Amerykańska administracja rezygnuje z umieszczenia w Polsce tarczy antyrakietowej. Decyzja ta wywołała w Polsce poważną debatę. W dzisiejszej „Rzeczpospolitej” pojawił się duży tekst Rafała Ziemkiewicza „Polityka realna – czyli jaka?" Pisze on tam: Trudno znaleźć polityka czy komentatora, który by nie zgadzał się, że „sytuacja geopolityczna ulega zasadniczej zmianie”. Logiczną konsekwencją takiej konstatacji byłoby stwierdzenie: w takim razie również polska polityka powinna ulec zasadniczej zmianie. Ale wyciągnięcia tego logicznego wniosku wszyscy jakoś się dziwnie boją!
Podstawowym kryterium branym pod uwagę podczas działania Polski na arenie międzynarodowej, powinno być najpierw określenie własnych celów. Własnych celów strategicznych. Jakie one są? Zanim odpowiedź, najpierw trzeba przeanalizować główne zagrożenia. Głównym zagrożeniem jest – i trzeba to za każdym razem przypominać – upadek Polski. Polska nie jest dana na wieki, w przeciwieństwie do naszych sąsiadów. Na ten przykład takie Niemcy będą istnieć zawsze, choćby próbowali podbić cały świat i nosili po świecie zbrodniczą ideologię. To samo Rosja. Tymczasem Polska nie musi istnieć. I trzeba się z taką sytuacją pogodzić. Tak jest i koniec, nie ma co płakać.
Podstawowym, więc kryterium jest istnienie Polski. Najlepiej Polski niepodległej. Jakie warunki Polska musi spełniać aby istnieć i nie upaść przy pierwszej lepszej awanturze? II RP była gotowa do jednej wojny, druga już ja wykończyła. Do ilu wojen jest przygotowana III RP? Do żadnej. To jednak na marginesie. Istotą rzeczy jest to, że w historii Polski jeden temat przeważa. Wszyscy krytycy Polskiego państwa, gdy ono istniało i było niepodległe i gdy nie istniało podkreślają jedno: Polska sama w sobie musi być silna, aby przetrwać musi stworzyć imperium. I RP krytykować powinno się właśnie za to, że można było stworzyć imperium, a nie stworzono. II RP tymczasem odwrotnie – wspomina także o tym Ziemkiewicz – minister Beck uznał, że on już rządzi polityką zagraniczną mocarstwa. Tymczasem Polska nie była mocarstwem. Polska aby przetrwać musi stworzyć imperium. To jest cel: silne państwo narodowe tj. macierz i peryferia.
Peryferiami – w sposób naturalny narzucającymi się – są Ukraina, Białoruś Państwa Bałtyckie, być może Czechy i Słowacja. Tymczasem III RP nie jest w stanie podjąć się zadania stworzenia imperium. Jest za słaba. Macierz jest za słaba. Porzucona przez patrona, jakim były Stany Zjednoczone (patron bardzo wygodny, bo w żaden sposób nam nie zagrażający, jak Niemcy czy Rosja) nie jest w stanie prowadzić własnej polityki. Polska nie pozyska peryferiów jeśli nie może wprowadzić na Ukrainie Polskiego Kuczmy, a Białorusi, najnormalniej w świecie zbudować elektrowni atomowej. No bez tego się nie da. Prowadzi to do oczywistego wniosku. Przegraliśmy, nie jesteśmy imperium, upadek jest bliski.
Straciliśmy patrona, a sami jesteśmy słabeuszami, zmusza to państwo polskie do poszukiwania nowego patrona. Tylko, że na tej wolnej elekcji prezydent Stanów Zjednoczonych nie kandyduje. Kandyduje kanclerz i car. I tyle. Nie ma dobrego wyboru, sami zawiniliśmy. Jedyną nadzieją jest dynamizacja działań w ramach Partnerstwa Wschodniego i jakiś antyniemiecki sojusz w Unii Europejskiej. Tylko, że... to niemożliwe.
W tej sytuacji Ziemkiewicz zdaje się sugerować – uczmy się niemieckiego, ci przynajmniej zbudują nam autostrady. A gdyby podejść do tematu od strony duszy? Największy sukces III RP, czyli nowy przewodniczący europarlamentu pan Jerzy Buzek mówił, że da się pogodzić naukę Kościoła z myślą rewolucji francuskiej. Pozostaje mu wierzyć.
Inne tematy w dziale Polityka