Andrzej Owsiński
Budowa orwellowskiego świata
Polska podlega zmasowanym atakom z różnych stron, począwszy od “dyżurnej” w tym względzie administracji unijnej, przedstawicieli różnych europejskich krajów z Niemcami i ich francuskimi podwykonawcami na czele, Rosji z akolitami itd.
Nawet Stany Zjednoczone, ze szczególnym udziałem przedstawicieli holokaustbiznesu, przyłączają się do tego chóru.
Z tego towarzystwa najgroźniej prezentuje się Rosja z całym bagażem agresywnych działań w swoim sąsiedztwie, mając do dyspozycji satelitów, wśród których wyróżnia się specjalnie Białoruś. Obecnie używana jest do ataku na Polskę za pomocą nielegalnych imigrantów. Jest to metoda wyjątkowo perfidna, gdyż z jednej strony zmierza do zalania polski falą specjalnie sprowadzanych imigrantów z Bliskiego Wschodu i płn. Afryki, a z drugiej - do stworzenia negatywnego obrazu Polski, jako kraju niehumanitarnego, nieczułego na ciężką dolę uchodźców. Poza zmuszeniem Polski do budowy muru chroniącego przeszło dwustukilometrową granicę z Białorusią i utrzymywania stałego dozoru, powoduje to stan napięcia z potrzebą przygotowań do ewentualnej eskalacji zagrożeń.
Mamy zatem swego rodzaju wojnę na naszej wschodniej rubieży i wydawało by się, że nie ma poważniejszych niebezpieczeństw grożących nam obecnie. Potwierdza to stanowisko rządu polskiego w sprawie wzmocnienia sił obronnych/
Czy rzeczywiście Rosja współczesna jest w stanie podjąć się agresji na większą skalę niż pograniczne grabieże i rebelie?
Posiada wprawdzie dość znaczne siły zbrojne, ale w budżecie wojskowym prezentuje się słabo, mając niewiele ponad 10 % budżetu amerykańskiego i 50 % chińskiego. Ciągle jej siła polega na ilości, a nie jakości. Przy budżecie około 70 mld dolarów rocznie nie może sobie pozwolić na całkowitą wymianę przestarzałego sprzętu na nowoczesny, demonstrowany w pojedyńczych egzemplarzach.
Na wypadek podjęcia większego konfliktu zbrojnego w Europie musi się liczyć nie tylko z wymuszoną uczestnictwem w NATO interwencją amerykańską, ale też wykorzystaniem tej okazji przez ekspansję chińską.
Są to dylematy które muszą być dokładnie rozważone, ale w praktyce różnie to bywa. Gdyby Hitler tak postąpił, a nade wszystko posłuchał ostrzeżenia Becka w odniesieniu do sojuszu niemiecko sowieckiego, to by zapewne nie rozpętał wojny światowej.
Niektórzy analitycy mówią o “wasalizacji” Rosji w stosunku do Chin, gdyby się to potwierdziło, to wtedy byłoby możliwe pchnięcie jej w samobójczą wojnę z Europą.
Te rozważania natrafiają jednak na układ przeciwstawny, któremu Rosja podlega. Jest to układ niemiecko rosyjski, pozwalający obecnym władcom Kremla na podtrzymywanie swojej władzy, a nawet gromadzenie pokaźnych majątków osobistych. Stan zaawansowania tego układu jest bardzo wysoki, spotęgowany jeszcze zrealizowaniem, mimo przeszkód - NS2.
Na podstawie zestawienia faktów, a szczególnie policzenia efektów finansowych zależność Rosji od Niemiec jest znacznie większa, aniżeli od Chin. Stąd można wysnuć wniosek, że Rosji po prostu nie opłaca się wywoływanie konfliktu na skalę europejską i ewentualne zamierzenia odbudowy choćby częściowej imperium sowieckiego w Europie muszą ulec powstrzymaniu.
Wszystko to jest aktualne na dziś pod warunkiem, że nie zmienią się w najbliższym czasie stosunki międzynarodowe na skalę światową. W tym względzie jednak przyszłość rysuje się bardzo niepewnie. Na gruncie europejskim Niemcom nie udało się stworzyć podległego sobie cesarstwa, zarówno z powodu brexitu, jak i oporu niektórych członków UE. Nawet w krajach afiszujących swoją podległość unijną odradza się silny ruch odśrodkowy, czego wyrazem mogą być kontakty premiera Morawieckiego z prezydentem Francji Macronem, jako chyba reakcja na rozmowy z panią Le Pen.
Dla Niemiec gorsze są wyniki wyborów wskazujące wyraźnie, że jakikolwiek wyłoniony po wrześniowych wyborach rząd, nie będzie miał tej siły i władzy w UE jak szesnastoletnie władanie p. Merkel.
Gorączkowe działania władz unijnych, dążących do przywrócenia dyscypliny, są reakcją spóźnioną, jeżeli nie dało się stworzyć superpaństwa do tej pory, to z każdą chwilą będzie coraz trudniej. Osłabienie pozycji Niemiec wyczuwa też i Putin, usiłując zwiększyć zakres swoich wpływów, a właściwie to uwolnić się od dyktatu niemieckiego.
We wszelkich analizach układów międzynarodowych pomija się przeważnie stosunki personalne.
W Europie i w Ameryce zabrakło silnych osobowości, co może mieć wpływ na bieg wypadków. Jedynymi władcami posiadającymi odpowiedni do potrzeb chwili zakres osobistych prerogatyw pozostają Putin i Xi Jinping. Może mieć to znaczenie dla kształtowania nowego układu.
Do chwili rozpadu Sowietów istniały na świecie dwa układy, próba zastąpienia Sowietów przez układ niemiecko-rosyjski, pod oczywistym kierownictwem niemieckim, panującym w Europie, jak dotąd nie powiodła się. Putin zapewne chciałby wykorzystać sytuację i przejąć przewodnictwo, ale brakuje mu zarówno pozycji materialnej jak i idei przyciągającej do jego osoby. Maleją szanse na stworzenie mocarstwa od “Gibraltaru do Władywostoka”. Przyczynia się do tego również stanowisko Bidena usiłującego zbliżyć do Stanów Zjednoczonych zarówno Niemcy przez idiotyczną rezygnację z blokady NS2, ale też i Rosję, wycofując się praktycznie z poparcia antyrosyjskiego oporu ukraińskiego i białoruskiego, otwierając też drogę nie tylko Chinom, lecz także Rosji na powiększenie wpływów w centralnej Azji przez haniebną rejteradę z Afganistanu.
Walka o stworzenie nowego układu sił na świecie może właśnie skoncentrować się w Azji, gdzie języczkiem u wagi pozostaje Iran ze swoimi nuklearnymi ambicjami.
Jeżeli Biden, pod wpływem proizraelskiego lobby, pójdzie na rozgrywkę z Iranem, to obserwując jego tchórzliwe zachowanie, zrezygnuje całkowicie ze sprawy europejskiej na korzyść rozwiązania niemiecko-rosyjskiego. W efekcie możemy mieć klasyczny “orwellowski” podział na trzy bloki: amerykański, niemiecko-rosyjski i chiński. Sprawa układów sojuszniczych między nimi może być rezultatem przypadku.
Wszystko to można potraktować jako takie sobie dywagacje, gdyby nie świadomość wzrostu niebezpieczeństwa dla Polski, zarówno w odniesieniu do usytuowania, jak też nawet do samej egzystencji państwowej.
W przypadku powstania niemiecko-rosyjskiego imperium czeka nas los “Generalnej Gubernii”, lub “XVII Republiki” w zależności od podziału zasięgu władania. Niektórzy twierdzą że generalną gubernią to już jesteśmy.
Można się zgodzić, że jesteśmy na drodze do tego, ale przecież jakieś resztki suwerenności zostały, wbrew zapisowi konstytucyjnemu “IIIRP” i o ich utrzymanie walczy obecny rząd.
Perspektywy nie rysują się optymistycznie, ale przecież nie z takich terminów wychodziliśmy obronną ręką, jednakże nie za darmo, jak by to chciało wielu. Składaliśmy obfitą ofiarę krwi, miejmy w Bogu nadzieję, że tym razem uda nam się tego uniknąć. Nie mamy dostatecznych jej zasobów, a i te, które są, kurczą się w sposób błyskawiczny. W tej chwili potrzeba nam przede wszystkim solidarności w postawie narodowej wobec najnikczemniejszych ataków na nasz naród i jego najcenniejszy dorobek - polską kulturę, uczucia głębokiego przywiązania do wartości decydujących o naszej polskości.
Przy każdej okazji godne jest wspieranie wszelkich dzialań w obronie suwerenności. Z takiej postawy powinien narodzić się ruch na kształt “Solidarności”, która w ówczesnym warunkach była ruchem wyzwoleńczym i dawała przykład całej Europie, nie tylko tej zniewolonej przez komunę.
Współczesna komuna jest znacznie groźniejsza niż bolszewicka, posługuje się bowiem hasłami nieograniczonej wolności od wszelkich więzów moralnych, a przede wszystkim od więzów wspólnoty narodowej, promując życie dla użycia.
Czy jesteśmy w stanie stworzyć z Polski naprawdę silny kraj, odporny na wszelkie przeciwności?
Wymaga to nadzwyczajnej koncentracji sił i brakuje nam efektywnych działań w tym kierunku. Koronnym: przykładem jest “Obrona Terytorialna” z “terytorialsami”, intencje zapewne są pozytywne, tylko nie pod tak pomniejszającym hasłem. Potrzebny jest nam ruch “Obrony Narodowej”, skupiający różne organizacje i rzesze niezorganizowane w celu stworzenia siły obronnej w każdej sytuacji różnorodnych form ataku na Polskę.
Brakuje też ruchu intelektualnego inspirującego aktywną postawę w obronie i rozwoju naszej kultury. W tej chwili cały rynek publikatorski jet oddany do dyspozycji sił niszczycielskich, ubranych w modne na zgniłym zachodzie stroje. Mamy stały totalny bal przebierańców oklaskiwany przez ogłupiały tłum z “celebrytami” na czele. Obok siły moralnej potrzebna nam jest odpowiednia siła materialna. Mamy szansę na jej tworzenie nawet w obecnych warunkach pandemii, jeżeli wykorzystamy obniżenie poziomu wytwórczości w wielu krajach europejskich. Coś na kształt wykorzystania brytyjskiego strajku górniczego w dwudziestych latach ubiegłego wieku.
Wbrew temu co się powszechnie głosi Polska jest w stanie zorganizować siłę przyciągającą wiele krajów, szczególnie w obecnej sytuacji chaosu w stosunkach między narodami. Dla zademonstrowania tych możliwości warto jest też zwołać milionową demonstrację naszej solidarności narodowej. Jest to jedyna droga do uniknięcia szykowanego nam losu przez współczesnych rozgrywaczy na światowym rynku politycznym.
Wszelkie próby kompromisu będą odczytywane jako przejaw słabości i wykorzystywane do nasilenia ataków.
Inne tematy w dziale Polityka