Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
247
BLOG

Największe niebezpieczeństwo

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Rodzina Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Andrzej Owsiński

Największe niebezpieczeństwo

Żyjemy w świecie stałych zagrożeń począwszy od wojny, morowego powietrza / dosłownie i w przenośni/, rewolucji obyczajowej, zalewu obcej kultury, a do tego jeszcze zwykłego zaboru i dywersji wewnętrznej.

Jak na jedno pokolenie, które ledwo się wyrwało z bolszewickiego postronka, to chyba aż nadto.

A jednak te wszystkie zagrożenia bledną wobec realnej perspektywy wymierania narodu, które rozpoczęło się w końcu XX wieku i wprawdzie chwilami udawało się ten proces powstrzymywać uzyskując minimalny przyrost naturalny, ale większość minionych lat notuje „przyrost ujemny”.

Jest to proces obejmujący niemal całą Europę, ale statystycznie niektóre kraje ratują się imigracją z której szczególnie islamska cechuje się wielodzietnością korzystając z dobrodziejstwa dodatków rodzinnych i innych przywilejów przysługującym licznym rodzinom.

W efekcie tego procesu nominalnie Europa nie zostanie wyludniona, ale będzie już w innej strefie kulturowej.

Polska, jak na razie broni się przed tego typu imigracją i dlatego utrzymuje jeszcze ciągle zwartość kultury. Jest to rezultat przywiązania do tradycji narodowej związanej silnie z wyznaniem religijnym. Ze wszystkich chrześcijańskich narodów europejskich Polacy wykazują się najaktywniejszym udziałem w życiu religijnym mimo wielu niedostatków w organizacji tego życia zarówno z winy pozostałości po bezbożnej PRL, jak i uleganiu zachodnio europejskiej obojętności religijnej przyjmowanej wraz z blichtrem „nowoczesności”.

Nie bez winy jest w tym zakresie hierarchia kościelna w Polsce, zapatrzona w siebie i dystansująca się od wiernego ludu.

Przed wojną Polska charakteryzowała się najwyższym wskaźnikiem urodzeń w Europie, wprawdzie Holandia miewała wyższy wskaźnik przyrostu naturalnego, ale wynikało to z relatywnie niższej śmiertelności.

Szczególnie wielka liczba urodzeń występowała w latach dwudziestych, w tym w roku 1925 przy ludności około 27 mln urodziło się 1.036 tys. dzieci.

Ten stan mimo pewnego spadku w latach trzydziestych utrzymywał się nawet w czasach wojny, a i po wojnie jeszcze w roku 1955 przy ludności około 28 mln urodziło się 794 tys. dzieci. Niestety z biegiem lat liczba urodzeń spadała żeby w końcu wieku zejść poniżej liczby zgonów.

Jakie były przyczyny tego spadku?

Po pierwsze zmieniła się polityka władz, które wprawdzie niewiele pomagały rodzinom posiadającym dzieci, ale stosowały system restrykcji w stosunku do wszelkich działań zapobiegających ciąży i opodatkowania bezdzietnych.

W drugiej połowie ubiegłego wieku władze PRL doszły do wniosku że Polaków zaczyna być za dużo / nie wykluczone że w wyniku oceny sowieckiej/ i otworzyły szeroko możliwości unikania dzietności.

Wprawdzie warunki materialne poprawiły się szczególnie w czasach „gierkowszczyzny”, ale ciągle fatalna sytuacja mieszkaniowa nie sprzyjała zakładaniu rodzin i posiadaniu dzieci.

Trzeba bowiem mieć na uwadze fakt że to już nie były czasy powojenne kiedy nie oglądając się na poziom bytowania młodzi ludzie pobierali się i mieli dzieci.

Katastrofa gospodarcza jaka dosięgła Polskę w końcu lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia spowodowała zubożenie społeczeństwa przez braki zaopatrzeniowe, galopującą inflację i wzrost bezrobocia.

W okresie „transformacji” masowa emigracja zarobkowa wywołała dodatkowo kryzys demograficzny gdyż objęła przede wszystkim ludzi młodych.

Wysoki poziom bezrobocia utrzymywał się przez dłuższy czas i dopiero w drugiej połowie obecnego dziesięciolecia sytuacja uległa poprawie.

Pozostaje ciągle jeszcze niski poziom zarobków i brak mieszkań.

Wprowadzenie relatywnie wysokiego dodatku na dzieci poprawiło chwilowo bilans urodzeń i zgonów, ale okazało się że jest to jednak za mało żeby skutecznie przezwyciężyć kryzys.

Sądzę że kluczową sprawą jest sytuacja mieszkaniowa młodych małżeństw, większość z nich nie ma swojego mieszkania. Nabycie jest niedostępne dla ich kieszeni, a wynajem z powodu małej podaży zbyt kosztowny i nie opłaca się w zestawieniu z kosztami nabycia na własność.

O tych sprawach pisałem niedawno z racji „rekordowego” osiągnięcia 200 tys. mieszkań oddanych do użytku w ubiegłym roku.

Jest to, po pierwsze – za mało gdyż dla stopniowego wychodzenia z kryzysu mieszkaniowego trzeba budować 300 tys. mieszkań rocznie, a po wtóre – wyśrubowane ceny mieszkań uniemożliwiają ich nabycie przez młode małżeństwa.

Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zwiększenie budownictwa z zaangażowaniem bezpośrednio zainteresowanych pomijając mafijny układ developerski.

Powiązanie problemu mieszkań z równoczesnym stwarzaniem pożytecznych i godziwie wynagradzanych miejsc pracy powinno poprawić sytuację zarówno przez zahamowanie zarobkowej emigracji jak i spowodować liczniejsze zawieranie małżeństw z zapewnieniem większej ich trwałości i chęci rozwoju rodziny.

Żeby myśleć o przyszłości narodu należy w pierwszej kolejności stworzyć warunki dla jego egzystencji. Wejście do Europy zachodniej wytworzyło w oczach polskiego społeczeństwa obraz poziomu życia jaki powinniśmy osiągnąć.

 Można zachęcić ludzi w Polsce do wydajnej pracy dla pożytku swojego, lokalnej społeczności i narodu, a tym samym stworzyć dostateczne podstawy materialne dla naszych perspektyw rozwojowych.

Jest to sprawa wymagająca potraktowania jako bezwzględny priorytet działań rządu, organizacji samorządowych, a także inicjatywy indywidualnej i społecznej.

Trudno bowiem uwierzyć że naród który jeszcze niedawno przodował w Europie w dziedzinie przyrostu naturalnego nagle pozbawił się tej cechy, trzeba przynajmniej stworzyć warunki dla sprawdzenia rzeczywistego stanu nastawienia młodych pokoleń Polaków do problemu życia rodzinnego i posiadania dzieci.

Z moich wnuków, ich najbliższego otoczenia i środowiska mam prawo wnosić że udzielenie pomocy w stworzeniu warunków egzystencji rodziny daje pozytywne rezultaty.

Potrzebna jest też praca wychowawcza w kierunku przygotowania do życia rodzinnego, a nie jak to się obecnie nachalnie lansuje – seksualnego. Musi w tym względzie ulec zasadniczej zmianie polityka oświatowa i dobór kadry nauczycielskiej.

Na wielką skalę rozwiązanie tego problemu wymaga zaangażowania wszystkich sił w państwie, bo przecież jeżeli nie zapewni się istnienia narodu w przyszłości to wszelkiego rodzaju działania polityczne na rzecz Polski nie mają sensu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo