ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE
116
BLOG

NIEWIERNY TOMASZ

ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE Kultura Obserwuj notkę 5

Jej blog nie koncentruje się na przeżyciach związanych z rakiem, lecz poświęcony jest wszystkim aspektom życia. A więc przygodom podróżniczym opisywanym z biglem i bez mentorskiej maniery patrzenia na świat przez nagrobne okulary.

Są teksty pisane ręką człowieka za młodego na śmierć. Ich autor lub autorka opowiadają, co ich zaskoczyło, zdziwiło, czego się nauczyli przez ten krótki czas. Jakie mają wspomnienia.

Potrzeba dzielenia się tym, jak żyli, jak żyją nadal, wbrew sobie, siłą gasnącej woli, borykając się pomiędzy trudnościami egzystencji, potrzeba pokazywania innym ludziom, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że w nieszczęściu nie jest się samemu, potrzeba pokazania na własnym przykładzie, jak być człowiekiem, są to motywy ich pisania.

Miriam już nie przeczyta swojej księgi gości, już nie zobaczy, ilu nas jest. Można powiedzieć, że jest w pewnym sensie uwolniona z lektury głupkowatych komentarzy. Gdyż i takie bywają. Ale głupcy wyrządzają krzywdę niej jej, lecz innym ludziom; burzą zaufanie do czegokolwiek, wiarę w istnienie wrażliwości przekraczającej granice ich prymitywizmu. I z tego powodu nie da rady normalnie żyć w ich popapranym świecie. W cynicznym świecie bezustannych podejrzeń, gmerania w cudzych intencjach i dopatrywania się w nich ukrytych i wrednych podtekstów. Myślę tu o wpisach: „nie wierzta w to, macie do czynienia z oszustką!"

2

Jej blog żyje nadal. Jest otwarty i znowu można się wpisywać. Teraz nie będzie on wzbogacany o nowe teksty, nowe wybuchy jej radości, że warto, że trzeba żyć, ale będzie blogiem-pamiątką, blogiem-przykładem, co w naszym istnieniu jest ważne, stanie się blogiem-przestrogą, ostrzegawczym sygnałem przed obecnością chamstwa.

Niekiedy Miriam przechodziła chwile załamania i w takich momentach rozmowa z Nią stawała się poważna. Na skypie zwierzała mi się, że chyba już nie wytrzyma i podda się, co w jej ustach brzmiało strasznie. Wtedy w naszą bezradną atmosferę wdzierał się szczebiocik blogaskowego chamidła. Nawet nie wie, w czym rzecz i na jaki temat toczy się gadka, tylko od razu wcina się w jej środek i subtelnie obwieszcza: fajnego masz blogaska, więc wpadnij do mnie i też mi zostaw komcia.

Martwi mnie niefrasobliwy egoizm. Ale jeszcze bardziej zdumiewa, ze obok egoizmu, obok narcystycznego sposobu na istnienie, po sąsiedzku niejako, uwidacznia się bezinteresowność, wyobraźnia, znajdujesz wrażliwość, dostrzegasz jakąś próbę porozumienia z drugim człowiekiem. To krzepi, napawa optymizmem, sprawia, że z większą ufnością patrzę w przyszłość naszego blogowiska. Bo z jednej strony mamy wesołego troglodytę, pustą, durną i pochmurną osóbkę obrażoną na wszystkich za swoje niepowodzenia, produkt naszych śmietnikowych czasów, a z drugiej - wchodzimy na słoneczny blog Basi, kobiety pokazującej swoim czytelnikom, jak nie poddawać się chorobie, jak z nią walczyć, jak być Człowiekiem z dobrze umeblowaną głową.


Kiedy czytam Jej teksty, zastanawiam się nad niesprawiedliwością potocznych sądów o dzisiejszej młodzieży. W otchłannym zbiorowisku różnorodnych postów, znajduję niekiedy istne perełki uzasadniające, że blog jest potrzebny, że warto, by było ich więcej, by łatwiej można je było poszukać, by były osłonięte przed podmuchami para-mądrych, wice-fajnych i super-ohydnych komentarzy. Komentarzy potrafiących zabić czyjąś chęć dzielenia się swoimi przemyśleniami.

Znam ten mechanizm językowego paraliżu, bez trudu więc potrafię sobie wyobrazić, jak paskudnie on działał na Basię


Mamy szpetną tendencję do uogólniania zjawisk. Ludzie z wrażliwością Jasia Fasoli są wśród nas, lecz w porównaniu do liczby ludzi formatu Miriam, jest ich garstka.


Czego to dowodzi? Tego mianowicie, że mądrość, dojrzałość, wszystkie te nasze pozytywne cechy, nie zależą od wieku. Znam zgrzybiałych trzydziestoletnich i znam dziewięćdziesięciolatka publikującego rozprawy filozoficzne. Biologia zagrywa z nami po macoszemu: jeden ma wiotki rozumek, a drugi, rozum, co się zowie.

3

Teraz będzie słowo do kobiety w onecie znanej jako Dzidka:

Piklito!

Różnica między nami polega na tym, że ja wiem, o co mi chodzi, a Ty nie. Czym jest blog na przykład. Że dziennik, zapis chwili, pamiątka, rozumiem. Ale i ty postaraj się zrozumieć, ze dziennik dziennikowi nierówny.

Jeden pachnie, drugi cuchnie.

Jeden będzie świadectwem rozwoju Twojego ducha, drugi, wstydliwą pamiątką debilizmu pomrocznego.

Jeden nazywa się Pokonać Raka i jest autorstwa Miriam, a drugi nazywa się Czerwona Sukienka i jest wytworem Gabi.

Nie mieści mi się we łbie, że w swoich linkach polecasz osobę odpowiedzialną za rozpętanie kampanii nienawiści wobec Miriam! Polecając blog Gabi, zgadzasz się z wypisywanymi przez nią bredniami na mój temat, a jednocześnie po faryzeuszowsku, udajesz smutek z powodu śmierci Miriam. Dla mnie jest to koncyliacyjna groteska. Pomyliłem się w ocenie Twojego charakteru.

Potrafię zrozumieć postawę NIEWIERNEGO TOMASZA: musi zobaczyć, aby uwierzyć. A w internecie - nie widać. Każdy może być kimś, kim nie jest, kimś, kim pragnąłby być. Wątły astmatyk przedstawia się jako bywalec niejednej siłowni, paralityk występuje tu w roli szybkobiegacza, w roli muskularnego dresiarza z kolczykiem w pępku: pomiatany przez los facet o zaropiałym obliczu, odstawia uduchowionego pieszczoszka, mimozę i rozkoszną blondynkę unurzaną w wypomadowanych przeżyciach.

Niełatwo sprawdzić, jak się rzeczy mają naprawdę. Więc jeśli ktoś taki, jak Miriam powiada, że od siedmiu lat walczy z rakiem, a na dodatek, jest wesoły i nie skupia się li tylko na swoich boleściach, nie rozpacza bez przerwy, ale opisuje własne przygody i, o zgrozo, robi to z uśmiechem, dla powierzchownego gnojka, którego sensem istnienia jest zatrucie komuś życia, stanowi to hasło do wyrażenia swojej nieufności. Bo chory nie powinien zbaczać z tematu i wyskakiwać ze stereotypu. Z narzuconej mu konwencji. Bo obowiązkiem chorego jest nieprzerwane lamentowanie. Chory zachowujący się niestosownie, jest elementem patologicznym. A chory z rakiem, tym bardziej. I to siedmioletnim! Co jest wybrykiem natury, gdyż od dawna jego posiadacz powinien nie denerwować go i odmeldować się do Bozi.

Rozumiem więc motywy sterujące NIEWIERNYM TOMASZEM. Ale jakie są Twoje, skoro znałaś Ją na co dzień?

 

Marek Jastrząb

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura