Kostropatym świtem
w rozkwaszony zmierzch
na oślep
do przodu
do głupiego wciąż
anemicznym człapem
powłócząc myślami
wciąż idzie i idzie
i po gongu też
kreator niedzielny
łachmyta pod wiatr
fachura na stos
wybitny przeciętny
za mało na schwał
jak zwykle nie to
i znowu nie tak
i nigdy w sam gust
Więc wpędza się w sen
dudami co w miech
więc ciągle i stale
opada na wznak
więc nadal i niemal
omija swój czas
Inne tematy w dziale Kultura