Choć zewsząd słyszymy nawoływania do spokoju, to nadal tkwimy zanurzeni po uszy w politycznej gnojowicy i nic nie wskazuje na to, by doszło do jakiegokolwiek opamiętania. Niepokojącym zjawiskiem jest to, że narzędziem naszych dyskusji sejmowych i międzypartyjnych przestaje być słowo, a zaczyna groźba przekształcona w czyn. Dosłownie i w przenośni zaczynamy odczuwać lęk. W tej chwili, po zbrodniczym wyczynie furiata z bronią, potrzebne jest wzajemne, bezwarunkowe i zupełne wyciszenie emocji. Z obu zacietrzewionych stron: PO i PiSu.
Inne tematy w dziale Kultura