Andrzej Owsiński
Stosunki z Rosją, jaka przyszłość?
W miarę upływu czasu i mnożenia rosyjskich klęsk na Ukrainie, sytuacja zamiast się coraz wyraźniej klarować, staje się bardzie zagmatwana. Niestety, nie jest to, jak głosi rosyjska propaganda „wojna NATO i UE przeciwko Rosji”. Reżym Putina może być obalony w przypadku konsekwentnego zerwania stosunków handlowych przez kraje zjednoczone w wymienionych organizacjach i zagrożenia podobnymi konsekwencjami w stosunku do pozostałych państw handlujących z Rosją. W miarę upływu czasu przybywa krajów pragnących skorzystać z okazji do czynienia tańszych zakupów surowców z Rosji. Jak daleko sięga ta tendencja może najlepiej świadczyć niemiecko-francuskie wsparcie dla Orbana, do niedawna wyklętego za sprzeciwy wobec UE, ale akcentującego konieczność utrzymania handlu surowcami energetycznymi z Rosją.
Grozi nam zatem pozostanie w samotności w stosunku do rosyjskiej agresji na Ukrainie, bardziej niebezpiecznej wobec ewentualnych ustępstw Ukrainy.
Po 2014 roku już zaistniała paradoksalna sytuacja, że z powodu napaści rosyjskiej na Krym i Donbas rząd polski nie mógł rozmawiać z Rosją, ale ukraiński mógł. Nasz koronny sojusznik w tej sprawie też nie do końca jest wiarygodny ze względu na uzależnienie polityki zagranicznej od układów wewnętrznych w USA i ciągle pokutujących, chociaż wielokrotnie zawiedzionych nadziei na wciągnięcie Rosji do swojego rydwanu, a przynajmniej do kręgu zwalczającego wpływy chińskie.
To wszystko dalekie jest od posiadania konkretnego programu i konsekwencji w postępowaniu.
Nie jest to wprawdzie sytuacja podobna do oszukańczej gry naszych aliantów przed wojną, ale do pewności zaufania to jeszcze bardzo daleko.
Nasze położenie wymaga pewnego zdystansowania się od problemu współczesnej formy niszczenia chrześcijańskiej kultury, gdyż pozornie mogło by się okazać, że to Rosja jest głównym przeciwnikiem nihilistycznej ofensywy. Ulega jej bowiem większość rządów zachodniego świata, a Putin akcentuje swój sprzeciw, mimo kontynuowania leninowsko trockistowskiej polityki sowieckiej, będącej prekursorem współczesnego ruchu niszczycielskiego. Zbrodnicza napaść na Ukrainę jest tego najlepszym dowodem.
Na tym tle spotykam się często ze zdaniem, że Putin usiłuje wraz z „Mitteleuropą” stworzyć niezależny układ mocarstwowy, konkurujący z USA i Chinami, lub coś podobnego. Jest to wyraźny błąd w ocenie sytuacji.
Układ taki właśnie istnieje, tylko na skutek osłabienia pozycji jego lidera, czyli Niemiec, Putin poczuł się w roli jego, a raczej jej, następcy i nadał temu układowi tradycyjny rosyjski charakter postępowania, polegającego na zastosowaniu siły jako narzędzia rządzenia blokiem. Niemcy o tyle wyciągnęły wnioski z lekcji historycznej, że polegają raczej na przekupstwie, nie rezygnując z gróźb, przynajmniej na razie. Nie grozi nam zatem wciągnięcie do układu w którym już tkwimy, ale zmiana formy zarządzania z oczywistymi skutkami widocznymi na przeżywanym obrazie.
W tej sytuacji rozważania na temat stosunków polsko-rosyjskich mogą budzić jedynie reakcje humorystyczne, gdyby nie ponury ich wyraz. Na wstępie trzeba stwierdzić, że nie ma czegoś takiego jak: ”stosunki polsko-rosyjskie”. Jest natomiast stosunek Rosji do Polski i może być również stosunek Polski do Rosji.
O stosunkach polsko-rosyjskich, a raczej -moskiewskich, można było mówić po Unii, czyli po dojściu do władzy Jagiellonów. O ile ze strony Moskwy była to chęć odebrania Litwie ruskich posiadłości, o tyle z polskiej jedynie pomoc w obronie ziem Wlk. Księstwa Litewskiego. W XVI wieku nie skorzystano z okazji do zahamowania ekspansji moskiewskiej chociażby przez obronę Nowogrodu, i to za jego własne pieniądze, zadawalając się, po wielu spektakularnych zwycięstwach, pustym hołdem Szujskich, podobnie jak i hołdem pruskim. Z punktu widzenia interesów państwa są to zjawiska równorzędnej zdrady jak Ujście czy Targowica. Moskwa, w odróżnieniu od Polski, nie odpuściła żadnej okazji, żeby doprowadzić do upadku Polski, zresztą w większym stopniu w interesie niemieckim niż rosyjskim.
Możliwe, że jeszcze w XVII wieku, za panowania Jana Kazimierza, istniała szansa na zmontowanie antyrosyjskiej koalicji, ale od początku panowania Piotra I utraciliśmy szanse na prowadzenie równorzędnej polityki w walce o wpływy w rejonie bałtyckim i na naszych Kresach. Staliśmy się zdecydowanie przedmiotem antypolskiego spisku z traktatem „trzech czarnych orłów” z 1732 roku na czele.
Prawo do samodzielnego kształtowania stosunków polsko-rosyjskich odzyskaliśmy w 1918 roku, a szczególnie po zwycięstwie w 1920 roku. Nie wykorzystaliśmy jednak okazji, jak na przykładzie oświadczenia Piłsudskiego: „że mogę kontynuować wojnę i zdobyć Moskwę i co będę z tym robił?”. Przecież nie chodziło o faktyczne kontynuowanie wojny w interesie Wrangla, a przede wszystkim Francji, ale wyciągnięcie maksimum korzyści z takiej możliwości.
Postąpił podobnie zresztą w stosunku do Niemiec proponujących stworzenie milionowej armii polskiej, potrzebnej im do wojny z Rosją oświadczając wprost Besselerowi że stanowczo na to się nie zgadza. W ten sposób obniżył, a właściwie zlikwidował cenną wartość Polski jako sojusznika Francji.
W 1934 roku Beck, zaproszony do realnie wystraszonej Moskwy po zawarciu przez Polskę deklaracji o nieagresji z Niemcami Hitlera, przekonywał swoich rozmówców na Kremlu, że Polska nigdy nie pójdzie na niemieckie propozycje wspólnej wyprawy na Sowiety, gdyż grozi nam to utratą suwerenności. Lepszego prezentu Stalin nie mógł otrzymać, uznał natychmiast, że ma wolne ręce wobec Polski i rozpoczął mordowanie Polaków pozostawionych zdradziecko przez traktat ryski w milionowej masie w granicach bolszewii i otwierając drogę do odnowienia Rapallo, nawet do spisku Ribbentrop – Mołotow.
Nie wyciągnęliśmy ani na jotę wniosków ze zgubnej polityki Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Sytuacja współczesna, broniona zawzięcie przez Putina z faktycznym wsparciem Niemiec i Francji, daje podstawę do utrwalenia roli Polski i innych krajów środkowej Europy jako poddanych niemiecko-rosyjskiego układu. Rozbicie tego układu jest nadrzędnym celem całej polskiej polityki. Niestety, mamy za mało sił gospodarczych i militarnych, żeby ją skutecznie prowadzić, mamy natomiast nieco bardziej sprzyjający układ międzynarodowy, który może odegrać istotną rolę nie tylko w obaleniu istniejącego, ale też i stworzeniu podstaw dla nowego układu europejskiego.
Niemcy, jak zwykle, popełniły zbyt dużo błędów w stosunkach europejskich, nie wyciągając dostatecznych wniosków z brexitu i licząc na swoją przewagę gospodarczą zmuszającą do posłuszeństwa kraje europejskie.
Nie udało się to nie tylko w stosunku do krajów unijnych, ale też i do swojego partnera, który wprowadził kordialny układ berlińsko-moskiewski na drogę ku przepaści. Powstała niespotykana dotąd sytuacja możliwości samobójczego zawalenia się tego układu na wzór upadku Sowietów. Działanie w tym kierunku, wraz z tworzeniem zalążka nowego układu europejskiego, jest podstawowym zadaniem Polski.
Popierając w tym przedmiocie wszelkie wysiłki obecnej polskiej władzy, trzeba mieć też na względzie odpowiedni stosunek do Brukseli, będącej niczym więcej jak siłą, a raczej jedną z sił reprezentujących hegemonię niemiecką, a pośrednio i Rosję.
Obalenie układu niemiecko-rosyjskiego stworzy możliwość powstania stosunków polsko rosyjskich na zasadach obowiązujących między suwerennymi krajami. Jest to merytorycznie długa droga, ale w czasie, ze względu na ogrom doświadczeń i warunków dla realnych ocen położenia kontrahentów, a przede wszystkim stanu zagrożeń zewnętrznych, zawierająca możliwość, a nawet potrzebę szybkiego działania.
Co może być przedmiotem stosunków polsko-rosyjskich? Z pewnością przez jakiś czas dostawa surowców energetycznych, ale w dalszej perspektywie możliwa głębsza współpraca w dziedzinie rozwiniętej technologicznie gospodarki. Wykorzystanie położenia Polski dla organizacji współdziałania z Europą zachodnią. Stworzenie wspólnoty środkowo i wschodnio europejskiej, zapewniającej obronę przed agresją wszelkiego rodzaju sił niszczycielskich i obrona chrześcijańskiej kultury.
To ostatnie wymagało by zasadniczej zmiany charakteru państwa rosyjskiego i przebudowy rosyjskiej, odziedziczonej po kolejnych reżymach, mentalności rosyjskiego społeczeństwa. Jest to zresztą nieodzowne jeżeli Rosja ma w ogóle przetrwać. Jej całkowity upadek rodzi następne problemy związane, bagatela, z obszarem 17 milionów km2.
Perspektywy są ogromne, ale najpierw musi być obalony, między innymi w żywotnym interesie Niemców i Rosjan, zamordystyczny układ szkopsko-kacapski.
Inne tematy w dziale Polityka