Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
1548
BLOG

Czy musiało dojść do "17 września"?

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Andrzej Owsiński

Czy musiało dojść do „17 września”

Powszechnie uznaje się że 17 września 1939 roku Związek Sowiecki zadał zdradziecki cios w walczącą z Niemcami Polskę.

W moim przekonaniu jest to sformułowanie naiwne świadczące o nieznajomości sowieckich planów, a szczególnie charakteru i zamiarów absolutnego władcy tego kraju – Stalina.

Atak Hitlera na Polskę nie był optymalnym wyborem Hitlera, który wolał mieć uładzone stosunki z Polską umożliwiające mu bezpieczne zaatakowanie Francji, a dopiero następnie, albo wprzęgnięcie Polski do swojego rydwanu, albo całkowitą jej likwidację. Dla osiągnięcia tego celu nie potrzebne mu było jakiekolwiek porozumienia z Sowietami.

Sądząc na podstawie kontaktów z Beckiem i powodzenia aktu porozumienia z Polską jakim była obopólna deklaracja ze stycznie 1934 roku, uważał że sprawę Polski ma załatwioną, tym bardziej ze mógł ją kusić zdobyczami w przyszłej wyprawie przeciw Sowietom.

Miał przy tym na uwadze polskie zwycięstwo w 1920 roku i odczucie przez polskie społeczeństwo, a szczególnie przez Piłsudskiego, stanu bolszewickiego zagrożenia w stosunku do Polski.

Beck dostrzegał ewentualne dalsze skutki sojuszu z Niemcami, czemu zresztą dał nieopatrznie wyraz w czasie wizyty w Moskwie w lutym 1934 roku, czyli natychmiast po podpisaniu deklaracji o nieagresji z Niemcami.

Stalin na serio wystraszył się tego aktu i polecił Litwinowowi natychmiastowe zaproszenie Becka w celu przedłużenia zawartego w 1932 roku paktu o nieagresji z Polską.

Była to znakomita okazja dla uzyskania sowieckiej kontroferty w stosunku do prawdziwych i domniemanych propozycji niemieckich wobec Polski.

Beck nigdy nie wyjaśnił dlaczego nie skorzystał z możliwości wysondowania w Moskwie stanowiska sowieckiego wobec wyraźnej z ich strony obawy że Polska weźmie udział w niemieckiej wyprawie przeciw Sowietom.

Po oświadczeniu o wykluczeniu możliwości współdziałania z Niemcami i gotowości do przedłużenia polsko sowieckiego paktu o nieagresji, Stalin uznał to za swój sukces i uwolnienie rąk w stosunku do Polski dając temu wyraz w nakazie akcji „operacja polska” zmierzającej do fizycznej likwidacji Polaków w Sowietach.

Równocześnie stworzyło to podstawy do wznowienia współpracy z Niemcami z propozycjami podzielenia się wpływami w środkowej Europie.

Taką misją został obdarzony nowy ambasador sowiecki w Berlinie – Mierkałow.

Punktem wyjścia był traktat handlowy, ale Mołotow, premier, a rychło też i komisarz spraw zagranicznych po Litwinowie, naciskał na potrzebę umowy politycznej między Sowietami i Niemcami.

Pakt Ribbentrop – Mołotow nie był zatem zawarty wyłącznie z inicjatywy niemieckiej, ale raczej na skutek stanowiska Polski, w większej mierze przyjęciem propozycji sowieckich.

Właściwie to kolejność nazwisk w tym spisku powinna być odwrócona.

Dla Stalina ten pakt miał znacznie większe znaczenie, gdyż poza zdobyczami terytorialnymi stwarzał określone gwarancje że Niemcy będąc pewne uniknięcia wojny na dwa fronty zaatakują Francję doprowadzając do upragnionej przez niego powtórki z I wojny światowej i umożliwiając zrealizowanie jego planów wkroczenia jako ostateczny zwycięzca tak daleko na zachód jak się tylko da.

Otrzymał również ze strony aliantów zezwolenie na aneksję wschodnich połaci Polski i to zarówno ze strony Francji w postaci zgody na wejście do Polski sowieckiej armii jeszcze przed ewentualną wojną z Niemcami, a ze strony brytyjskiej oświadczenia że „gwarancje Wk Brytanii w stosunku do Polski nie obejmują jej wschodnich granic”.

Mimo uzyskania obustronnych akceptacji sowieckich planów uczestniczenia w zaborze Polski Stalin wahał się z przystąpieniem do wojny z Polską.

Powodem była niepewność czy Niemcom uda się zrealizować plan błyskawicznego zwycięstwa, bowiem włączenie się przedwczesne do wojny i to po stronie niemieckiej, traktowanej jako słabsza w zestawieniu z połączonymi siłami alianckimi / Stalin bardzo lubił liczyć dywizje, nawet papieżowi/, stanowiło złamanie podstawowej idei wywołania wojny .

Niemcy wprawdzie domagali się przystąpienia do wojny przeciw Polsce jak najrychlej opierając się zapewne na uprzednich ustaleniach, ale Sowiety zwlekały aż do chwili kiedy mogły uznać że państwo polskie już nie istnieje.

Pomogły im dwa zdarzenia: - znalezienie się rządu polskiego na granicy rumuńskiej i ogłoszenie przez Niemców komunikatu o wzięciu Warszawy / oczywiście fałszywym, ale adresowanym do Stalina w celu zmuszenia go do włączenia się w wojnę/.

Niemcy wykazywali pewną nerwowość w związku z przewlekaniem się wojny z Polską w stosunku do zapowiedzianego przez Hitlera dwutygodniowego czasu jej trwania. Szczególnie zależało mu na możliwości przerzucenia wojsk na zachód w celu powstrzymania ewentualnej aktywności aliantów korzystających z ogołocenia tego frontu. Stąd naciski na Sowiety o jak najrychlejsze włączenie się do wojny.

Stalin też nie życzył sobie ewentualnych sukcesów alianckich na zachodnim froncie, gdyż to godziło by w jego oczekiwania na obopólne wykrwawienie wojujących stron niezbędne dla umożliwienia bolszewikom łatwej zdobyczy bez potrzeby przedwczesnego włączania się do wojny.

17 września była to data, która dała Sowietom w ich przekonaniu usprawiedliwienie w postaci możliwości ogłoszenia o opuszczeniu kraju przez polski rząd, dowództwo armii i prezydenta, a także upadku stolicy. W tej sytuacji mogli występować w roli zbawców od niemieckiej okupacji terenów uznawanych przez siebie jako zachodnia Ukraina i Białoruś, a także „stolica Litwy” – Wilno.

Wprawdzie kłóciło się to z treścią tajnego protokółu paktu z 23 sierpnia 1939 r w którym była mowa o podziale Polski wzdłuż Wisły i Sanu, a nie o żadnym „wyzwalaniu” polskich ówczesnych kresów wschodnich.

Tylko że protokół był tajny i nie mógł być ujawniony bez zgody obydwu sygnatariuszy, a można było zawsze zaprzeć się go.

Na tym tle powstaje pytanie: czy we wrześniu 1939 roku mogły zaistnieć warunki dla utrudnienia Sowietom realizacji tego planu aneksji?

Tego oczywiście nie wiemy, ale sądząc po ich oporze w stosunku do nalegań niemieckich, traktowali swoje zastrzeżenia jako czynnik istotny. Najwyraźniej chcieli uniknąć występowania jako strona uczestnicząca w wojnie.

Dla Polski takie stanowisko sowieckie oznaczało obowiązek stawienia jak najdłużej oporu ofensywie niemieckiej i pozostania władz w kraju, najlepiej w Warszawie, Lublinie, a nawet we Lwowie.

 Zmuszało to do zasadniczej zmiany planu obronnego, zapewne rezygnacji z głównej linii oporu na zachodzie i północy Polski na rzecz odpowiednio wzmocnionej obrony linii Karpat, Sanu, Wisły i Narwi z przedmościem warszawskim.

Oczywiście że nie można mówić o stuprocentowej gwarancji uniknięcia w ten sposób sowieckiej napaści, ale znając Stalina, jego kunktatorstwo, a także przywiązanie do swojego planu nie włączania się do wojny aż do jej końcowej fazy, można było liczyć na jego rezygnację z przyłączenia się do wojny w Polsce.

Można takiemu rozumowaniu postawić zarzut że jednak zaangażował się w wojnę z Finlandią w listopadzie 39 roku.

Różnica polega na tym że wojna w Finlandii miała być tylko lokalnym konfliktem, szybko zakończonym, bez udziału innych państw. Wojna z Polską nosiła zupełnie inne cechy, było to włączenie się w wojnę na skalę przynajmniej europejską z ryzykiem wzięcia na swoje barki znacznego jej ciężaru i udziałem po gorszej stronie.

Ryzyko było z pewnością dostatecznie duże żeby się angażować w awanturę przed czasem, skoro i tak w ostatecznym rezultacie nie tylko część Polski, kraje bałtyckie i Besarabia przypadną Sowietom, ale przynajmniej Polska, Niemcy, Czechosłowacja i kilka innych krajów. Wystarczy zachować zimną krew i realizować konsekwentnie plan sprzed wielu lat.

Dla Polski brak zaangażowania sowieckiego oznaczał możliwość stawiania oporu Niemcom przynajmniej do jesieni kiedy to warunki pogodowe i błota utrudnią Wehrmachtowi wykorzystywanie przewagi technicznej.

Równocześnie przedłużający się opór Polski mógł zmusić niechętnych aliantów do zwiększenia aktywności na zachodzie, a tym samym decydującego odciążenia polskiego frontu..

W czasie procesu w Norymberdze niemieccy generałowie wyrażali dziwienie że alianci nie skorzystali z całkowitej niemieckiej bezbronności na zachodzie.

Mówiono o 25 niekompletnych dywizjach, chyba wspominał o tym też Halder.

Oskarża się też wiarołomnych aliantów o to że nie zawiadomili polskich sojuszników o treści tajnego protokółu do paktu Ribbentrop – Mołotow, co jest prawdą, ale na podstawie kilku faktów można stwierdzić że taka możliwość była znana polskim władzom.

Pierwszym sygnałem było nagłe opuszczenie przez Rydza Brześcia jako przewidywanego miejsca postoju Naczelnego Wodza, ponadto osobiście zetknąłem się z informacją w dniach 11 – 12 września o możliwości wkroczenia do wojny Sowietów.

Najbardziej chyba miarodajna była wiadomość uzyskana od Chodkiewiczów z Młynowa na Wołyniu u których 13 września zatrzymał się Raczkiewicz i proponował im wyjazd razem z nim ostrzegając przed nieuchronnym wejściem bolszewików.

Dlaczego informacje o możliwości sowieckiej agresji nie zostały odpowiednio potraktowane do dziś nie wiemy.

Możliwe że chodziło o nie wywoływanie paniki, lub innych zachowań godzących w możliwości obronne Rzeczpospolitej, a całkiem możliwe że tej informacji nie dawano wiary.

Nie do wybaczenia natomiast jest reakcja polskich władz na sowiecką inwazję w dniu 17 września. Przede wszystkim powinien zareagować prezydent – jedyna osoba uprawniona do żądania wycofania sowieckich wojsk z terytorium Polski, a w przypadku jego niespełnienia ogłoszenia stanu wojny z Sowietami.

Rozkaz Rydza mógł tylko być poleceniem wykonania decyzji prezydenta przez wojsko polskie.

Tymczasem rozkaz Rydza zawiera treść kompromitującą go jako naczelnego wodza.

Podobno na treść tego rozkazu wpłynął ambasador brytyjski, który miał polecenie swego rządu uniknięcia za wszelką cenę ewentualności wojny z Sowietami.

Z drugiej strony do roku 1941 Sowiety były traktowane przez Anglików jako sojusznik Niemiec, a w 1940 roku alianci mieli zamiar wysłać do Finlandii swoje oddziały wojskowe do walki z bolszewicką agresją.

W sumie całość tych wszystkich wydarzeń składa się na makabryczny splot w którym już nie wiadomo kto gorszy: - wróg czy „sojusznik”.

Dla mnie osobiście miało to skutki dramatyczne w postaci zagarnięcia do sowieckiej niewoli za pomocą polskich negocjatorów działających zgodnie z rozkazem Rydza, którym bolszewicy oświadczyli że pozwolą na wyjście do Rumunii lub na Węgry i oczywiście dotrzymali tak słowa czerwonoarmisty jak we Lwowie.

Tylko ucieczka z transportu uratowała mnie wówczas od losu jaki bolszewia mogła zgotować.

A przecież to był tylko początek polskiej tragedii pod sowiecką okupacją.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Kultura