ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE
33
BLOG

SALON CZY SALOON

ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE Polityka Obserwuj notkę 1

We wstępnych fragmentach szkicu o Prouście napisałem: człowiek przekraczający barierę przeciętności, gdy zaczyna być o nim głośno, narażony jest na cudze opinie. Twórca po swojej śmierci ma zwolenników i pomagierów więcej, niż za życia; niesłychany jest nagły przybór znajomych od zawsze.

Pośmiertne milczenie rewelatora, wyzwala bezpieczną agresję jego pokątnych komentatorów. Za życia podtruwali go jeden przez drugiego i rzucali nim o ściany, a gdy już go nie ma, jest co najmniej nieszkodliwy, bo nie może się bronić, jak jeden mąż, z furią dowodzą, że kochali go bez pamięci już wtedy, gdy go jeszcze nie było na świecie...

Mnożą się więc figury pełne brylantyny w piórze, a z nieistnienia podnoszą się odpychające skrzaty starające się oberwać bodaj cętkę z jego gronostajowego płaszcza.

Tak było wcześniej. Poprzednio, gdy dysponowaliśmy nietoksycznym rozumem. Przed opętanym rozkładem naszej przyzwoitości. Zanim doszło do rozmontowania ludzkich cech. Przed uaktywnieniem się lustracyjnych padlinożerców. Przed furiacką działalnością partii, partyjek i buńczucznych kanap powstałych na nieszczere zamówienie upadających, zastrachanych, goniących w piętkę, czerwonych transformersów.

Tak było wcześniej, dopóki wszyscy jechaliśmy na jednym wózku i w jedną stronę, gdy każdemu z nas przyświecał ten sam cel: WOLNA POLSKA. Cel jednoczący, pobudzający w nas nie odruchy wymiotne, ale uczucia szlachetne, inspirujące, podnoszące na zepsiałym duchu.

Ale że nic nie może wiecznie trwać, zwłaszcza zaś - sielanka, po krótkiej, euforycznej chwili, na zapyziałej scenie naszego rozpolitykowanego piekła, pojawiły się demagogiczne fujary. Dęte i nadęte hordy nikczemnego formatu. Znikomej umysłowości kundle psychiczne dzielące włos na czworo. Dzielące go siekierą i wyłącznie na cudzej głowie.

W czasach byłego P.R.L. - pokorne i niewidoczne ze strachu, teraz, gdy jęła obowiązywać WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI, grupy pajacowatych oszołomów zabrały się za uprawianie odwagi. Za bezkarne i bezpodstawne opluwanie lepszych od siebie. Za nieprzytomny wrzask. Wolność utożsamiają z dowolnością, z  dowolnym pleceniem bzdur, a kiedy oburzyć się na te fanatyczne praktyki, głosem złodzieja krzyczącego ŁAPAĆ ZŁODZIEJA, wołają o DEMOKRACJI. Podczas, gdy wolność do głoszenia idiotyzmów, jest nieporozumieniem.
 

2


Przez całe swoje życie starałem się istnieć z dala od polityki. Wydawała mi się zajęciem dla potłuczonych wizjonerów, profesją dla uszczęśliwiaczy za pomocą kastetu. Frustratów działających po myśli prawackich i lewackich bojówek: KTO NIE Z NAMI, TEGO W ZĘBY.

Zawiść, nawet podłość,  niemająca ponoć granic, granice takie w przeszłości miała. Był ton, był styl. Konwencja obrażania. Nazwanie kogoś łajdakiem, groziło procesem, nie każdy więc szczur w ludzkiej postaci  odważał się na siedzenie w pierdlu.

W hipokryzji obecnej natomiast, granicy nie ma żadnej. Obłuda, fałsz, oszczerstwo, nazwanie kogoś szubrawcem, kanalią czy sukinsynem, jest łatwe, proste, a dla niektórych - przyjemne. Satysfakcjonujące jest, bo dzisiejszy, dziki lustrator wie, że sądy mielą powoli, że pudła są przepełnione, a dogorywająca, sparaliżowana sprawiedliwość, leży pod kroplówką.

PS.

Ten post miałem napisać o Ryszardzie Kapuścińskim, ale podkusiło mnie, by zajrzeć na blog Pana Andrzeja Chrzanowicza i przeczytać Jego dobry tekst o Nim. I gdybym poprzestał na zapoznaniu się z postem, zaoszczędziłbym sobie na nerwowych palpitacjach i emocjonalnych konwulsjach, byłbym sobie człek pogodny, życzliwy i bezkonfliktowego usposobienia. Gdybym nie przeczytał komentarzy pod wspomnianym tekstem, nie trafiłby mnie szlag. Ale gdy ochłonę, wrócę do Pana Ryszarda. Na razie przeczytajcie TU:
http://podprad.salon24.pl/57837,index.html

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka