Andrzej Owsiński
Perspektywy Europy po wojnie - Konfederacja
Ta wojna na Ukrainie już się wyczerpała, Rosjanom z coraz większym trudem przychodzi wykonanie formalnego zadania przejęcia całości obwodów donieckiego i ługańskiego. Właściwie dalsze zabiegi są już całkowicie nieopłacalne, koszty ogromne, a zdobycze mikroskopijne. Ostatnią szansą dla Putina wyjścia z ”twarzą” z tej awantury był 9 maja. Teraz już trzeba przyznać się do klęski, która jest nieuchronna, nawet w przypadku osiągnięcia jakichś dodatkowych zdobyczy terytorialnych.
Zasadniczy cel, którym było przywiązanie na stałe Ukrainy do Rosji, a przynajmniej osadzenia i zapewnienia mocnej pozycji swojej agentury w Kijowie, jest już nie do spełnienia. Pozostaje zrujnowanie doszczętne kraju i wyludnienie, tylko wymaga to i czasu i wielkiego nakładu materialnego, nie mówiąc już o stratach osobowych rosyjskich wojsk.
Prestiżowo Rosja musi odnieść jakiś choćby pozorowany sukces, głównie na użytek wewnętrzny, na przykład w postaci stworzenia „republiki” chersońskiej, stanowiącej most do Krymu. Wymagałoby to ogłoszenia zakończenia operacji militarnej i przerwania działań bojowych, nie czekając na reakcję Kijowa.
Ukraina nie może przyjąć warunków zawieszenia broni na zasadzie status quo, bo to utrwalałoby stan rosyjskiej okupacji. Z drugiej strony ciężko jej podejmować akcję odbioru utraconych ziem bez posiadania odpowiednich zasobów broni ofensywnych.
Taki stan półwojny może trwać dłuższy czas i może być wykorzystany dla wzmocnienia sił ukraińskich, powrotu przynajmniej znacznej części uchodźców i odbudowy zniszczeń. Rosja zaś może z pomocą niemiecką odzyskiwać straty z tytułu sankcji.
Ten scenariusz nie wyczerpuje jednak narastającej możliwości fundamentalnych zmian w Rosji. Sygnał z Królewca jest symptomatyczny, gdyż wskazuje na dramatyczne położenie gospodarcze i społeczne w Rosji. Sam fakt zdobycia się na odwagę ze strony gubernatora obwodu najlepiej o tym świadczy.
Niewykluczone jest rozszerzenie się niezadowolenia społecznego ze skutków tej wojny, powszechny bunt jednak w Rosji nie łatwo osiągnąć. Bardziej prawdopodobny jest przewrót „pałacowy” dokonany przez nie tyle otoczenie, ile zaplecze Putina. Wprawdzie przeszło ćwierć wieku sprawowania praktycznie nieograniczonej władzy zapewne wpłynęło na ubytki i zmiany w tym „zapleczu”, tym nie mniej jakieś możliwości zostały zachowane. Jeżeli do tego doda się jeszcze ewentualne włączenie decyzyjnych kół wojskowych, poszukujących winnych niepowodzeń, to osoba prezydenta jak najbardziej się do tego celu nadaje.
Osobista klęska Putina, która jest chyba nieuchronnym skutkiem dramatycznej sytuacji Rosji, spowodowanej jego decyzjami, może wywołać całą lawinę wypadków trudnych dziś do przewidzenia. Jedno jest pewne, nastąpi znaczne osłabienie pozycji Rosji.
I to jest dla Polski, ale też i dla wielu krajów, szczególnie środkowoeuropejskich, niebywała okazja do uwolnienia się od ciążącego Europie spisku niemiecko rosyjskiego.
Nieoczekiwanie Polska, przeznaczona do roli niemieckiego satelity, stała się centrum nowego otwarcia europejskiego. Kompromitacja niemieckiego wsparcia, udzielanego Rosji, może wpłynąć na postawę wielu krajów i zdecydować o zmianie układów zarówno unijnych jak i ogólnoeuropejskich. Wiele zależy od postawy amerykańskiej, jeżeli będzie konsekwentna do końca, to można oczekiwać powstania sprzyjających warunków dla stworzenia nowego układu europejskiego.
Dla Polski, niezależnie od zmian o charakterze ogólnoeuropejskim, ukazuje się perspektywa sui generis odtworzenia Unii obejmującej Ukrainę, Białoruś, Litwę, a także obwód królewiecki, który może skorzystać z okazji osłabienia Rosji i wybrać niezależność. Sama Rosja ze stosowaną nagminnie praktyką „wolnych republik” wskazuje jemu drogę.
Narzuca się naturalnie udział Polski jako czynnika wiodącego w tym układzie, zachowując jednak stosowne poszanowanie suwerennych praw partnerów. Zgodnie z tym postulatem związek powinien posiadać charakter „konfederacji”, gwarantującej wszystkim uczestnikom równe prawa.
Powstanie na przestrzeni między Niemcami i Rosją bloku państw o łącznej powierzchni 1 300 tys. km2 i ponad 100 mln ludności jest praktycznie jedyną szansą na zakończenie koszmaru stałego zagrożenia i opresji ze strony albo jednego, albo drugiego agresora, albo obu jednocześnie.
Doświadczenia unii jagiellońskiej są w tym względzie bezcenne, wprawdzie idea może nie była autorstwa giedyminowiczów, ale raczej „krakowskich panów”, którym należy się z pewnością coś w rodzaju pokojowej nagrody Nobla, albo przynajmniej większa pamięć za dzieło wnoszące parę wieków stabilizacji europejskiej. Może też służyć ono wzorem współdziałania narodów w Europie, szczególnie w zestawieniu z doświadczeniami UE. (W tym momencie można spodziewać się głosów o polskich zapędach „kolonizatorskich”. Ich autorów możemy tylko odesłać do bliższego zaznajomienia się z historią kolonizacji.)
Jak powinna funkcjonować konfederacja środkowoeuropejska?
Przede wszystkim, niezależnie od przynależności do NATO, powinna stworzyć precyzyjnie sformułowany system wspólnego obowiązku obronnego, gdyż osławiony artykuł 5 traktatu praktycznie nikogo do niczego nie zobowiązuje poza wsparciem środkami „jakie uzna za konieczne”. W tym przypadku nie ma pojęcia napaści na jeden kraj, tylko zawsze na całą konfederację, co powoduje absolutny obowiązek użycia wszystkich jej sił zbrojnych. W tym celu powinno być powołane wspólne dowództwo wojskowe w stosownym układzie rotacyjnym. Nie stoi to w sprzeczności z traktatem obronnym północnoatlantyckim, lecz czyni go bardziej skutecznym na najważniejszym odcinku wschodniej flanki.
Zadania obronne, jakkolwiek bardzo ważne, czego chyba współcześnie nie trzeba udowadniać, nie wyczerpują tematyki współdziałania w różnych dziedzinach gospodarki, komunikacji, nauki, kultury, a przede wszystkim dzieła zbliżenia międzyludzkiego.
Konfederacja może stworzyć wzorzec układania wzajemnych stosunków społecznych, odnosząc się szczególnie do współczesnej roli narodu polskiego w stosunku do napadniętego sąsiada, znajdującego się w wielkiej potrzebie pomocy. Wdrażania tego wzorca postępowania wymagają wychowywane w duchu egoizmu i sobkowstwa społeczeństwa Europy zachodniej.
Największym wrogiem powstania konfederacji są w tej chwili Niemcy, Rosja już przegrała i jej rola będzie gwałtownie się kurczyć. Natomiast Niemcy posiadają w swym ręku sporo atutów, w tym nawet możliwość kształtowania pozycji Rosji. Prezydent Francji, wspierający Niemcy w tej sprawie, jest albo niepoczytalny, albo po prostu jest agentem. Nie chodzi bowiem ani o rosyjską ropę czy gaz, ale o panowanie w Europie w celu osiągnięcia korzyści niemieckich. Na całe szczęście obserwujemy w tej chwili znaczne osłabienie pozycji niemieckiej. Stwarza to warunki dla przebudowy stosunków wewnątrz UE.
Trzeba też koniecznie dodać, że bez zaangażowania amerykańskiego będzie bardzo trudno przeprowadzić zmiany w stosunkach europejskich. Sprawa jednak leży w żywotnym interesie USA, które po tylu nieudanych, a nawet wręcz katastrofalnych, próbach powinny wreszcie zorientować się, że to nie Rosja, lub Niemcy są właściwym partnerem, ale silna i wolna od przemocy tych krajów Europa.
Konfederacja środkowoeuropejska taką szansę stwarza.
Inne tematy w dziale Polityka