...oto dowody! Niemodną i mało praktyczną torbę na brzuchu zastępuje eleganckim plecaczkiem, co mu ułatwia żerowanie i sprawia, że potomstwo nie dynda mu z przodu.
Kaliber naszego terytorium spowodował nieuchronną miniaturyzację Kangura.
Dym, że Matka Natura zaopatrzyła go w gruczoły wentylacyjne.
Przykłady te, skonfrontowane z definicją braci Nieufnych, którzy dokonali epokowego podziału inteligencji na tymczasową czynną i tymczasowo żadną, przykłady te niezbicie wskazują, że przed Kangurem P. rysują się nieprzewidywalne możliwości i że w tej materii nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Czy znajdzie się wśród nas śmiałek, który zaryzykuje twierdzenie, że jego plecak nie zmieni się wkrótce w saszetkę? Albo czy kto zaręczy, że w swoim rozwijaniu się nie dojdzie aż do pugilaresu?
Tak, czy siak, inteligencja, której jednym z przejawów jest adaptacyjna umiejętność życia w określonym środowisku, należy nie tylko do nas i z tym faktem przyjdzie nam się pogodzić.
Niemal na naszych oczach wali się ostatni bastion dumy. Nie tak dawno temu jakiś uczony podważył oficjalne stanowisko o obrotach ciał niebieskich. Bałamutna bzdura ta uzyskała posłuch, ale, mówiąc sumarycznie, odkrycie to podeptało nam samopoczucie, bo okazało się, że centrum nie ma, lecz w zamian za to wszędzie mamy zadupie. Potem kolejny bęcwał gwizdnął nam człowieczeństwo i wywiódł nasz herb od małpy. Teraz inteligentny kangur zaczyna wypierać nas z pychy. Do czego dojdziemy, gdy wszystkie zwierzęta sprężą się i zaczną nas tykać?
Na te pytania książka nie udziela odpowiedzi. Prawdopodobnie znajdzie się ona w drugim, już drukowanym i poszerzonym wydaniu tej frapującej cegły.
Inne tematy w dziale Kultura