O ile mniej miałbym rozterek, a o ile więcej cieszyłbym się z tego, że nie mam się z czego cieszyć, gdybym potrafił zapominać!
Z uporem naiwnego maniaka zadaję sobie ciągle aktualne pytanie: czy mając zasób wiedzy i do-świadczeń porównywalny z wiedzą i doświadczeniami wyniesionymi z przedszkola lub piaskownicy, mam wystarczające powody do zadzierania nosa i mogę czuć się pyszałkiem wiedząc o istnieniu Saroyana, Dostojewskiego, Bunina, Czechowa, Maupassanta?
Kiedy czytam Białoszewskiego, Faulknera, Joyce‘a, Updike‘a, Leśmiana, Balzaka, Baudleaire‘a, Słowackiego, Różewicza, Twardowskiego lub Szymborską, jak mogę, z aroganckim czołem, przeciwsta-wiać ludziom niezdawkowej myśli, swoją mizerotę?
Zjawiska swojej kurzej głupoty, tej doskonałej buty, nie zawężam do literatury jeno; literatura stanowi tylko jedno z pól jej coraz szybszego rozprzestrzeniania się po świecie opowiedzianym i dopowiedzianym.
Szerzej i wyraźniej występuje w świecie rzeczywistym, w nie przekłamanym świecie szarego realizmu, który posługuje się naturalnym, a nie księżycowym pięknem.
Inne tematy w dziale Polityka