Andrzej Owsiński
Pretekst sądowy
Nadzieje na uzyskanie pieniędzy z UE, mimo haniebnej uległości w sprawie sądów, są coraz wątlejsze. Pani von der… już uprzedziła że to nie koniec szykan. Ma ich w zapasie jeszcze sporo i najwyraźniej czeka na wynik wyborów, który może się dla niej, a szczególnie jej mocodawców, okazać korzystny w przypadku wstrzymania się z przydziałem środków KPO.
Wystarczy za pomocą swojej reprezentacji, a właściwie agentury, przedłużyć proces legislacyjny, a następnie pogrymasić i wszcząć postępowanie zatwierdzające, ażeby doczekać wyborów w Polsce licząc że pieniądze dostaną posłuszni wykonawcy poleceń brukselsko berlińskich.
Nie tylko upodlonym, ale też i naiwnym wydaje, się że wystarczy być gorliwym wykonawcą unijnej władzy, a dobrodziejstwa będą spływać na Polskę.
Przypomnijmy sobie zatem niemal cały okres “transformacji”, w którym kolejne rządy, wyłączywszy, przynajmniej częściowo, Olszewskiego i Kaczyńskiego, wykazywały uległość wobec możnych sąsiadów. Nie tylko, że nie mieliśmy z tego tytułu żadnych zysków, ale jeszcze musieliśmy płacić najwyższą cenę za rosyjski gaz i likwidować na polecenie Niemiec samodzielną działalność gospodarczą. Przypomina to wiek XVIII kiedy “Targowica” za swą uległość doczekała nagrody w postaci rozbiorów.
Od wieków stosunek do Polski dyktowany jest hasłem “Drang nach Osten” z jednej strony i parciem na zachód z drugiej, fakt, że te działania mają charakter samobójczy nie przeszkadza ich istnieniu i okresowemu przybieraniu na sile – zawsze prowadząc do konfliktu.
Tego nie da się uniknąć między zbójami.
Ze strony niemieckiej, po zlikwidowaniu bratnich plemion nadłabiańskich, przyszła kolej na polski stan posiadania na Śląsku i nadodrzu. Osłabienie dynamiki cesarstwa niemieckiego, powodowane głównie wewnętrznymi kłopotami, spowodowało, że przez kilka wieków nie mieliśmy z tej strony otwartej agresji.
Wobec tego stworzyliśmy ją sami, sprowadzając Krzyżaków, a następnie hodując Prusy.
Wdanie się w równoczesny konflikt o panowanie na wschodnim Bałtyku z Moskwą i Szwecją musiało w końcu, mimo efektownych zwycięstw ze zdobyciem Moskwy na czele, doprowadzić do klęski.
Polskim paradoksem było to, że jedyne państwo w Europie, cieszące się tolerancją religijną, obrało na swój tron katolickiego fanatyka, będącego praktycznie wygnańcem z własnego kraju. W efekcie zamiast naturalnego sojusznika w podziale wpływów bałtyckich i walki z Moskwą uzyskaliśmy najzaciętszego wroga, który doprowadził nasz kraj do ruiny, z której już nie podnieśliśmy się.
Słabość Polski wykorzystały zarówno Prusy w rozbudowie swego kraju i awansie do “królestwa”, jak i Rosja, sadowiąc się nad Bałtykiem.
Rozbiór Polski był niemieckim marzeniem od dawna i znalazł swój wyraz w Radnot i propozycjach wobec kolejnych carów. Piotr I, który po Połtawie zyskał dominującą pozycję w środkowej Europie, odmówił polskiemu królowi Augustowi Mocnemu dokonania tego, będąc pewnym swej przewagi. Tę linię kontynuowały jego dzieci, a szczególnie Elżbieta, doprowadzając do praktycznego unicestwienia państwa pruskiego. Nie jest wykluczone, że spowodowało to jej nagłą śmierć, lobby niemieckie na carskim tronie, mimo “czystek” carycy było dostatecznie silne.
W tym momencie zakończyła swoje rządy dynastia Romanowów, a nastała niemiecka Gottorp-Holstein mimo adopcji, przejścia na prawosławie i przybrania imienia Piotr przez siostrzeńca Elżbiety. Niedoścignioną niemiecką agentką okazała się jego żona, Friedrike Zerbst zu Anstalt, która po uduszeniu Piotra III zagarnęła carski tron jako Katarzyna II.
Mając w ręku władanie Polską, postanowiła zrobić z niej prezent dla Niemców, oferując Austrii Kraków i Lwów, Prusom Gdańsk, Poznań, a nawet Warszawę, dla Rosji zatrzymując jedynie Wilno.
Rosja nie musiała się z nikim dzielić wpływami w Polsce, jej przewaga nad Austrią była kolosalna, a Prusy przed chwilą uratowane z niebytu w ogóle nie były żadnym partnerem.
Prezenty od Katarzyny II wzmocniły niemiecką pozycję w Europie, szczególnie w agresywnym, pruskim wydaniu i inicjatywa w środkowej Europie przeszła w ich ręce. Zostało to wprawdzie zakłócone podbojami Napoleona, ale trwało to zaledwie kilka lat między 1806 a 1812.
Kongres wiedeński zapewnił pokój w tej części Europy na sto lat, w końcu jednak stało się to co było nieuchronne – wojna między zaborcami.
Powtórkę z tego mieliśmy w czasie II wojny światowej i dlatego obie strony uznały za konieczne stworzenie strefy buforowej. Ta strefa może funkcjonować pożytecznie dla twórców pod warunkiem całkowitego podporządkowania i zachowania odpowiednio umiarkowanej siły.
Jednakże zarówno Ukraina po stronie rosyjskiej jak i Polska po niemieckiej wykazały wyraźne chęci zdobycia niezależności, stąd proces surowego karania Ukrainy.
Niemcy w stosunku do Polski nie mogą sięgnąć po środki użyte przez Rosję, ale mogą posłużyć się podporządkowaną im administracją UE w celu zastosowania odpowiednich środków presji na Polskę.
Pieniądze z UE mają służyć temu celowi i cala heca z sądami, praworządnością, wolnością seksualną itp. służą jedynie jako preteksty do wymuszenia nie tylko posłuszeństwa, ale też i gwarancji pewności podporządkowania, którą daje odpowiednia obsada władz w Polsce.
Polska ma oczywiście atuty w swoim ręku, niestety nie wykorzystuje ich, jakby w obawie przed przeciągnięciem struny.
Jest jednak sposób niezawodny w stosunku do Niemiec, mamy zresztą zwiastun tej niezawodności w postaci niemieckiej zgody na przekazanie Leopardów Ukrainie, jako niewątpliwy skutek wizyty Scholza w Waszyngtonie.
Jeżeli udało się uzyskać tak daleko idące ustępstwo, to powinno udać się znacznie mniejsze, jakim jest zaprzestanie szykanowania Polski – wspólnego sojusznika.
Jeżeli w tej mierze nie uda się uzyskać drobnej de facto interwencji amerykańskiej to nie tylko nie ma sojuszu polsko-amerykańskiego, lecz po prostu jesteśmy tak traktowani jak zostaliśmy już przez Roosevelta. Trzeba koniecznie dokonać tej próby nie tylko w naszym interesie, lecz całej zachodniej społeczności z Ameryką włącznie.
Inne tematy w dziale Kultura