Andrzej Owsiński
Nasza historia to istotna część współczesności i przyszłości
Bez właściwego stosunku do naszej historii nie istniejemy jako odrębny naród, a jedynie jako masa ludności europejskiej satrapii. Niektórym wydaje, się że zastąpienie nieznośnego polskiego oblicza jako „nienormalności” rzekomą europejskością uratuje nas, a szczególnie przyszłe pokolenia od bezmiaru cierpień i strat jakie ponieśliśmy w wyniku naszej „polskości”. Jest to niewykluczone, tylko nie liczmy na to, że w ten sposób zrównamy się z korzystającymi z uprzywilejowanej pozycji w Europie. Przypomina to po trosze zawód, jaki odczuli folksdojcze, kiedy zamiast korzystania z zagrabionych Polakom dóbr, zostali powołani do Wehrmachtu i wysłani na najgorsze odcinki frontu.
Sam miałem takich kolegów w gimnazjum noszących niemiecko-polskie nazwisko „Fryckowski”, ale uchodzących za Polaków, a nawet harcerzy, którzy w ślad za rodzicami zostali Niemcami drugiej kategorii. Nie przeszkadzało to jednak w wysłaniu ich na front stalingradzki w którym ponieśli śmierć, wcale nie bohaterską, chociaż koszmarną.
Współcześnie, wszyscy ci, którzy wybrali Niemcy jako kraj osiedlenia, licząc na korzystanie z niemieckiego dorobku, uzyskiwanego ciągle między innymi z eksploatacji krajów europejskich, spotkali się z oczywistą dyskryminacją.
Trzeba jednak przyznać, że różni się ona jednak od stosowanej za Hitlera i Stalina. Dla wielu jest to dowód poprawy wartej uzyskania. Jest to niestety ciągle pokutujące doświadczenie z życia w sowieckim obozie, gdzie byle jaki zakup stanowił zdobycz, osiąganą niekiedy znacznym wysiłkiem.
Znalezienie się w świecie w którym nie trzeba stać w kolejkach po cokolwiek i to nie zawsze z pozytywnym rezultatem, nie mówiąc już o kartkach na mięso w drugiej połowie XX wieku, może przesłonić prawdziwe jego oblicze.
Niestety, w ciągu przeszło trzydziestu lat po uwolnieniu od sowieckiego świata niewiele zrobiono ażeby wyzbyć się uzależnienia od sowieckiego, nędznego trybu myślenia.
Szczególnie we znaki daje się odczuć brak zdolności rozróżnienia gradacji wartości i prawdy od kłamstwa. Jak dalece sięga mentalne ubóstwo miałem możność przekonać się nie dalej jak wczoraj zerkając w telewizji do programu „Historia”. Akurat odbywał się konkurs o tytuł „Giganta historii” ze znajomości polskich konstytucji. Temat stanowiący cenną pozycję nauki polskiej, prawdziwej historii, tak słabo ciągle znanej.
Niestety, pytania w głównej mierze dotyczyły anegdot, stanowiących otoczkę treści i znaczenia praw decydujących o charakterze naszego państwa. Jest to zresztą zjawisko typowe dla naszej telewizji, w której plotka i anegdota są ważniejsze od faktów.
Jednakże nie to oburzyło mnie najbardziej, ale wprost przerażające zestawienie aktów konstytucyjnych niepodległego państwa polskiego z obcymi nadaniami, a w tym absolutnie niedopuszczalnym dowodem haniebnej przemocy, napisanej w oryginale po rosyjsku i poprawianej odręcznie przez Stalina „konstytucji” PRL. Z punktu widzenia wartości poznawczej zostało to potraktowane równorzędnie z polskimi konstytucjami.
Temu haniebnemu widowisku patronowali panowie profesorowie historii. W ten sposób deprecjonowano jedno z największych osiągnięć naszej narodowej kultury i wiekopomnego wkładu do światowego dorobku.
Do dziś nie zostały potępione kłamstwa i antypolskie „dzieła” komunistycznych agitatorów udających historyków, a ich autorzy, z niejakim Henrykiem Jabłońskim na czele, nie pozbawieni mnogich tytułów naukowych.
Cóż o tym mówić skoro prezes IPN daje świadectwo ignorancji ogłaszając, że Polacy – sprawcy mordu w Jedwabnem zasługują na miano zdrajców narodu polskiego. Powinien zatem wskazać po nazwisku tych sprawców, na co jedynym liczącym się dowodem może być wyłącznie prawomocny wyrok sądowy, chyba, że za taki uznaje wyrok PRL – gratuluję!
Ponadto, jeżeli tacy byli, to nie są żadni zdrajcy, ale pospolici bandyci, którym nie przysługuje nadawanie narodowości, a tym bardziej jej reprezentowania.
Tym właśnie posługują się wrogowie Polski, szkalując bezkarnie naród polski. Niezbędne odkłamywanie naszej historii nie tylko, że nie zostało przeprowadzone, ale mamy ciągłe świadectwa na kontynuowanie fałszerstw.
Niektórzy wiedzą jakie to jest opłacalne i uzyskują nawet za to najwyższe nagrody i apanaże, ale co się dziwić niedouczkom, skoro przewodniczący rady naukowej IPN, obdarzony wszystkimi tytułami naukowymi zestawia w jednym rzędzie jako przywódców polskiej chrześcijańskiej demokracji z jednej strony Władysława Siła-Nowickiego, bohaterskiego, ciężko rannego obrońcy Warszawy w 1939 roku, oficera AK i WiN, kilkakrotnie rannego w Powstaniu Warszawskim, skazanego przez komunistów czterokrotnie na karę śmierci, zamienioną przez Lebiediewa, ambasadora sowieckiego na dożywocie w zamian za oferowane przez jego ciotkę Aldonę Kojałłowiczową, siostrę Feliksa Dzierżyńskiego, 70 listów od niego z zesłania. Po blisko 10 latach więzienia, uwolniony na zasadzie amnestii w 1956 roku, nieustraszony adwokat w politycznych sprawach. Zestawiony jest on z komunistycznym agentem Zygmuntem Felczakiem, skazanym prawomocnym wyrokiem sądu polskiego państwa podziemnego na karę śmierci za zdradę i wrogie działanie wobec Polski.
Udało mu się wprawdzie uniknąć wykonania wyroku i po wojnie służył komunistom jako szef grupy „Zryw”, której zadaniem było rozbicie Stronnictwa Pracy reprezentującego Polskę niepodległą wobec komunistycznego rządu na mocy uchwał jałtańskich w latach 1945/6.
Mówi się wiele o potrzebie nauczania prawdziwej historii Polski młodzieży szkolnej, w czym są kolosalne braki, ale przecież trzeba zacząć od selekcji samych historyków i wyłączenia tych którzy traktują równorzędnie PRL i Polskę Niepodległą, a nawet służą wrogom Polski przyczyniając się do szkalowania Polaków.
Nie potrzebujemy obcego uznania naszego dorobku, ale musimy zwalczać kłamstwo rozpowszechniane w celu zmuszenia nas do pokornego znoszenia obcego dyktatu, szykan i wyłudzania różnego rodzaju kar i świadczeń nienależnych.
Z obyczajowości, a nawet z języka używanego w „IIIRP” wynika, że jeszcze nam daleko do normalnego traktowania historii Polski jako niezbędnego elementu naszej tożsamości narodowej.
Inne tematy w dziale Kultura