Andrzej Owsiński
Jaki jest cel rosyjskiej karnej ekspedycji na Ukrainie?
Spotkałem się ze zdaniem że Rosja współczesna nie może przetrwać bez Ukrainy. Jej brak w strefie całkowitej zależności od Kremla ma powodować skutki w postaci wycofania Rosji z Europy i przemianę jej w państwo azjatyckie ze wszystkimi tego konsekwencjami, a przede wszystkim pozbawieniem rosyjskiej tożsamości.
Nie kwestionując tendencji można jednak wnieść zastrzeżenie, że to nieco za daleko idąca prognoza, przynajmniej w obecnej połowie stulecia.
Rosja, poza ogólnym wyludnianiem wynikającym z ujemnego bilansu urodzeń rzędu 1,2 - 1,5 mln rocznie i zgonów ponad 2 mln oraz stałej emigracji, ma jeszcze dodatkowy kłopot ze zmniejszaniem się udziału etnicznych Rosjan. Stan zaludnienia utrzymujący się od lat na poziomie nieco ponad 140 mln ratuje imigracja z Azji i to rzeczywiście grozi stopniowym stawaniem się państwem azjatyckim. Ukraina, sama przeżywająca intensywny proces wymierania, nie może Rosji pomóc w powstrzymaniu tej tendencji.
Oceniając rosyjskie działania w tym przedmiocie należy wyraźnie rozróżnić pojęcie interesów narodu rosyjskiego od interesów Putina tak jak on sam je formułuje. Z przeszło dwudziestoletniego jego władztwa na Kremlu wyłania się obraz tego wszystkiego, o co mu naprawdę chodzi, mając ma względzie również zadania jakie powierzyła mu kagebowska mafia, obsadzając na wszechwładnym fotelu prezydenta Rosji.
Pierwszym zadaniem jest utrzymanie władzy i umacnianie reżymu.
Trzeba przyznać że to mu, jak dotąd, znakomicie wychodzi, rośnie tylko przepaść między treścią propagandy, a rzeczywistością. Czy i kiedy do niej wpadnie? – Nie wiemy.
Ten reżym jest, według jego oceny, niezbędny dla wykonania podstawowego zadania: odtworzenia imperium carsko sowieckiego. W tym celu łączy oba ustroje w rozbudowanym splendorze Kremla. Mimo wielkich wysiłków rezultaty tych działań są mizerne na wszystkich podjętych kierunkach z kompromitacją militarną na Ukrainie na czele.
W skali światowej ma jednak do odnotowania niekwestionowany sukces w postaci traktowania Rosji jako ciągle mocarstwa, o którego łaskawość, a przynajmniej dobre stosunki warto zabiegać. Co dziwniejsze, ten sukces nie wynika z siły Rosji, ale tylko z bezczelnej hucpy, na którą jedni dają się nabierać, a inni jeszcze podszczuwają, licząc na własne korzyści osiągnięte przy okazji sztucznie wydętego znaczenia putinowskiej Rosji.
W przeciwieństwie do wielkomocarstwowych planów, sprawy wewnętrznego rozwoju Rosji, poprawy warunków bytu, rozbudowy gospodarki, uzdrowienia życia społecznego, w tym szczególnie umocnienia pozycji rodziny i zapewnienie przyrostu naturalnego – są w znacznej mierze zaniedbane. Ponadto ciągle niska efektywność pracy powoduje, że nawet duże inwestycje w unowocześnienie gospodarki nie przynoszą spodziewanych rezultatów. Wobec tego Rosja pozostaje niezmiennie dostawcą surowców.
Mimo wszystkich braków i niedociągnięć Rosja ciągle jest traktowana jako pierwszoplanowy gracz na światowej giełdzie politycznej. Putin chciałby wykorzystać tę pozycję dla odzyskania na ile się da usytuowania w Europie mając poparcie niemieckie, a w ślad za tym i francuskie.
Zachodzi jednak pytanie: czy niemieckie rządy, niezależnie od tego czy CDU czy SPD są aż tak niemądre, że dopuszczają do ponownego usadowienia się Rosji w sercu Europy?
Skąd zatem bezwarunkowe poparcie rosyjskiej agresji?
Może jednak warto spojrzeć na bieg spraw z innej, szczególnie niemieckiej strony. Sam fakt powstania niemiecko-rosyjskiego porozumienia, a raczej spisku, jest wyraźnie efektem inicjatywy niemieckiej. Również pieniądze, tak jak i koncepcja, są niemieckie. Wskazuje na to zarówno organizacja jak i drogi rosyjskiego eksportu surowców. Główną rolę odgrywają rurociągi prowadzące bezpośrednio i pośrednio do Niemiec.
Rosja w chwili wyjścia z Sowietów znalazła się w katastrofalnej sytuacji gospodarczej z czego natychmiast skorzystały Niemcy, udzielając różnorakiej pomocy, a przede wszystkim kupując sobie przychylność czynników decydujących na Kremlu. W tych okolicznościach nie bez kozery u władzy pojawił się Putin, powiązany wieloletnią współpracą z niemieckim środowiskiem bezpieki i wywiadu. Dla równowagi w Niemczech zjawia się również posiadająca odpowiednie koneksje Angela Merkel.
Ich współpraca stworzyła układ, w którym żyjemy, ale przecież oni są tylko wykonawcami właściwych decydentów, czerpiących z niego wielomiliardowe zyski.
Z całą pewnością Putin potrafił na pełnionych funkcjach dorobić się własnej, silnej pozycji, obok majątku, co nie zmienia stanu jego faktycznych zależności. Jego kariera przypomina nieco osiągnięcia Hitlera, który nawet po klęsce puczu monachijskiego nie odstępował od idei zdobycia siłą władzy. W tym kierunku były szykowane milionowe zastępy SA z Roehmem na czele. Jednakże hojni sponsorzy z niemieckich kół, zarówno plutokracji jak i nawet arystokracji, nie życzyli sobie tej drogi, obawiając się zamachu na ich stan posiadania, a nawet osobiste bezpieczeństwo. Celem ich działania była likwidacja niebezpieczeństwa komunistycznego i odrodzenie wielkich rządowych zamówień, głównie zbrojeniowych, które stworzyły za cesarstwa potęgę niemieckiego przemysłu i finansów. Droga do tego musiała jednak prowadzić przez legalne zwycięstwo parlamentarne w celu zapewnienia środowisku kapitalistycznemu możliwości kontroli procesu.
Hitler nie miał wyboru, musiał pogodzić się z degradacją pozycji SA dokonaną „nocą długich noży” przez SS Himmlera.
Niestety, wbrew swoim zapowiedziom, musiał pójść na kompromis po pyrrusowym zwycięstwie w wyborach lipcowych 1932 roku (230 mandatów na 608) i jeszcze gorszym wyniku w listopadzie tegoż roku (196 mandatów).
Niechętny mu prezydent Hindenburg został jednak przekonany przez finansujące Hitlera koła, że gwarancją na podporządkowanie jest udział Papena i większość członków rządu spoza NSDAP. Niewykluczone, że tak by się stało gdyby nie śmierć Hindenburga w 1934 roku, która otworzyła Hitlerowi drogę do Fuehrera III Rzeszy.
W odróżnieniu od Hitlera Putin nie posiadał w chwili obejmowania władzy własnej siły politycznej, stąd jego zależność od mocodawców jest znacznie większa
Spróbujmy ocenić, jakie są interesy tej, domniemanej w dużej mierze, grupy wpływu, mając szczególnie na względzie upływ ćwierci wieku sprawowania przez niego władzy.
Doszukiwania się decydujących oddziaływań ze strony najrozmaitszych „doradców” na Kremlu, są po prostu naiwne. Kto przeżył na własnej skórze metody działań następców Czeka, a ja akurat miałem taką okazję, to musi się orientować, że podstawowym warunkiem jest tajność i szantaż osobisty. Skuteczność polega na uczynieniu zakładnikami członków najbliższej rodziny. Okazało się to skuteczne nawet w odniesieniu do wielu osób twardych w oporze,
Putin, podobnie jak Jaruzelski, musiał być uprzedzony jakie konsekwencje spotkają go w razie nieposłuszeństwa. Niewykluczone, że bezpośredni „rozmówcy” Putina już nie żyją, ale ich następcy z całą pewnością funkcjonują, jeżeli nawet w Polsce jeszcze są.
Jakie mogą być ich interesy?
Przede wszystkim utrzymanie kontroli władzy i zapewnienia stałych źródeł dochodów.
Obecna sytuacja zawiera zbyt dużą dawkę niepewności, żeby ją przedłużać, stąd w tej chwili dokonywane są pilne przygotowania do możliwości stabilizacji. Przykładem koronnym jest otwarcie portów dla ukraińskiego eksportu zbóż. W karno-wojennym interesie Putina leży utrzymanie szantażu w tym względzie i zmuszenie do ustępstw. Ktoś jednak uznał, że jest to przedsięwzięcie zbyt ryzykowne bez względu na osobisty jego interes.
Kto może mieć tak decydujący wpływ?
Z całą pewnością nikt z zachodu poza Niemcami, tylko że ci musieliby za to czymś realnym zapłacić, jak na razie takiej ceny nie widzimy.
Od początku wojny mamy już pół roku, a nie widać jakichkolwiek sukcesów bezpośredniego działania zachodu. Opór Ukrainy trwa zawdzięczając jej samej i ograniczonej pomocy, ciągle niewystarczającej. Stan tej wojny staje się nieznośny dla wszystkich, niestety nie ma co oczekiwać na zdecydowane akcje ze strony zachodnich sojuszników. Znacznie większe szanse mają decydenci rosyjscy, uświadamiający sobie ryzyko kontynuowania agresji dla ich własnych interesów.
Ze względu na stan zasiedzenia przez Putina, najlepszą metodą może być usunięcie go i zastąpienie człowiekiem nie skompromitowanym, gotowym na kompromis. Wprawdzie na horyzoncie nie widać żadnego Breżniewa, gotowego do zastąpienia niebezpiecznego dla enerdowców Chruszczowa, ale Putin staje się już niewygodny dla erefenowców i dobrze byłoby go zastąpić kimś mniej ryzykownym.
Wpływy niemieckie, znacznie osłabione po odejściu Angeli, są do sprawdzenia w najbliższym czasie.
Wobec tej sytuacji cel, jaki przyświecał Putinowi w chwili rozpoczęcia agresji, ma znaczenie drugorzędne, wystarczy formalny sukces „zabezpieczenia” nowo utworzonych „republik”, lub coś podobnego, gdyż w obecnym stanie Ukraina przestaje być pożądanym kąskiem dla UE czy innej formacji.
Ten sposób myślenia może zwyciężyć w kołach decydenckich Rosji, wówczas oczywiście musi nastąpić zmiana władzy na Kremlu.
Wszystkie tego typu rozważania nie miały by większego sensu gdyby nie fakt, że rzeczywistość „ciągle nas ze snu budzi”, wynika to najczęściej ze zbyt dużej wagi przykładanej do powierzchni zjawisk, a szczególnie wypowiedzi i gestów wykonywanych przez osoby, które uznajemy za kierujące wypadkami dziejowymi.
Ażeby wiedzieć co może się wydarzyć trzeba przeważnie głęboko sięgać poza kulisy światowej sceny. Dotyczy to niemal wszystkich, a przede wszystkim ustrojów zamordystycznych, jak w Rosji.
Dobra orientacja i odpowiednie kontakty mogą umożliwić przekupienie takiej władzy bez potrzeby wielomiliardowych wydatków na zbrojenia i ponoszenia ciężaru ryzyka. W demokracjach też jest to możliwe, tylko ze względu na tryb sprawowanej władzy wymaga zaangażowania znacznie większej liczby osób. W przypadku Rosji i specjalnej pozycji Putina działanie w kierunku rozpoznania i ewentualnego wykorzystania specyficznych stosunków wewnętrznych jest nieodzowne.
Sądząc po dotychczasowych rezultatach jest to jednak dziedzina zaniedbana.
Inne tematy w dziale Polityka