ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE
26
BLOG

STOP POLITYCZNYM DELIBERANTOM!

ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE Polityka Obserwuj notkę 3
Zostałem zaproszony do udziału w procesie tworzenia prawicowej organizacji. Organizacji powszechnie oczekiwanej, ugrupowania z prawdziwego zdarzenia, związku zrodzonego z obywatelskiego sprzeciwu. Ze sprzeciwu wobec jałowego dreptania wokół istoty konkretnych spraw. Wobec pozorów naprawiania, reformowania, budowania. Już obecnie czuję się uczestnikiem Stowarzyszenia i już w tym początkowym okresie, gdy zaczynają się pierwsze prace nad skonstruowaniem jego statutu, zaczynam zdawać sobie sprawę, że nie będzie to zadanie łatwe. Będzie to zadanie żmudne, długotrwałe i dla niektórych dywagaczy, krasomówców i oratorów – bolesne. Bolesne, ponieważ dla tokującego miłośnika pustosłowia, nie ma większej kary od zakazania mu ględzenia. Idea, by przestać zajmować się gawędziarstwem politycznym, by wreszcie zająć się rzeczywistym, a nie pozorowanym remontem Polski, myśl ta w istocie prosta i oczywista, nie jest już ani prostą i rzeczywistą, ponieważ zaraz po jej wygłoszeniu robi się w internecie (na Prawicy zwłaszcza) sfrustrowany skrzyp demagogicznych piór, długopisów i klawiatur, specjalistów od dzielenia włosa na czworo i wyważania dawno otwartych drzwi, filozofków-roztropków, deliberantów, pytaczy i odpowiadaczy zachodzących w głowę, o jaką tu Polskę chodzi. By uprzedzić ewentualne wątpliwości, od razu powiem, że numer nie ma tu nic do rzeczy: O NORMALNĄ. O ROZWIĄZUJĄCĄ SWOJE PROBLEMY, A NIE OGRANICZAJĄCĄ SIĘ DO KUNKTATORSKIEGO DEBATOWANIA O NICH. O taką, w której wszystko dzieje się zgodnie z logiką i bez konsultacji z psychiatrą. O taką, z której moglibyśmy być dumni TERAZ, a nie za 100 lat. II W odległych czasach starożytnego Rzymu znalazł się człowiek, który w obliczu zagrożenia kraju stanął na jego czele. Uważany za wzór cnót obywatelskich, sprawował urząd konsula. Obrany dyktatorem na czas wojny z Ekwami, po wywiązaniu się z zadań, powrócił do pracy na roli. Zrzekł się wszelkich zaszczytów i korzyści. Do teraz dawany jest za przykład szlachetności, patriotyzmu i odwagi cywilnej. Zwał się CYNCYNAT, a żył w V w. p.n.e. Sugeruję utworzenie partii ludzi porządnych jak on. Wszystkim nam zależy, by nasze PAŃSTWO było coraz piękniejsze. By było w kierowane przez ludzi mądrych, a nie przemądrzałych. Wrażliwych, lecz nie – przewrażliwionych. Mam dosyć mętnych obietnic bez pokrycia w rzeczywistości. Dożywotnich karierowiczów. Ckliwych wizjonerów nieokreślonego jutra. Politycznych zawirowań. Nierozsądnych postanowień. Karuzeli stanowisk. Prawa oznaczającego bezprawie. Chcę znaleźć potrafiących zarządzać nim tak, by żyło się lepiej, by każdy z nas mógł wreszcie powiedzieć, że jest u siebie. Że naprawdę walczymy z biedą, bezrobociem, że jesteśmy bezpieczni na ulicach i w domu, nie martwimy się o pracę, mamy czas na wychowywanie dzieci, zlikwidowaliśmy biurokratyczną głupotę i faktycznie wychodzimy z kryzysu. Ugrupowanie, w imieniu którego piszę te słowa, pragnie zapoczątkować poważną dyskusję o przyszłości naszego kraju. O tym, co należałoby poprawić. Celowo mówię: „poprawić” a nie – zmienić, czyli odrzucić. W zmianach bowiem przejawiamy niezdrową i szkodliwą skłonność do przesady. Przeważnie chcemy zdyskwalifikować wszystko, co było stare i rozpocząć od nowa. Jednak niektóre poprzednie i już sprawdzone rozwiązania należałoby zachować. Wierzę, że ludzi cyncynatowego formatu, skromnych, uczciwych, niezłomnych w konsekwentnym zmierzaniu do celu, znalazłoby się trochę i w obecnej rzeczywistości. Dlaczego ich więc nie widzimy wśród posłów i radnych? Marek Jastrząb http://groups.google.pl/group/stop-politykierstwu?hl=pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka