Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
114
BLOG

Czy Europę stać na rozwiązanie własnych problemów?

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Polityka Obserwuj notkę 9

Andrzej Owsiński

Czy Europę stać na rozwiązanie własnych problemów?

Wielki kontynent obu Ameryk z kilkudziesięciu krajami, dużymi różnicami w poziomie rozwoju i niewielkim historycznie dorobkiem własnej kultury potrafi żyć we względnym pokoju, a Europa z przodującą kulturą musi systematycznie co parędziesiąt lat podlegać totalnym rzeziom.

Tak się składa, że po upadku imperium osmańskiego źródłem rzezi europejskich pozostały dwa kraje: Niemcy i Rosja, a co najważniejsze - obydwa mogły zostać skutecznie pozbawione tych możliwości. Niemcy, po przegraniu wywołanej przez siebie wojny były zmuszone do przyjęcia bezprecedensowo surowych warunków w 1919 roku w Wersalu. Wydawało się, że przynajmniej militarnie nie będą w stanie nikomu zagrozić z ograniczoną do 100 tys. Reichswehrą, pozbawioną ciężkiej broni, bez lotnictwa i floty wojennej. Zwycięskie państwa zapomniały tylko o jednym, a mianowicie: jak skutecznie zapewnić wykonanie tych postanowień. Wystarczyło zatem zaledwie dwadzieścia lat, ażeby rozpętały nową światową rzeź przekraczającą wielokrotnie poprzednią.

Podobnie było z Rosją, w której zlekceważono reżym bolszewicki, dopuszczając do wielomilionowych morderstw i innych zbrodni, a także siania terroru na całym świecie. A przecież można było mu łeb ukręcić w zarodku, lub zlikwidować, korzystając z okazji polskiego zwycięstwa w 1920 roku. Zamiast tego wpakowano wielkie środki w popieranie skazanych na przegranie carskich generałów. W końcu dopuszczono do zagarnięcia przez Stalina połowy Europy i stworzenia ośrodka terroru i dywersji na całym świecie. Doprowadzono do tego, że jedni przez pół wieku żyli w niewoli, a inni w stałym strachu.

Ale po tych doświadczeniach okazało się, że niczego się nie nauczono, pozwalając na opanowanie Rosji po upadku Sowietów przez reżym nie ukrywający swego bolszewickiego dziedzictwa siejąc wokół zniewolenie, rozbój i morderstwa.

W ciągu jednego wieku nastąpiło trzykrotne popełnienie tego samego ciężkiego grzechu zaniechania środków zaradczych przeciwko zbrodniczej agresji. Na tym tle powstaje pytanie; jakie będą losy Europy w związku z obecną bezradnością w stosunku do bandyckiej napaści na Ukrainie.

Już dziś widać w postawie znacznej części kierownictwa europejskiego chęć kapitulacji przed sprawcą, prowokującą następne agresje.

Klucz do zapewnienia pokoju znajduje się rękach kilku krajów Europy, posiadających możliwości działania zarówno w strefie materialnej jak i politycznej. Żeby je wykorzystać skutecznie trzeba mieć wspólny plam działania. Zamiast tego mamy kilka różnych poglądów, do niczego nie zobowiązujących. Dominuje życzenie jak najszybszego zakończenia „awantury”, a co dalej to już nieważne, może uda się odzyskać dostawy tańszej ropy i gazu z Rosji?

Na radykalne postawienie warunków pokoju nie ma co liczyć, ale przynajmniej mogą kraje, które zdobyły się na odwagę nazwania spraw po imieniu, zaproponować jakieś rozwiązanie do przyjęcia póki jeszcze jest czas, bo za chwilę może go już nie być.

W Europie brakuje wizji przyszłości kontynentu dostosowanej do ogólnoświatowego trendu tworzenia wielkich układów międzynarodowych. Dominuje niemiecka koncepcja ich własnego państwa w które ma się przekształcić UE.

Niezależnie od negatywnej oceny tych zamierzeń, zresztą znajdujących się już w trakcie realizacji niektórych fragmentów, brakuje ogólnoeuropejskiej dyskusji na temat szerszego spojrzenia na naszą przyszłość. Przede wszystkim nie można zapominać, że poza UE znajduje się znaczna część Europy, bez której nie da się stworzyć spójnej i rokującej nadzieje na przyszłość wspólnoty. Idea tej wspólnoty stanowi podstawę wszelkich bieżących działań związanych z wprowadzeniem pokoju i współpracy międzynarodowej krajów europejskich.

Poszanowanie ich suwerenności jest warunkiem wstępnym organizacji wspólnego rynku, współpracy kulturalnej i socjalnej, a także uczestnictwa w międzynarodowych strukturach obronnych i bezpieczeństwa. Całość tych przedsięwzięć powinna być czyniona w duchu wspólnej kultury, którą europejska wspólnota powinna promieniować na cały świat.

Tylko taka formuła przyszłej Europy ma sens bytu i perspektywy rozwojowe.

Działając w duchu pokojowego współistnienia można zbiorowo zaproponować rozwiązanie wszelkich konfliktów europejskich jako warunku wstępnego dla stworzenia lepszej Europy.

Propozycje w tym względzie powinny być skierowane do rządów, ale przede wszystkim do narodów europejskich, wyjaśniając im szczególnie, że dla organizowania wspólnego, znacznie lepszego życia nie muszą wyrzekać się swojej tożsamości, lecz stworzyć warunki do dzielenia się dorobkiem własnej kultury.

W odniesieniu do putinowskiej agresji na Ukrainie Rosjanie muszą być poinformowani, że ta agresja jest skierowana przeciwko narodowi rosyjskiemu, który ponosi bolesne ofiary i straty materialne na rzecz fałszywej ambicji reżymu kremlowskiego. Pokojowe rozwiązanie tej wojny musi się zacząć od wycofania wojsk rosyjskich z okupowanych terenów.

Ostatecznie w stosunku do zagłębia donieckiego może być przeprowadzone referendum pod międzynarodowym nadzorem, a Krym uzyskać niezależność z uwzględnieniem ukraińskich i rosyjskich interesów morskich.

Nie wdając się w ocenę wartości tej propozycji można tego typu rozwiązanie zaproponować jako punkt wyjścia z konfliktu i stworzenia nowych wzajemnych stosunków między oboma krajami.

Podobna propozycja powinna odnosić się do stosunków na Kaukazie.

Pierwszym warunkiem powodzenia misji pokojowej jest zaangażowanie w nią wszystkich krajów UE, zdolnych do wykazania się nie tylko dbałością o własne interesy, ale też i troską o dobro całego kontynentu.

Niezbędny jest też zapał i poświęcenie dla sprawy równe temu, które stworzyło Wspólnotę Węgla i Stali, a szczególnie spowodowało upadek Sowietów. Wielka sprawa dalszej egzystencji Europy nie może być przedmiotem przetargów małych geszefciarzy, jakimi są w większości europejscy politycy.

Po dziesiątkach lat ich żałosnych rządów najwyższy czas na ludzi z wiedzą, twórczą inwencją, a przede wszystkim dobrą wolą.

Niemiecki, feldfebelski sposób zarządzania Unią, nie może być kontynuowany, gdyż prowadzi do zniszczenia Europy. Obecna wojna jest, między innymi, efektem tego zarządzania.

Stworzenie „nowego oblicza Europy” nie jest już sprawą do wyboru, jest warunkiem dalszej egzystencji i wreszcie może ktoś kto ma wystarczający zasób odwagi i energii weźmie się za walkę o jego wprowadzenie.

Przed trzynastu laty nie skorzystano z tragicznego ostrzeżenia, podobnie jak w roku 1944, a przecież już w roku 2011 Polska miała okazję z racji przewodnictwa unijnego do przedstawienia wniosków narzucających się po Smoleńsku. Trudno wprawdzie było oczekiwać tego od rządów PO, ale mogła i powinna była to zrobić ówczesna opozycja.

Czynione przez wiele lat narzekania, a nawet oskarżenia obecnych władz UE nie mają twórczej siły niezbędnej dla dokonania zasadniczego przełomu w organizacji Europy. Nie można z tym czekać do końca wojny, ale trzeba się starać, żeby jej zakończenie wiązało się ze zmianą jej oblicza. Trzeba wyrzucić na śmietnik traktat lizboński i powrócić do korzeni europejskiego zjednoczenia.

Tym działaniem powinny być objęte wszystkie kraje europejskie, natomiast kraje azjatycko europejskie z Rosją i Turcją na czele mogą uczestniczyć we wspólnocie w określonym zakresie. Europa nie może wiązać się z ich pozaeuropejskimi interesami.

Wymagane jest skoncentrowanie się na odrabianiu olbrzymich zaległości cywilizacyjnych istniejących w Europie i likwidacji skutków wojny. Zamiast unijnego bełkotu o „integracji i uprawnieniach mniejszości” trzeba zakasać rękawy i wziąć się do konkretnej roboty przygotowania materialnego i intelektualnego gruntu pod budowę zjednoczonej Europy w duchu jej rodzimej kultury.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka