Andrzej Owsiński
Kłopotliwa rocznica
76 rocznica D – Day, czyli lądowania aliantów w dniu 6 czerwca 1944 roku w Normandii przeszła bez większego echa. Odnotowałem tylko piękny reportaż na temat jedynego polskiego cmentarza wojennego na terenie Francji, na którym spoczywają polegli żołnierze gen. Maczka.
Dla Polski i ta data i całe to wydarzenie mają szczególne znaczenie: - wpisują się bowiem w rozstrzygnięcia wojenne według życzeń Stalina.
Jego domagania się otwarcia „drugiego frontu”, od samego początku przymusowego włączenia się Sowietów do wojny, zmierzały do realizacji planu zaaranżowania krwawych jatek na zachodzie Europy w celu ułatwienia jej opanowania przez bolszewików.
Nie udało się to w 1940 roku na skutek kapitulacji Francji to trzeba było zmusić Anglosasów do powtórki. Po skazanej na zagładę wyprawie na Dieppe w 1942 roku, udało się odwlec następne lądowanie aż do 1944 roku.
Dla Stalina i tak był to duży sukces, gdyż odciągnął ze wschodniego frontu najlepsze niemieckie dywizje pancerne, a w następstwie doczekał się skoncentrowania ostatnich niemieckich sił ofensywnych w bitwie o Ardeny.
Oczywiście rezultatem lądowania było wyzwolenie Francji, Belgii i Holandii, ale czy trzeba było z tym czekać aż do 1944 i 45 roku i ponosić przy tym tak wielkie straty?
Czy nie było innego sposobu na wcześniejsze zakończenie wojny i uratowanie Europy, a nawet całej ludzkości przed niewolą i dywersją stalinowską?
Rozważania na ten temat to nie tylko historyczne wspominki, ale też nauka aktualna również i dziś.
Mając to na względzie pozwalam sobie przypomnieć moją publikację na ten temat sprzed paru laty.
„Losy Polski, losy świata”
Przypadkowo natrafiłem na dyskusję na temat otwarcia frontu zachodniego w Europie pod najogólniejszym tytułem „ Francja czy Bałkany”.
Churchill, który pierwszy pośpieszył z pomocą Sowietom i przez cały czas wojny ją promował, zorientował się w pewnym momencie że wpuszczenie Stalina do Europy jest niebezpieczne nie tylko dla jej środkowej części oddanej mu w ofierze, ale też i dla całego zachodu.
Stąd idea uderzenia w „miękkie podbrzusze Europy” i odcięcie Sowietów od możliwości opanowania obszaru od Szczecina aż do Triestu i ustanowienia „żelaznej kurtyny” jak to sam określił.
Był to jednak spóźniony akt ekspiacji za winy własne i jego poprzedników, nie zdołał bowiem zapobiec przejęciu inicjatywy przez Roosevelta całkowicie oddanemu Stalinowi.
Początków idei oddania Sowietom znacznej połaci Europy jako zapłaty za udział w wojnie z Hitlerem należy doszukiwać w posunięciach wcześniejszych i to nie amerykańskich, ale francuskich i brytyjskich.
Już w okresie montowania koalicji przed I wojną światową uznawano że Rosji za udział w niej trzeba będzie zapłacić poszerzeniem jej wpływów na Bałkanach, jakimiś koncesjami tureckimi i ewentualnym poszerzeniem stanu posiadania Polski.
Mimo rosyjskiej zdrady / w wydaniu bolszewickim/ w trakcie pertraktacji wersalskich oczekiwano na możliwość zaproszenia Rosji do stołu obrad jako podstawowego partnera na wschodzie Europy.
Nadzieje na wykorzystanie Rosji dla swoich celów odżyły za sprawą dość grubymi nićmi szytej „antyfaszystowskiej” gry Litwinowa.
Ostatecznie znalazło to wyraz w desperackiej alianckiej misji wojskowej w lecie 1939 roku, kiedy realia wskazywały już wyraźnie na dokonany wybór drogi przez Stalina.
Misja zakończyła się fiaskiem ze względu na żądanie przez Woroszyłowa wejścia do Polski i krajów bałtyckich jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych.
Miarą stanowiska francuskiego było zgłoszenie zgody w imieniu Polski, na co Woroszyłow odpowiedział że trzeba o to zapytać Polskę.
Cała ta zagrywka nie miała pozornie sensu, a jednak Stalin dowiedział się że za udział w wojnie alianci gotowi są zapłacić koncesjami terytorialnymi na wschodzie Europy.
Dawało mu to gwarancję pewności akceptowania postanowień spisku z Hitlerem bez potrzeby uczestniczenia w wojnie.
Potwierdzeniem tego stanowiska aliantów było oświadczenie Churchilla że Anglia nigdy nie gwarantowała Polsce jej wschodnich granic.
Stan faktyczny o tyle różnił się od alianckiej oferty że nie uwzględniali oni zasięgu apetytów bolszewickich, którzy oprócz włączenia do Sowietów części Finlandii, Polski, Czechosłowacji i Rumunii oraz w całości krajów bałtyckich zagarną również te kraje ustanawiając w nich swoje reżymy.
Najboleśniejsze dla Churchilla było włączenie do sowieckiego imperium sowieckiej strefy okupacyjnej Niemiec jako odrębnego państwa NRD.
Podobnie jak jego poprzednik w Wersalu Loyd George zajmował się obroną interesów niemieckich protestując przeciwko przekazaniu Polsce zbyt wielu, jego zdaniem, ziem niemieckich. Posłużył się przy tym wulgarnym i obraźliwym zdaniem o „przekarmianiu polskiej gęsi”.
W czasie przemówienia w Fulton w 1946 roku ani słowem nie wspomniał że w dziele budowania „żelaznej kurtyny” sam aktywnie uczestniczył zarówno w Teheranie jak i w Jałcie nie mówiąc już o osobistych rozmowach z Rooseveltem i Stalinem.
Jego propozycja kampanii bałkańskiej była zarówno słabo przygotowana jak i prowadzona ze zbyt małym zaangażowaniem. Właściwie były to tylko nieśmiałe sondaże z których wycofywał się po pierwszym oporze Roosevelta spiskującego ze Stalinem przeciw niemu.
Przede wszystkim po spotkaniu w Casablance powinien był odmówić wyjazdu do Teheranu i nie dopuścić do podjęcia haniebnych zobowiązań wobec Sowietów.
Pokornie przyjął wszelkie obraźliwe gesty ze strony Stalina i uczestnictwo w nich Roosevelta, jak choćby z opuszczeniem brytyjskiego miecza na ziemię, lub propozycję rozstrzelania 50 tys. Niemców po wojnie kiedy Roosevelt jawnie zakpił sobie z niego wprawiając w rozbawienie Stalina przez ograniczenie propozycji stalinowskiej po proteście Churchilla do 49 tysięcy.
W Jałcie już tylko asystował w stanie stałego upojenia konsumpcją w wielkich ilościach „sowieckiego szampańskiego” w której towarzyszyła mu jego córka.
Bardzo sobie chwalili ten trunek, wprawdzie złośliwi twierdzili że sowieckie w nim były tylko etykietki przyklejone do oryginalnego francuskiego szampana, natomiast kawior był oryginalny – astrachański.
I pomyśleć że do tak żałosnej roli został sprowadzony człowiek który wbrew logice, nie posiadając żadnych atutów oprócz własnego uporu podjął się zadania kontynuowania wojny w warunkach klęski dunkierskiej i wystawienia niemal bezbronnego Londynu na totalne niszczenie przez Luftwaffe.
Przewidywania na temat sposobu zakończenia wojny były w okupowanej Polsce szczególnie aktualne. Pamiętam kiedy w 1942 roku, a więc już po przekształceniu ZWZ w Armię Krajową i istnieniu frontu wschodniego w głębokiej Rosji / przynajmniej europejskiej/, nasz okręgowy BiP „Oskar” /Władysław Bruliński/
Przyjechał z Warszawy i przywiózł „oficjalną” wersję planu zakończenia wojny.
Pogląd KG AK wg relacji „Oskara” polegał na przewidywaniu powtórki z I wojny światowej – czyli klęska Niemiec ma nastąpić w chwili kiedy będą oni jeszcze w Rosji.
Dla osiągnięcia tego celu niezbędne będzie oprócz otwarcia frontu na zachodzie uderzenie od południa na obszarze znajdującym się najdalej na wschód, najdogodniej na Bałkanach.
Czy była to wersja „londyńska” czy też powstała w kraju tego nie wiedzieliśmy, ale nie dziwiło nas takie podejście znając uprzedzenia, a nawet jawną wrogość Churchilla w stosunku do bolszewizmu, głoszoną jeszcze przed wojną.
Na tym tle awanse czynione przez niego w stosunku do Sowietów w których partnerował mu Sikorski, uznawano za wyraz chwilowej taktyki.
Zakończenie wojny w Afryce, które nastąpiło w 1943 roku w maju w wyniku kapitulacji całej armii włoskiej i niemieckiej stworzyło podstawy do dalszych operacji w rejonie morza Śródziemnego.
Taka operacja wymagała dokładnego przygotowania z uwzględnieniem celów strategicznych na skalę ostatecznego zwycięstwa, a nie tylko lokalnych sukcesów.
Możliwości wyboru miejsc uderzenia były tu znacznie większe aniżeli w północnej Francji, a stopień przygotowania obronnego ze strony niemieckiej znacznie niższy.
Zarysowały się możliwości zrealizowania dwóch celów jednocześnie:
- szybszego zakończenia wojny z Niemcami,
-uchronienia Europy przed okupacją sowiecką.
Wymagało to przyjęcia włoskiej oferty zmiany aliansu i nacisku na Turcję w celu uzyskania możliwości łatwego dostępu do wschodnich Bałkanów.
Turcja i tak przystąpiła do przymierza, ale można to było uzyskać wcześniej argumentując korzyściami ochrony przed już zgłaszanymi pretensjami sowieckimi w odniesieniu do cieśnin tureckich.
Szeroko pojęty plan wojny na południu Europy miał szczególne znaczenie dla Amerykanów przez stworzenie nowego układu sił w tym rejonie, a szczególnie dla Roosevelta, przeciwnika imperium brytyjskiego i francuskiego.
Realizacja tak szeroko zakrojonych zamierzeń wymagała wciągnięcia w grę państw bałkańskich, rządu w Vichy i nie dopuszczenie do zniszczenia floty francuskiej w Tulonie, a nawet włączenia kierowniczych kręgów Wehrmachtu sprzeciwiających się Hitlerowi.
Dawało to szansę na utrzymanie frontu wschodniego nawet w obliczu załamania na zachodzie.
Perspektywa uniknięcia koszmaru zimnej wojny i „gorących” wojen w Korei, Wietnamie, na bliskim wschodzie i innych miejscach, a przede wszystkim życia po dziś w strachu przed agresją i ofensywą demoralizacji, warta była poświęcenia najwyższych wysiłków.
Zdumiewający brak jakiejkolwiek koncepcji ze strony aliantów zachodnich urządzenia nowego świata po wojnie.
Paplanina o demokracji i „prawach człowieka” i organizacja powtórki z Ligi Narodów w postaci ONZ sparaliżowanej dopuszczeniem komunistów sowieckich i chińskich do prawa veta, a na dodatek pohańbionej bezprawną czołobitnością wobec Stalina przez uznanie praw państw członkowskich dla sowieckich „republik” białoruskiej i ukraińskiej doprowadziła do utrzymywania koszmarnych stosunków międzynarodowych pokutujących jeszcze ciągle.
Jedyna szansa na jakie takie urządzenie świata po wojnie jaką było opanowanie środkowej Europy przed wejściem bolszewików nie została nawet rozpatrzona.
A przecież przy włączeniu się Włoch i pozostawieniu włoskich sił okupacyjnych na Bałkanach jako sojuszników antyniemieckich, przy równoczesnej możliwości dostępu do Europy od strony Turcji, okupowanej przez Włochów Albanii, terenów zajętych przez Tita, a także Bułgarii i Rumunii – stawiało Niemców w z góry przegranej pozycji.
Ponadto na Bałkanach oprócz niewielkich sił okupacyjnych w Grecji i Jugosławii, częściowo związanych walką z siłami partyzanckimi, Niemcy nie rozporządzali żadnymi rezerwami nie mówiąc już o jakichkolwiek fortyfikacjach.
Bezdroża bałkańskie dawały kolosalną przewagę aliantom wyposażonym w znakomite środki transportu i paliwo.
Ponadto Niemcy nie mogli ściągnąć do obrony tego obszaru wojsk z Francji i wybrzeża morza Północnego i Norweskiego gdyż straszak desantu z wysp brytyjskich był zbyt duży, co zresztą ujawniło się w 1944 roku.
Potrzebne było tylko skierowanie na m. Śródziemne transportów z Ameryki co było dogodnym rozwiązaniem ze względu na większe bezpieczeństwo żeglugi aniżeli dostawy do Anglii.
Równocześnie musiało nastąpić ograniczenie dostaw do Rosji, natomiast wsparcie sił miejscowych znacznie większe aniżeli we Włoszech czy na zachodzie Europy.
Oczywiście szeroko zakrojoną operacją bałkańską nie mógł dowodzić „taboryta” Eisenhower, a jedynym gwarantującym energiczne i pomysłowe dowodzenie był Patton.
Taka operacja w 1943 roku dawała znacznie większe szanse na powodzenie aniżeli to co wybrano faktycznie dla dobra Stalina, czyli atak na Włochy, najłatwiejszy do obrony teren i lądowanie we Francji przeciwko najpotężniejszej niemieckiej obronie.
Roosevelt jako najlepszy stalinowski agent dokonał tego pod przewrotnym tytułem „oszczędzania” amerykańskich sił i uzyskanie „niezbędnego” sojusznika do zdobywania Japonii.
Praktycznie doprowadził do masakry na plaży Omaha w Normandii i na Monte Cassino, a Sowietom włączenie się do wojny z Japonią potrzebne było tylko dla grabieży w Mandżurii i zagarnięcia Kuryli nie mówiąc już o wsparciu Mao przeciw Czang Kai Szekowi.
Wszystkie nieszczęścia jakie spotkały świat w wyniku II wojny światowej były dziełem Roosevelta. Stany Zjednoczone były w tym czasie jedyną światową potęgą.
Niemcy i Japonia były wyczerpane, Sowiety bez amerykańskiej pomocy też stały na krawędzi upadku, Wk Brytania i Francja bardzo osłabione. Nie było konkurencji w urządzaniu światowego „Pax Americana”.
Mielibyśmy i mamy dzisiaj zastrzeżenia w odniesieniu do tego ładu, ale nie ulega wątpliwości że od strony materialnej i swobody działania prezentowałby się znacznie lepiej niż dziedzictwo stalinowskie które obecnie przeżywamy.
W naszej obecnej sytuacji lekcja z tamtego okresu jest bardzo pouczająca i aktualna.
I dziś dla satysfakcji satrapy poświęca się zasadnicze sprawy naszego bytu narodowego i całej naszej kultury. Skutki z tego może nie będą aż tak groźne jak wówczas, ale z pewnością wysoce niekorzystne.”
Inne tematy w dziale Kultura