Prawie 23 mld złotych - tyle pieniędzy zarezerwowano w przyszłorocznym budżecie na program Rodzina 500 plus. Polska podzieliła się na zwolenników lub przeciwników programu. Brakuje jednak debaty, w jaką politykę prorodzinną powinniśmy inwestować jako naród.
Obecnie dyskusja na temat 500+, to walka zwolenników i przeciwnków obecnego rządu. Zamiast merytoryki, mamy emocje. I tak słynny artykuł o najeździe "hunów na polskie morze" pozbawił pewnie większość złudzeń, że o programie będzie mówiło się w sposób, który nie będzie obrażał drugiej strony politycznego sporu.
Program 500+ został przyspawany do całościowej oceny pracy rządu. A wszystko to przy całkowitym braku debaty o polityce prorodzinnej. Nie ma dyskusji o tym jaka polityka prorodzinna pozwoliłaby na skuteczne zwiększenie dzietności. Nie ma dyskusji ile proc. PKB powinniśmy wydawać na jej poprawę. Nie ma w końcu dyskusji o tym czy PiS jest w stanie się wycofać z programu jeżeli okaże się on za drogi. Ciężko znaleźć też ciekawą propozycję działań na rzecz poprawy dzietności wśród opozycji. Brak konkretnej polityki prorodzinnej, która stawiałaby na poprawę dziętności to z pewnością spora wada poprzedniej ekipy rządzącej. Jednak gdy już mamy politykę prorodzinną, to okazuję się, że niebardzo jesteśmy w stanie określić, czy podjęte działania sprawią, że będzie miała miejsce zastępowalność pokoleń (za Gazetą Wyborczą). Dla przypomnienia, obecny wskaźnik dzietności to 1,3 dziecka na matkę. Jeśli chcemy aby owa zastępowalność nastąpiła potrzebny będzie nam wskaźnik na poziomie 2,1.
Rozmawiałem kiedyś z prof. Tomaszem Szlendakiem o tym, dlaczego z dzietnością w Polsce jest tak mizernie. Nakreślił on dosyć ciekawą perspektywę postrzegania dziecka w obecnych czasach jako kosztu. Może to nie jest to zbyt wyszukane stwierdzenie ale dziecko jest kosztem i ciężko się z tym sprzeczać. Znaczyłoby to między innymi, że niskie dochody są przyczyną mniejszej dzietności. I tu w pełni znajdujemy uzasadnienie dla wprowadzenia programu 500+. Ale powiedział mi też jeszcze jedną rzecz, że w dużej mierze powinno nam zależeć na tym, żeby dzieci rodziły się wśród klasy średniej, ponieważ napędza to innowacyjność i wzrost gospodarczy. I tu program 500+ nie dociera, bo obecnie pieniądze z programu trafiają do najuboższych (osoby u których dochód na głowę jest niższy niż 800 zł). Obecnie program dociera do pewnej niewielkiej grupy. Pytanie co z pozostałą cześcią społeczeństwa. Z obecnych rozwiązań stosowanych choćby we Francji, które przyczyniły się do zwiększenia dzietności w klasie średniej były odpisy podatkowe.
Kolejne pytanie jakie się nasuwa to jaką drogę mamy wybrać jako kraj. Czy będzie to droga, która doprowadzi do podniesienia podatków tak aby programem 500 plus objąć też inne rodziny, czy może jednak wprowadzimy ulgi podatkowe dla osób posiadających dzieci albo czy ograniczymy środki, by uniknąć podniesienia podatków i będziemy je pompowali przede wszystkim w fawele. Pytanie jaka polityka prorodzinna dla Polski będzie najlepsza jest jak dla mnie wciąż pytaniem otwartym na które mało kto stara się odpowiedzieć.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo