Popostępowość
„…to, co przebrzmiałe współtworzy rozumienie postmodernizmu”
Donald Kuspit
Bankructwo postmodernizmu
Tak, świat się zmienia, a my razem z nim. Inne są nasze sposoby na opisywanie rzeczywistości, środki zapisu. Co innego nas bulwersuje i, ogólnie mówiąc, mamy wobec niego inne oczekiwania, wymogi i zagwozdki. Tak, styl T. Manna nie nadaje się do dzisiejszego odzwierciedlania zdarzeń, nastrojów i przeżyć. Jest to spowodowane przez czas: nikt nie ma tyle czasu, co wtedy, gdy mieliśmy go pod dostatkiem, gdy pisarz prowadził nas przez pięciusetstronicowy ocean książkowych opisów bohaterów.
Przy czym zdajemy sobie sprawę, że przeczytaliśmy tylko jedną powieść. Zdajemy sobie sprawę, że napisanych przez Niego, jest wiele i że aby wypowiadać się na temat Jego twórczości, musimy ją znać. Ale to ledwie początek, bo w kolejce do zaznajomienia się z wartościową literaturą, w naszym percepcyjnym piekle, pojawia się, np. Bunin, Tołstoj, Hugo, Zola. Nie mówiąc o Nałkowskiej, Dąbrowskiej, Kuncewiczowej…
Tyle do przeczytania, narzekamy, tyle do zrozumienia! Skąd wziąć na to wszystko czas?
Od tamtej pory wzrosła nie tylko liczba ludzi, ale i ilość informacji. Nowinek, ciekawostek, zdarzeń nurtujących nas, wpędzających nas w euforię, rozmyślania, czy popłoch, mamy teraz tyle, że nie nadążamy ich przetrawić. A każdego dnia, otrzymujemy ich coraz więcej. A wszystkie są ważne. I wszystkie, by nie wyjść na umysłowego ordynusa - należy ZNAĆ. To znaczy znać jak najbardziej, gruntownie, do ostatniego wióra, znać we wszystkich szczegółach, niuansach i konsonansach.
Wszelako powstaje zgrzyt pod tytułem: WYBÓR; Wiedzieć tak zwane WSZYSTKO, być erudytą wszechstronnym, oczytanym buldożerem – niesposób. Choćby z tego powodu, że ludzki mózg nie jest z gumy. Ma określoną pojemność, wyporność i przepustowość, o czym tak pięknie i tak plastycznie pisał w swoich utworach Stanisław Lem. Więc ratujemy się metodą Zagłoby: chyłkiem, sprytem i fortelem.
Nasz pomysł na zeżarcie dużej dawki informacji i niezatkanie się nimi, nosi miano POSTMODERNIZMU. Polega on na odrąbaniu sobie kulturowych korzeni, na przyspawaniu sobie do mózgu - korzeni obskuranckich, nowiutkich zrębów i opok tworzonych przez filozoficznych papudraków. Sprowadza się do zaprzeczenia dokonaniom przeszłości, zwłaszcza – dokonaniom europejskim. Tak zatem odcięliśmy się od religii, negujemy fakt, że chrześcijaństwo wywarło wpływ na los Europy.
Dzisiejszy świat nowych wyobrażeń rozszerza się niezależnie od logiki; rozrasta się w tempie cokolwiek zatrważającym. Razem z upływem lat, oblicze świata coraz mniej przypomina przeszłość, do której byliśmy przyzwyczajeni, a znaczenie faktów, bezdyskusyjnych do wczoraj, dzisiaj jest już niepewne. Postęp wiedzy sprawił, że informacje z odległych stron, docierają do nas nie po tygodniach, ale od razu. Telefon przyspieszył ich obieg, samolot skrócił subiektywny czas i zmniejszył obiektywną przestrzeń. Wyprawy w kosmos pomogły znaleźć odpowiedź na pytania, z którymi nie mogliśmy uporać się na Ziemi. Eksperymenty przeprowadzone w warunkach nieważkości pozwoliły otworzyć nowe działy nauki. Rozwinąć jej osiągnięcia na skalę niespotykaną w dotychczasowej historii. Jak wynalezienie fotograficznej rejestracji miało wpływ na poszukiwania w malarstwie i doprowadziło do innego spojrzenia na jego funkcję (poprzez rezygnację z wiernego odzwierciedlania rzeczywistego obrazu), tak wynalezienie doskonalszego sposobu wyławiania i gromadzenia informacji, pozwoli artystom przeznaczyć więcej sił na właściwą twórczość. O ile jeszcze nie tak dawno temu autor naukowego opracowania, np. historycznego, całymi latami biedził się nad zgromadzeniem niezbędnych danych i w tym celu musiał przedzierać się przez dziesiątki tomów, roczników, starodruków, map porozsiewanych po różnych archiwach, to teraz, mając bezkolizyjny dostęp do Internetu, może (bez opuszczania swojego pokoju) uzyskać potrzebne wiadomości z każdej biblioteki.
Cieszący się uznaniem dzisiejszy mól książkowej erudycji, straci uprzywilejowaną wartość, jeżeli nie będzie człowiekiem światłym w pojęciu jutrzejszym, jeżeli jego wiedza polegać będzie tylko i wyłącznie na szczegółowym gromadzeniu faktów, a nie na szybkości ich kojarzenia i wyszukiwania istniejących między nimi połączeń; dotychczasowa zaleta stanie się jego wadą, bo jeśli nadal zbierać miałby informacje bez ich przetworzenia, będzie oczytanym analfabetą i społecznym trutniem, a nie, jak do tej pory, użyteczną i cenioną jednostką.
Nauka rozwija twórcze możliwości. W miarę powiększania się obszaru naszej wiedzy, przesuwają się granice spenetrowanego świata, a znaczenie faktów niezbitych do wczoraj, dzisiaj jest już wątpliwe.
Z powierzchni artystycznych zainteresowań bezpowrotnie zniknie tworzenie dzieł hermetycznych, kabalarskich, niekomunikatywnych, zajętych liczeniem diabłom ogonów, ulegną więc diametralnej zmianie obecnie obowiązujące kryteria dotyczące wkładu pracy; nie to uzyska społeczną pochwałę, co zostało osiągnięte z wielkim trudem i kosztem nadmiernych wyrzeczeń, co skomplikowane, za długie i wymagające dodatkowych narzędzi interpretacyjnych w postaci furgonetki specjalistycznych encyklopedii, ale to, co pozwoli uczynić świat lepszym i szybciejmądrym.
Medycyna kosmiczna, genetyka, mikroprocesory, telefony komórkowe, Internet, kolejne generacje komputerów, cyfrowy zapis na płycie, wynalazki te skłaniają do refleksji: czy korzystamy z nich w nieczołobitny sposób?
Mam co do tego uzasadnione zastrzeżenia Żywię jednak nadzieję, iż kiedyś tak się stanie, że w ślad za zmianami w technice, nastąpią zmiany w naszej mentalności.
II
Kraje Europy, kraje cywilizacyjnie, geograficznie i kulturowo niepodobne od siebie, miały wspólny mianownik: przesadne, niebotycznie rozdęte skłonności do arbitralnego wyrażania sądów o własnej potędze. Były przeświadczone o powołaniu do siłowego narzucania swoich poglądów - krajom nazywanym koloniami.
Państwa podbijane przez Europę, opierały się przed jej nieznośną, agresją i niszczycielskim paternalizmem - ze skutkiem ocenianym różnie. Jedne tłamszono racjonalnym bucikiem rygoru i podawały się mu, nie podejmując nierównej walki z najazdami heretyków zbrojnie szerzącymi oświatę, inne zaś, jak Chiny, otoczyły się kamiennymi szańcami nie do zwyciężenia.
Pytania o sens i cel człowieczego życia wyznaczały ludziom zasady postępowania. Człowiek dokonał odkrycia, że jest istotą społeczną, a jego poczynania, wywierają wpływ na decyzje narodów znajdujących się od niego o przysłowiowy krok. Umysł jego zniewalały pazerność i skąpstwo, partykularyzm i wyrachowanie zabielane obłudą.
Teraz mamy to samo. To samo, lecz w nowym, przytulnym opakowaniu pod sztandarem GLOBALIZACJI WSZYSTKIEGO. Zjawisko to nazwać można pogonią za usprawiedliwieniem ekspansji. A obecna ekspansja, to UJEDNOLICENIE MYŚLI WSZELAKIEJ. Myśli, wrażeń, sposobów widzenia. HOMOLOGACJA naszych wrażeń, to zrezygnowanie ze swojej niepowtarzalności, zaprzeczenie indywidualizacji człowieka, zrównanie go z pozostałymi indywidualistami i zmajstrowanie INDYWIDUALISTY ZBIOROWEGO. NIESZABLONOWCA MASOWEGO. To nieznośne i bezmyślne mnożenie nieistniejących światów, światów identycznych, utopijnych stworów, to produkowanie charłaczych, epigońskich wizji nierealnych krajów.
Bajkowe miejsca przedstawiane w identycznej, powielonej scenerii, wiążą się z tymi samymi zachowaniami opisywanymi podobnie; sztampowo, stereotypowo, banalnie. Tu przytoczę słowa H. Heinego: „...pierwszy, który porównał kobietę do kwiatu, był wielkim poetą, ale następny był cymbałem.” Wyrazy te odnoszą się do pogrobowców. N.p. J.R.R. Tolkiena. Jego niedościgła wyobraźnia, nośny temat, specyficzna intryga, ponadczasowe przesłanie, cechy świadczące o ponadczasowości dzieła, zostały zmutowane po wielokroć.
Zmodyfikowane i wtórne, pozbawione wewnętrznej głębi, eksploatowane bez umiaru, stały się parodią Jego intencji. Zapanowała wściekła moda na tolkienowską rzeczywistość, na nieustanne kreowanie wymyślonego świata, na zabudowę przestrzeni naszpikowanych magią, cudownością i uproszczonymi rozwiązaniami.
Celowo mówię o zabudowie PRZESTRZENI, bowiem akcja tych prefabrykatów przeniosła się w inne rejony. Już nie dotyczyła Ziemi, lecz obejmowała różnorodne konstelacje. Lecz mimo zmiany czasów (bardzo odległe lata) i mimo zaopatrzenia bohaterów w nadprzyrodzone umiejętności, zmieniła się w nich tylko – dekoracja; problemy zostały te same. Problemy, stare nawyki i przesądy ludzi szwendających się po niewyobrażalnie odległych galaktykach. Nawet stwory z gwiazdozbioru oddalonego o miliony lat świetlnych od planety Ziemia, miały PROBLEMY podobne do naszych, te same tytuły szlacheckie i walczyły o…podatki (GWIEZDNE WOJNY).
IV
PODSUMOWANIE
Dokonujemy systematycznych ocen. Stale je weryfikujemy. Co prawda możemy swobodnie poruszać się po dawniej nieosiągalnych obszarach wiedzy, lecz towarzyszy nam przygnębiające przekonanie, że nie potrafimy zmusić się do jej całkowitego poznania. Ograniczamy się do stwierdzenia, że w znajduje się zasięgu naszych możliwości i na tym stwierdzeniu poprzestajemy.
Zadowalamy się namiastkami. Jakbyśmy znaleźli się w środku kredowego koła. Rodzi to frustrację. Okazuje się bowiem, że zdobycze POSTĘPU, wpływają na nas negatywnie, a ich CENA, jest za wysoka i wpływa na nas rozleniwiająco (mogę zajrzeć na stronę, po cóż mam się jej uczyć na pamięć? Mogę zobaczyć cybernetycznie, po cóż mi rzeczywistość, prawdziwy dotyk na przykład, lub całe to zawracanie głowy z realem).
WYPISY Z ENCYKLOPEDII:
pogląd, wg którego określone lub wszelkie wartości mają charakter względny; r. teoriopoznawczy głosi względność prawdy; r. etyczny i estet. — względność ocen i norm etycznych i estet.; przeciwieństwo absolutyzmu.
dyrektywa metodol. postulująca obiektywizm i antydeterminizm w badaniach zjawisk kulturowych, zalecająca dostrzeganie swoistych cech badanej kultury, a nie widzenie jej przez pryzmat kultury, z której badacz się wywodzi.
1) postawa obojętności w stosunku do obowiązujących w danej grupie norm moralnych; przeciwieństwo zaangażowania;
2) zatarcie granicy między dobrem i złem prowadzące do relatywizmu i nihilizmu.
NEW AGE
Nieformalny, wielopostaciowy i wielowymiarowy, alternatywny ruch kulturowy, który narodził się w latach 60. XX w. w USA, następnie zdobył liczne grono zwolenników na całym świecie. Termin N.A. ma astrologiczny rodowód i wiąże się z wiarą w rychłe nadejście epoki Wodnika, w której przed ludzkością otworzą się nowe, fascynujące możliwości. Zgodnie z tym przekonaniem zbliża się kres panowania chrześcijaństwa (Era Ryb), które, wg wielu krytyków z kręgów N.A., jest odpowiedzialne za liczne negatywne przejawy cywilizacji Zachodu. Źródeł tego poglądu oraz genezy całego ruchu należy szukać nie tylko w astrologii, również w teozofii (zwł. w pismach A. Bailey — ważnej prekursorki N.A.), antropozofii (R. Steiner) oraz kontrkulturze lat 60. Zwolennicy N.A. głoszą istnienie globalnego kryzysu, który można przezwyciężyć tylko przez całościową przemianę ludzkości. Twierdzą, że wyczerpały się już żywotne siły zach. cywilizacji oraz przeprowadzają krytykę jej fundamentów, w tym zwł. zinstytucjonalizowanego, patriarchalnego chrześcijaństwa, newtonowsko-kartezjańskiego światopoglądu, materialist. i mechanistycznej nauki oraz technologii zagrażających naturalnemu środowisku. Ideolodzy N.A. uważają, że negatywnymi konsekwencjami chrześcijaństwa na gruncie społ. były m.in.: prymat tendencji rywalizacyjnych nad skłonnościami do współpracy, akceptacja brutalnego podboju kultur pozaeur. oraz dążenie do ich asymilacji bądź wyniszczenia, represjonowanie kobiecości i seksualizmu, a także ślepe poszanowanie autorytetów. Odrzucają eksploatacyjne podejście do natury, gospodarkę opartą na paliwach kopalnych, medycynę zdominowaną przez farmakologię, utylitarną psychologię i psychoterapię. Materializm społeczeństw dobrobytu czynią odpowiedzialnym za coraz powszechniejsze zjawisko obojętności na los innych ludzi oraz wynikającą z tego pustkę duchową. Ich celem jest doprowadzenie do całościowej transformacji kulturowej z dalekosiężnymi, globalnymi konsekwencjami. W wyniku owej przemiany powinien, jak sadzą, powstać nowy światopogląd oddziałujący na większość sfer życia codziennego: obyczaje, naukę, sztukę, technologię, religię, edukację, a nawet modę. Źródłem inspiracji dla N.A. były zjawiska, które w kulturze eur. zajmowały dotychczas pozycję marginalną lub były potępiane i odrzucane: zach. tradycja ezoteryczna (kabała, alchemia, elementy gnostycyzmu), kontrowersyjna mistyka chrześc. (Hildegarda von Bingen, J. Eckhart), religie przedchrześc., zakazane przez Kościół katol. pogańskie praktyki duchowe. Ważną inspirację dla N.A. stanowią religie pozaeur. i nieortodoksyjne ruchy rel., zwł. buddyzm, taoizm i hinduizm oraz niektóre ich współcz. mutacje (J. Krishnamurti, guru Rajneesh, krysznaici), a także ponadwyznaniowo i synkretycznie potraktowane praktyki orientalnego pochodzenia, jak joga czy medytacja. Popularnością cieszą się wierzenia rdzennych mieszkańców Ameryki Pn. oraz islamski mistycyzm (sufizm). W ramach N.A. nierzadko odrzuca się przekonanie o istnieniu jednej prawdy obowiązującej wszystkich ludzi i we wszystkich kulturach. Twierdzi się raczej, że istnieje wiele równoprawnych dróg rozwoju duchowego, które mogą doprowadzić człowieka do spełnienia i samourzeczywistnienia. Charakterystyczną cechą N.A. jest pogłębione zainteresowanie zdrowiem oraz wysoką jakością życia, zwł. problematyką samodoskonalenia się i psychoterapii, a także medycyną alternatywną i niekonwencjonalnymi praktykami leczniczymi (bioenergoterapia, homeopatia, ziołolecznictwo, akupunktura, akupresura, orientalne techniki masażu). Jednymi z najważniejszych motywów przewodnich N.A. są: rozbudzenie świadomości ekol., co może przejawiać się zarówno w większej wrażliwości na postępującą degradację naturalnego środowiska, jak i w swoistym ubóstwieniu Ziemi (koncepcja „Gai”, żywej istoty planetarnej) oraz specyficznie pojmowany feminizm, którego zasadniczą treścią są kwestie poszanowania kobiecej duchowości i mądrości oraz fundamentalna rola kobiet w budowie przyszłego społeczeństwa. Dla poglądów z kręgów N.A. charakterystyczne jest odrzucenie monoteizmu, antropocentryzmu oraz personalizmu. Istotą N.A. są ujęcia panteistyczne lub panenteistyczne, swoisty kosmocentryzm (m.in. w postaci uznawania nadrzędności interesów planety Ziemi wobec interesów zarówno człowieka jako gatunku, jak i poszczególnych istot ludzkich) oraz inspirowana religiami orientalnymi — bezosobowość. Przeciwnicy ruchu, zwł. z kręgów chrześc. i konserwatywnych, zarzucają mu płytkość i naiwność, a nawet utopijność, znaczny irracjonalizm, ubóstwo intelektualne, brak wewn. spójności oraz eklektyzm. Twierdzą też często, że deklarowane szczytne ideały są w rzeczywistości wygodną przykrywką dla zasadniczo komercyjnych celów, a charakterystyczna mistyczna frazeologia, będąca znakiem rozpoznawczym wielu wypowiedzi z kręgów N.A., ma za wyłączne zadanie pozyskanie masowego odbiorcy. Ruch N.A. oskarża się także o rozpowszechnianie — w pseudonauk. formie — magii i okultyzmu oraz parapsychologii. W skrajnych przypadkach fundamentalistycznie zorientowani autorzy chrześc. zarzucają N.A. masońskie korzenie, a nawet satanizm. Zwolennicy N.A. odrzucają jednak te krytyki, a swój ruch traktują jako zbawienny lek na większość kłopotów współcz. świata i upatrują w N.A. jedyną nadzieję na przetrwanie nie tylko zagrożonej ludzkości, ale i całej planety.
[łac.-franc.], ogólne określenie nowych tendencji we współcz. kulturze, filozofii nauki, życiu społ. i polit., oraz sposobów ich opisu; używane w 3 znaczeniach: 1) okres w rozwoju kultury następujący po okresie modernizmu, liczony od schyłku XIX w. (z gł. fazą 1910–30) do poł. XX w., zapoczątkowany w latach 60. na gruncie literatury amer., później rozwijający się także w Europie Zach.; w tym znaczeniu stosują je najczęściej krytycy literatury (L.Fiedler, I. Hassan), sztuki (R. Krauss), architektury (Ch. Jencks); 2) epoka kulturowo-cywilizacyjna następująca po epoce nowoczesności, liczona od narodzin oświec. światopoglądu w XVIII w., do lat 60. XX w.; jednym z gł. problemów myśli postmodernist. jest konieczność odrzucenia bądźmożliwość kryt. przewartościowania oświec. dziedzictwa; takie rozumienie pojęcia p. nałożyło się na wcześniejszy lit.-artyst. jego sens i rozprzestrzeniło gł. we Francji (J.F. Lyotard — autor raportu Kondycja ponowoczesna 1979, wyd. pol. 1997, J.Derrida, G. Deleuze, J. Baudrillard), a następnie na powrót w USA (H. Silverman, R. Rorty); 3) „kondycja postmodernistyczna”, a więc uwarunkowania sytuacji społ., ekon., mentalnej w obecnym postindustrialnym, wyrafinowanym technologicznie stanie zach. cywilizacji.
Filozofia. Według niektórych interpretacji korzenie p., jako negacji modernizmu, sięgają schyłku XIX (F. Nietzsche) i pocz. XX w. (M. Heidegger, E. Levinas). Zakwestionowano wówczas podstawowe przekonania filozofii nowożytnej. Jedno z nich dotyczyło poznawczej relacji między podmiotem i przedmiotem, uznanej za myślową „pułapkę”. Dlatego zaczęto poszukiwać „trzeciej realności”, przekraczającej zarówno byt, jak i podmiot, oraz kwestionować wiarę w autonomię podmiotu i przekonanie o bezpośredniej dostępności świata przedmiotowego, a wraz z tym, wiarę w istnienie nieuwarunkowanego, obiektywnego rozumu, stanowiącego podstawę i źródło myślenia. Wraz z upadkiem wiary w rozum pojawiła się świadomość cząstkowości i nieciągłości wiedzy; zakwestionowano istnienie jednego, uniwersalnego dyskursu (np. oświec. postępu rozumu, heglowskiego rozwoju ducha, marksist. rozwoju społ. poprzez walkę klas). Uznano, że wyczerpały się „wielkie narracje” historii, a świat ludzkiej wiedzy okazał się być światem stałych konfliktów, ścierania się różnych, cząstkowych, niepełnych dyskursów, uwikłanych we własne, osobiste i polit. uwarunkowania. W związku z tym nie jest możliwa do utrzymania teza o hierarchii kultur; brak jest kulturowego „centrum”, ucieleśniającego zasady rozumu i kulturowych „peryferii”; nie ma zatem żadnych racjonalnych podstaw do akcentowania eurocentryzmu, znaczenia białej rasy czy dominacji męskości (feministyczny ruch). Cząstkowość poznania doprowadziła wg p. do rozbicia nauki podzielonej na odrębne, niesprowadzalne do siebie „naukowe wizje” (paradygmaty), a brak możliwości rozstrzygnięcia sporów między nimi do metodol. anarchizmu (do zasady „wszystko jedno” — P. Feyerabend). Na tym tle pojawiła się idea „archeologicznej” metody nauki (M. Foucault): zamiast faktów, które mogłyby być łączone w całość dzięki jakiejś jednoczącej zasadzie teoret., natrafia się jedynie na „wykopaliska”, szczątki, fragmenty uwikłane w różne dyskursy, konteksty społ. i polit.; można o nich powiedzieć jedynie to, że są od siebie różne. Na poziomie ontologicznym myśl ta znalazła swe odzwierciedlenie w koncepcji „różni” J. Derridy, który zbudował nową ontologię, teorię poznania i estetykę opierając się nie na tożsamości (jedność i istnienie), lecz różnicy; wcześniejszej krytyce przekonań filozofii nowoż. nadał natomiast nową postać dekonstrukcji, czyli krytyki metafizyki, pojęcia podmiotu oraz zasady referencjalności języka.
Inne tematy w dziale Kultura