ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE
31
BLOG

KOMU ZALEŻY NA INTEGRACJI?

ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE Kultura Obserwuj notkę 0
Zaczynam wątpić w ekonomiczny rozsądek naszych władz. Od lat nic się nie zmienia; urzędowy ping - pong nie ma końca i powoli staje się naszym zwyczajem, tak jak nonszalancka maniera nieodpowiadania na listy.

Unia wytyka nam niechlujstwo w nieracjonalnym leczeniu i ma słuszność: rozpoznanie patologicznego zjawiska decyduje o skuteczności terapii. Narzekania  na bezustanny brak środków, odwieczne apele o zaciskanie pasa, powoływanie się na dziury budżetowe i ubogie państwo, nie wytrzymują krytyki i są śmieszne, gdy widzi się, że jednocześnie stać nas  na ponoszenie kosztów nagminnych malwersacji (np. ZUS i wycieczka jego pracowników do Tunezji na koszt rencistów).

Zastanawiam się, kiedy zaczniemy myśleć w sposób racjonalny, to znaczy - ekonomiczny. Kiedy zacznie się nam opłacać zdrowy rozsądek? Czy nastanie za naszego życia i wreszcie przestaniemy być swawolnymi utracjuszami?

O warunkach koniecznych do prawidłowego leczenia pisałem wielokrotnie, lecz powtarzania tych elementarnych słów nigdy dosyć.

Konkluzja? Państwowe Służby powołane są do lamentowania. Chory jest w tych Instytucjach traktowany jak zło konieczne, zawalidroga, oszust i pieniacz żerujący na urzędniczych uczuciach.  A może Urzędy te nie są zainteresowane działalnością? 

PS.

Wielokrotnie zastanawiam się, dlaczego w sprawach naszego środowiska (ON) nie potrafimy mówić jednym głosem. Jest przecież to forum przeznaczone celom integracyjnym.  A nie - magiel.

Po głębszej analizie postów zamieszczonych tutaj, a zwłaszcza po lekturze komentarzy umieszczonych pod nimi, doszedłem do smutnego wniosku: tak naprawdę niewielu z przebywających na forum zależy na jakimkolwiek porozumieniu. Już nie mówię o bezustannej, BRANŻOWEJ bijatyce (na szczęście TYLKO słownej) pomiędzy chorymi. Podobno są równi  wobec cierpienia. Lecz nie w tym miejscu, gdzie niewidomi na jedno oko czują się lepsi od niewidomych na oba. Ten, co nie widzi od urodzenia, uważa się za księcia niedoli, u którego ślepy od roku powinien być lokajem. Ci, co są głusi tylko na jedno ucho, pogardzają tymi, co nie słyszą wcale, a ci, którzy męczą się od dawna, wywyższają się wobec tych, którym cierpienie dopiero się zaczyna, a ich staż w potykaniu się z przypadłościami jest absurdalnie krótki, dopiero w nim raczkują i jeszcze nie doświadczyli tego, co ich  wkrótce czeka.

Podzieleni na kategorie, nie są  zainteresowani zjednoczeniem sił, lecz wolą o tym zjednoczeniu PODYSKUTOWAĆ, POGAWORZYĆ, UBIJAĆ DEMAGOGICZNĄ PIANĘ.

Okazuje się, że nie wspólny interes jest dla nich ważny, ale między związkowe przeciąganie liny, wzajemna i demagogiczna licytacja o to, które ugrupowanie wymaga większych subsydiów, nie częstszy dostęp do lekarza - specjalisty, stworzenie banku informacji pomiędzy gminnymi przychodniami, szpitalami i ośrodkami pomocy społecznej, ale bój o strzykawki [cukrzycy], o aparaty słuchowe [głusi], o dźwiękową sygnalizację[niewidomi].

Wniosek

Po cóż ja to mówię? Mówię ja otóż po tóż, by uświadomić różnym marnotrawcom naszych pieniędzy, że źle się bawią. Gdyż:  

urzędnik, to nie nos, ale tabakierka. 
Urzędnik, to nie Pan i Władca. 
Urzędnik, to nie funkcja dożywotnia i dziedziczna.  
Urzędnik, to SŁUŻĄCY; np. ja go powołałem i ja mogę go odwołać, gdyż to ja opłacam mu liberię.
 
Jakim więc prawem traktuje mnie z góry i robi ze mnie durnia?

Wniosek 2

Dokąd będziemy w rozsypce, niczego nie przeprowadzimy. Będziemy się tylko płaczliwie bawić w integrację. Coraz mniej mamy do powiedzenia. Pełnomocnik śpi, NFZ rży z naszych problemów, są zakusy na PFRON, WTZ grozi likwidacja, bariery rosną na potęgę, a my, jak zwykle: delikatnie, ostrożnie, by nie urazić, bo zabiorą nam protezy i utrudnią dostęp do siedzenia pod miotłą.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura