ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE
31
BLOG

PANI ŁYŻECZKA

ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE Polityka Obserwuj notkę 1

Odkąd pamiętam, czytanie jest moją przyjemnością. Lektury gazet i książek, pism poświęconych beletrystyce, a więc - pięknu prozy, lub poezji, pism odnoszących się do treści o wydźwięku fabularnym, czy naukowym, albo filozoficznym, obfitującym w nieznane dla mnie, odkrywcze przesłania, w diagnozy próbujące zweryfikować mój świat, usiłujące poszerzyć moje horyzonty i, w rezultacie, poszerzające je, tak jak w przypadku opisywanym przez Panią Łyżeczkę, przez lata nagromadzone zbiorki gazet i książek, stały się kopalnią moich wspomnień, wspomnień przywracających mi szczęśliwe dzieciństwo.

Owsianko

-------------------------------------------

DZISIAJ POLECAM BLOG:

Jeszcze raz o książkach

Byłam bardzo chorowitym dzieckiem. Spędzałam w łóżku tak wiele czasu, że nikt już nie miał ochoty przesiadywać ze mną i wciąż mi czytać. Dlatego, gdy miałam cztery lata, moja siostra zaznajomiła mnie z literkami i w ten sposób zaczęłam stawiać pierwsze kroki w Świecie Literatury. Oczywiście w krótkim czasie półka w pokoju okazała się zbyt uboga.

Biblioteka osiedlowa mieściła się w tym samym bloku, na parterze. Trzeba było przejść długim ciemnym korytarzem (niektórzy tu właśnie mieli piwnice) i już stało się przed szarymi drzwiami. Do dziś pamiętam zapach, jaki tam się unosił i odgłos, jaki drzwi wydawały przy otwieraniu.

Najpierw, z pewną taką nieśmiałością, mijało się bibliotekę dla dorosłych, aby wejść już na wprost do niedużego pomieszczenia z półkami dookoła. Tu książki były poukładane według grup wiekowych, dla jakich je przeznaczono. Można było przechadzać się między nimi i wybierać, wybierać, wybierać. Nie miałam nigdy żadnego klucza w tych poszukiwaniach, ale lubiłam brać je do ręki i czytać fragmenty, na jakie akurat trafiłam. Już sam fakt przebywania wśród nich był przeżyciem.

Do dziś najbardziej zapamiętałam moment, w którym natrafiłam na książkę pt. „Lew, czarownica i stara szafa”. Bardzo dziwaczny wydał mi się jej tytuł. Pamiętam też, jak podczas którejś z kolejnych chorób przyniesiono mi z biblioteki „Godzinę pąsowej róży”. Dlaczego akurat te dwa tytuły zapamiętałam? Nie wiem. Było przecież tyle innych – niektóre wypożyczane nawet po dwa, trzy razy, żeby znów powrócić w piękne strony.

Roznosiłam potem książki po całym domu. Czytałam je wszystkie naraz i w każdym pokoju jakąś zostawiałam. Zamiast biegać z dziećmi po podwórku, zagłębiałam się w lekturze. Zamiast umyć naczynia i obrać ziemniaki na obiad…

+ + +

Dziś już nie czytam tak wiele, najczęściej bajki dzieciom. Trochę przy karmieniu, bo wtedy jest czas, by spokojnie usiąść. Ale nadal słowo pisane ma dla mnie wielką moc. Nadal książka jest tajemnicą, którą odkrywa się z każdą kartką po trochu. Najlepsze są te, po przeczytaniu których wciąż pozostaje coś do odkrycia.

Mam jeszcze jeden nałóg. Wchodząc po raz pierwszy do czyjegoś domu, najpierw staję przed półką z książkami i przeglądam jej zawartość. Zawsze żałuję, że życia mi nie starczy, by je wszystkie przeczytać.

Idealną starość wyobrażam sobie w postaci miękkiego fotela obok lampy z abażurem rzucającej ciepłe światło. I książki. Jedna za drugą, potem kolejna, a potem od początku. Nikt nie pogania, nikt nie rozprasza – można delektować się nimi do woli, bo czasu na pewno wystarczy.

W niebie oprócz aniołów będą też książki. Na pewno.

 

http://panilyzeczka.salon24.pl/50883,index.html 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka