostatnim sprawiedliwym. Z poza PiS i PO najlepiej prezentuje się, co niespodziewane, pan marszałek Ludwik Dorn. Także szuka prawdy, a puenta dzisiejszego wywiadu w
tv.rp.pl, choć to tylko cytat, jest bardzo celna i według mnie w pełni oddaje charakter całej afery.
Inne tematy w dziale Polityka
