ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE
27
BLOG

PRYWATYZACJA NASZEGO UMYSŁU

ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE Kultura Obserwuj notkę 0

Czy zastanawialiście się, ile kosztuje nas utrzymywanie wrażenia,  że jesteśmy leczeni? I ile za to wrażenie musimy zapłacić? I dlaczego płacimy aż tyle razy?

Czyżby to z tego powodu, że niektórzy z nas , w ramach taniego państwa, opłacają zusowskie składki po wielokroć, musi wzrosnąć nasza składka ubezpieczeniowa?

Czy to nie my wszyscy przyczyniamy się do finansowej zapaści szpitali? Szpitali, które, co jakiś czas, oddłużamy, którym, co jakiś czas, pozwalamy zaczerpnąć powietrza, przez chwilę pozwalamy im tkwić w złudzeniu, że gnębiące je tarapaty i absurdalne przepisy, zostały zakończone...

Pytań jest znacznie więcej, a wszystkie one są  kłopotliwe, jednakowoż zaoszczędźmy sobie zbędnej fatygi, albowiem i bez niej jest wystarczająco głupio; po cóż mamy przejmować się buchalterią, skoro zajmują się nią nasi najlepsi sabotażyści?

Ograniczmy się tylko do płacenia coraz wyższych składek zdrowotnych. Czyli dajmy się nadal robić w konia. Ostatecznie taki jest podział ról: jeden jest rzeźnikiem, a drugi - baranem.     

Pod względem finansowego szlachtowania baranów, a więc nas, pokornych podatników, nie  da się wyróżnić żadnej Instytucji. Począwszy od ZUS a na PFRON skończywszy, wszystkie te urzędy idą nam na rękę, byśmy ani przez chwilę się nie  nudzili.

Zapewnienie nam godziwej rozrywki, to ich zadanie. Zadanie polegające na tym, by nie dostrzegać chorego człowieka, tylko, by widzieć martwe litery prawa, suche cyferki, przepisy, plany, bezduszne terminy i wytyczne wzięte z sufitu.
 
 

*

By nie być posądzonym o gadanie bzdur, dam przykład. Byliśmy dotychczas zdrowymi typkami, ale ni z tego, ni z owego poczuło się nam źle.

Wychowani jeszcze na logicznym podchodzeniu do wszelkich zjawisk, pomyśleliśmy sobie całkiem naiwnie i debilnie, że gdy z człowiekiem zaczyna być źle, to nieszczęsny ów człowiek powinien udać się do przychodni. Lecz udać się gdziekolwiek nie jest rzeczą łatwą, a co dopiero dostać się do przychodni.

Techniki skutecznego zaliczania placówek medycznych są dwie. Jest co prawda jeszcze trzecia, lecz jej nie polecam, gdyż polega ona na prywatnym przekonywaniu kieszeni Jaśnie Wielmożnej Pani Rejestratorki.

Na  marginesie zauważyć trzeba dosyć osobliwą prawidłowość. Polega ona na tym, że im  kto mniej może, umie, znaczy, i.t.d., tym bardziej zadziera nosa i stwarza pozory kompetentnego ludzia.

Lecz skupmy się na legalnych  metodach docierania do medycznych ośrodków.

Pierwsza, to rejestracja telefoniczna.

Pani od kartoteki zaczyna szychtę o siódmej rano. O tej godzinie telefon jest czynny i można próbować się dodzwonić. I  prawdopodobnie o tej godzinie robi to  ze sto osób. Lecz już o godzinie siódmej sekund dwie, połączenie z przychodnią jest niemożliwe.

Kto ma czas i ochotę, stara się, przez ów głuchy telefon, uzyskać audiencje u balwierza, kto zaś tego czasu nie ma i na ochocie też mu zbywa, drałuje do kolejki.

Przy czym nie ma  żadnej gwarancji, że zostanie przyjęty.

A gdy zostanie przyjęty, gwarancji nie ma żadnej, że zostanie przebadany.

A gdy zostanie przebadany, nie ma żadnej gwarancji, że został zdiagnozowany właściwie.

Gdyż aby tak było, konieczne jest wykonanie dodatkowych badań.


 
*

Zazwyczaj chory spędza dniówkę w poczekalni i dowiaduje się, że ma przyjść jeszcze raz.

Ale mamy niebywałe szczęście, bo już po trywialnej pół-godzinie dodzwoniliśmy się i dostąpiliśmy zaszczytu bycia przebadanym od stóp do głów.                                  

Jak wszystkim lekarzom   wiadomo, specjalista różni się od medyka szeregowego nie tylko chałatem.

Otrzymanie wejściówki na  wizytę u fachowca, nie jest już taką fraszką, jak w przypadku wyprawy do internisty.

Tu obowiązują terminy, limity i refundacje. Terminy są odległe. Najmarniej paromiesięczne. W tym czasie choroba rozwija, się ku uciesze ZUS,PFRON i NFZ. Oto zbliża się dla nich radosny moment, gdy przestaną do nas dopłacać.

Kiedy nareszcie zgromadziliśmy wszystkie konieczne wyniki, ponownie zapisujemy się w przychodni internistycznej.

A gdy szczęśliwie sądzimy, że skończyły się nasze kłopoty, okazuje się, że mamy nieaktualne wyniki i całą operetkę musimy zaczynać od nowa.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura