Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
5263
BLOG

Dlaczego w filmie "Zjawa" nie pojawia się nazwisko Astor

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

     Ponieważ na ekrany kin trafił wreszcie fantastyczny zupełnie film „Zjawa”, z całą pewnością doskonałym dla niego uzupełnieniem będzie historia rodziny Astorów, którzy tam już wtedy gdzieś kursowali, choć oczywiście w samym filmie o nich nie ma ani słowa. Poniższy tekst został wcześniej opublikowany w „Gazecie Finansowej”, a następnie trafił do mojej książki zatytułowanej „39 wypraw na dziewiąty krąg”.

 

      Kiedy słyszymy nazwisko – czy choćby tylko samą nazwę, być może bardziej nawet niż nazwisko, popularną – Astor, przychodzi nam automatycznie do głowy albo nazwa słynnego hotelu Waldorf-Astoria, albo jeszcze bardziej znana linia kosmetyków Margaret Astor, czasem, choć to już może głównie ci z nas, którzy lubią rozczytywać się w bestsellerowych historiach, słysząc słowo „Astor” uniosą z zainteresowaniem głowy, przypominając sobie, że to przecież wśród ponad półtora tysiąca ofiar zatonięcia Titanica, znajdował się jakiś Astor, a wśród tych, którzy ocaleli, znalazła się jego młodziutka, prześliczna, ciężarna i zaledwie 18-letnia żona, Madeleine.

      Popatrzmy może przez chwilę na tę część historii – historii wręcz niezwykłej, której niemal każdy fragment zasługuje na osobne potraktowanie – rodziny do dziś traktowanej, jako najbardziej zamożnej i najbardziej wpływowej w całej historii Stanów Zjednoczonych. Oto w roku 1910 John Jacob Astor IV, biznesmen i handlarz nieruchomościami, wynalazca między innymi hamulca do roweru, autor udanej powieści science-fiction, wysoki oficer podczas wojny hiszpańsko-amerykańskiej, a przede wszystkim kolejny w długiej linii dziedziców największej do dzisiejszego dnia rodzinnej fortuny Astorów, ledwo co porzuciwszy swoją pierwszą żonę Avę, poznał 18-letnią Madeleine Talmage Force, córkę niezwykle dobrze umocowanego w nowojorskiej socjecie biznesmena i kolekcjonera sztuki Williama Hurlbuta, jak najbardziej z wzajemnością się w niej zakochał i po pewnych bardziej zawiłych staraniach – były to czasy, kiedy nawet kościoły protestanckie krzywo patrzyły na rozwodników – ją poślubił. Ponieważ zarówno Madeleine, jak i sam Astor byli ludźmi powszechnie znanymi, małżeństwo to spotkało się z szeroką falą publicznej krytyki, a zatem, trochę pewnie po to, by jakoś przeczekać ów szturm, wsiadł Astor z tym dzieckiem na bliźniaczy dla Titanica statek Olympic i udali się na wakacje za morze, aż do Egiptu. Tak się jednak zdarzyło, że podczas być może najpiękniejszego okresu w życiu młodej pary, Madeleine zaszła w ciążę i pragnąc by ich dziecko przyszło na świat w Nowym Jorku, namówiła Astora, by kupił im bilety w kabinie pierwszej klasy udającego się właśnie w swój dziewiczy rejs Titanica, i cała ekipa, a więc Astor, służący Astora, Victor Robbins, Madeleine wraz ze swoją służącą Rosalie Bidois i opiekunką Caroline Endress, by już nie wspomnieć o Kitty, ukochanej suczce Astora, zapokładowali się w Cherbourgu we Francji i zajęli jeden z najbardziej ekskluzywnych apartamentów.

      Oczywiście nie ma sposobu, by przekonująco dziś odtworzyć wszystko to, co się działo przez te tragiczne godziny, kiedy Titanic tonął, na pewno natomiast wiadomo, że kiedy Madeleine wchodziła do łodzi ratunkowej, pojawił się obok niej Astor i zwrócił się do załogi, by pozwolono mu towarzyszyć swojej ciężarnej żonie, jednak został poinformowany, że dopóki wszystkie kobiety i dzieci nie zostaną zabrane z pokładu, mężczyźni zostają na miejscu, no i w ten sposób John Jacob Astor IV ostatecznie zakończył swoje piękne życie. Wiadomo też, że kiedy Madeleine wsiadała do szalupy, odstąpiła swój piękny szal obcej kobiecie z dzieckiem, prosząc, by owinęła go nim to dziecko.

      Ponieważ jednak naszym celem nie jest powtarzanie po raz kolejny wielokrotnie już opowiadanych historii, ale relacjonowanie Historii pisanej wielką literą, proponuję byśmy teraz nie kontynuowali już tej przygody i nie opisywali kolejnych małżeństw Madeleine aż do jej smutnej i tak przedwczesnej śmierci w roku 1940, i kolejnych Astorów numer pięć, sześć, czy siedem, lecz cofnęli się o cały ponad wiek do tyłu i przyjrzeli się uważniej, jak to się wszystko zaczęło. I aby to zrobić, zamieńmy może ową pojawiającą się po nazwisku Astora rzymską czwórkę na jedynkę – albo najlepiej zabierzmy te laseczki stamtąd w ogóle – i oto przed nami stanie sam ojciec tego niezwykłego rodu John Jacob Astor. Mamy więc 17 dzień lipca 1763 roku, kiedy to w niemieckiej wiosce Walldrof niedaleko Heidelbergu urodził się Johann Jacob Astor, jako czwarte dziecko lokalnego masarza również imieniem Johann Jacob i jego żony Marii Magdaleny Vorfelder i brat Georga, Heinricha i Melchior. Mimo że kariera Astora rozpoczęła się jeszcze w Niemczech, gdzie pomagał swojemu ojcu w interesach, handlując śmietaną, mlekiem i serem, już w roku1779, zanim jeszcze ukończył 16 rok życia, wyjechał za swoimi braćmi do Londynu, gdzie zmienił imię na John i pracując dla najstarszego Georga przy produkcji fletów, nauczył się języka.

      W marcu 1784 roku, tuż po zakończeniu wojny, Astor wyemigrował do Nowego Jorku, tak jak wcześniej za bratem, tyle że tym razem Heinrichem, który już prowadził tam mały interes rzeźniczy, w którym Astor się początkowo również udzielał. Jednak już wkrótce rozpoczął interes, który miał go ostatecznie doprowadzić do miejsca, gdzie stał się pierwszym amerykańskim milionerem (miliardy wówczas jeszcze ludziom nawet nie chodziły po głowach), a mianowicie zaczął handlować futrami z Indianami i białymi myśliwymi i już pod koniec lat 80-tych uruchomił swój pierwszy sklep z futrami w mieście. Również, zupełnie niezależnie od interesu futrzarskiego, działał jako agent swojego drugiego brata Georga w handlu fletami.

      Dziś, jeśli w ogóle wspominamy Johna Jacoba, mamy skłonność zapominać, że na samym początku każdy z braci miał podobne szanse i wcale nie było tak, że to John był z nich najzdolniejszy i najbardziej obrotny. Taki Heinrich na przykład, będąc wielkim entuzjastą wyścigów konnych, w roku 1788 zakupił i sprowadził z Anglii do Stanów Zjednoczonych rasowego konia o imieniu Messenger, który zapoczątkował powstanie słynnej i cenionej na całym świecie w rasy Standardbred. I myślę, że to miejsce jest równie dobre, jak każde inne, by o tym wspomnieć.

      No ale patrzmy może dalej na życie Johanna. We wrześniu 1785 roku Astor ożenił się z córką szkockich emigrantów o imieniu Sarah. Mimo że do tego małżeństwa wniosła zaledwie 300 dolarów, okazała się osobą tak niezwykle utalentowaną biznesowo, że niektórzy do dziś jeszcze twierdzą, że gdyby nie ona i jej aktywny udział we wszystkich niemal biznesowych przedsięwzięciach Astora, dynastia Astorów nigdy by nie powstała.  

      Astorowie mieli ośmioro dzieci, z czego jedno urodziło się martwe, dwoje zmarło krótko po narodzinach, jedno przez całe długie życie cierpiało na ciężką chorobę psychiczną, a dwoje, niejakie Dorothea i Eliza, były tak nieciekawe, że nie wiemy o nich nic. Wystarczyło jednak tych dwoje, czyli Magdalene Astor, która dostarczyła dynastii słynnego Charlesa Astora Bristeda, no a przede wszystkim Williama Backhouse’a Astora Seniora, który poślubił córkę bardzo znanego senatora i z którą miał siedmioro dzieci, w tym Johna Jacoba Astora III, oraz Williama Backhouse’a Astora Juniora, by wyjazd młodego Johanna z Niemiec do Anglii w roku 1779 nabrał właściwego sensu.

       Przy okazji, mamy tu też odpowiedź na pytanie, czemu w dawnych latach przezorni, ambitni i przewidujący rodzice dbali o to, by mieć jak najwięcej dzieci.

        W roku 1794 między Wielka Brytanią a Stanami Zjednoczonymi został zawarty tak zwany Traktat Londyński, inaczej zwany po prostu Jay Treaty. Traktat regulował część spornych spraw, jakie pozostały po zakończeniu Rewolucji, postanawiając między innymi, że Brytyjczycy zakończą okupację niektórych fortów, wypłacona zostanie rekompensata w wysokości ponad 10 milionów dolarów dla amerykańskich armatorów za straty poniesione przez nich w wyniku wojny, natomiast Stany Zjednoczone spłacą brytyjskie długi zaciągnięte przed wojną, a opiewające na ogólną kwotę 600 tys. funtów. Powołano również dwie komisje, mające ustalić granicę pomiędzy Kanadą a USA, Amerykanie nadali Wielkiej Brytanii klauzulę największego uprzywilejowania, no i, co z punktu widzenia Astora i jego futrzarskiego biznesu najważniejsze, dano Indianom prawo wolnego przemieszczania się pomiędzy USA i Kanadą.

       Astor natychmiast wykorzystał ów zapis, i widząc jak najpierw otworzyły się nowe rynki w Kanadzie i w rejonie Wielkich Jezior, podpisał kontrakt z Kompanią Północno-Zachodnią, która wówczas z Montrealu konkurowała z Kompanią Zatoki Hudsona wówczas z siedzibą w Londynie i zaczął prowadzić import futer z Montrealu do Nowego Jorku, a następnie oczywiście do Europy. Ocenia się, że do roku 1800 zarobił Astor niemal ćwierć miliona dolarów i stał się jedną z najważniejszych ówcześnie postaci w handlu futrami. Jego agenci działali na całym zachodnim obszarze Stanów Zjednoczonych i, choć dokładnych informacji tu nie posiadamy, gdy chodzi o konkurencję, nie przebierali w środkach. W roku 1800, idąc za przykładem Chińskiej Księżniczki, pierwszego amerykańskiego statku, który przewiózł towary ze Stanów Zjednoczonych do Chin, Astor zainicjował handel futrami, herbatą i drzewem sandałowym z chińskim kantonem Guangzhou i tu również niezwykle się wzbogacił.

      Nieszczęśliwie dla Astora, Ustawa o Embargu z roku 1807, zakazująca handlu z Kanadą, przyhamowała nieco jego interesy. Jednak uzyskując osobiste pozwolenie od prezydenta Jeffersona, Astor w roku 1808 założył American Fur Company, a następnie Pacific Fur Company oraz Southwest Fur Company, tu, by móc kontrolować handel futrami w rejonie Wielkich Jezior i Rzeki Kolumbii, dopuszczając do interesu Kanadyjczyków. We wrześniu 1810 roku, na bezpośrednie zlecenie Astora, Nowy Jork opuścił statek Tonquin, który po ponad sześciu miesiącach rejsu, drogą wokół przylądka Horn dotarł na zachodnie wybrzeże. Tam grupa cieśli pod nadzorem niejakiego Roberta Stuarta przystąpiła do budowy faktorii nazwanej na cześć pomysłodawcy i fundatora ekspedycji Fort Astoria, a dowódca statku, kapitan Jonathan Thorn, zajął się skupowaniem cennych futer dzikich zwierząt, takich jak bobry, gronostaje, czy wydry, dostarczanych mu zarówno przez okolicznych Indian z plemienia Nuu-chah-nulth, jak też i białych traperów i myśliwych.

      I tu niestety po raz kolejny okazało się, że stare przysłowie o myszach, które pod nieobecność kota bez przeszkód harcują, ma swoje głębokie uzasadnienie. Nie wiemy, co wówczas robił sam organizator tego przedsięwzięcia, niemniej jednak porywczy charakter Thorna doprowadził wkrótce do zerwania przyjaznych początkowo stosunków z Indianami. Doszło do ciężkiej awantury, w czasie której ten idiota Thorn spoliczkował wodza, w wyniku czego Indianie pozabijali większość załogi, piękny statek wysadzili w powietrze, no i tym samym unicestwili marzenia Astora o transporcie futer drogą morską.

      Tymczasem ekspedycja lądowa, którą Astor kazał zorganizować zupełnie niezależnie od morskiej, miała swoje własne problemy. Grupą, złożoną z 56 białych, którym towarzyszyli indiańscy przewodnicy oraz trójka tłumaczy, Marie Dorion, jej mąż Pierre Dorion Młodszy, oraz niejaki Edward Rose, dowodził przemysłowiec o nazwisku Wilson Price Hunt, posiadający niestety niewielkie doświadczenie podróżnika. Ekipa wyruszyła z St. Louis wczesną wiosną 1811 roku, jednak obawa przed spotkaniem z nieprzyjaznymi Czarnymi Stopami spowodowała, że wybrano dłuższą drogę. Po osiągnięciu Snake River postanowiono spłynąć nią do Kolumbii, w związku z czym zakupiono od Indian odpowiednią ilość canoe, ale wkrótce rzeka okazała się zbyt rwąca i kilku uczestników wyprawy utonęło. W rezultacie zrezygnowano z trzymania się rzeki. Ekspedycja podzieliła się na kilka grup, które posuwały się dalej pieszo. Ci co przeżyli, dotarli do Astorii w lutym 1812 roku.

         Astoria – swoją drogą pierwsze amerykańskie osiedle na zachodnim wybrzeżu – zawiodła Astora. Ponieważ od czerwca 1812 roku Stany Zjednoczone były w stanie wojny z Wielką Brytanią, a w związku z tym, przy groźbie uderzenia ze strony Royal Navy i tym samym zniszczenia faktorii wraz z zawartością, Astor odsprzedał placówkę Kompanii Północno-Zachodniej. I chociaż na mocy traktatu gandawskiego Astoria w roku 1818 wróciła do American Fur Company, Astor stracił zainteresowanie Zachodem i skoncentrował się na rejonie Wielkich Jezior. Wkrótce też, po zawarciu historycznego porozumienia z nieprzyjaznymi dotychczas bardzo Czarnymi Stopami, gdy chodzi o polowania na bizony, kompania zaczęła zarabiać krocie na skórach bizonich z Wielkich Równin.

        Znaczący też wpływ na ponowny rozwój interesów Astora miało przegłosowanie przez Kongres ustawy zakazującej handlu futrami na terenie Stanów Zjednoczonych firmom zagranicznym. W ten sposób American Fur Company zdominowała kompletnie handel w rejonie Wielkich Jezior, a w roku 1822, na wyspie Mackinac, Astor utworzył dla American Fur Company centrum biznesowe, sprawiając, że w pewnym momencie wyspa stała się metropolią handlu futrami. Biznesowe koneksje Astora objęły swoim zasięgiem cały świat, a jego statki można było spotkać na wszystkich morzach.

       To co sprawia że historia finansowa Astora jest tak bardzo romantyczna, wiąze się naturalnie z futrami, jednak to co tak naprawdę przyniosło mu majątek największy, to handel nieruchomościami. Zaczął Astor kupować ziemię już w roku 1799, kiedy jeszcze mieszkał w Nowym Jorku i trzeba przyznać, że już wtedy był właścicielem bardzo wielu znacznej wielkości budynków nad brzegiem rzeki. Po tym jednak, gdy handel z Chinami zaczął przynosić mu już bardziej poważne zyski, jego inwestowanie w nieruchomości stało się bardziej usystematyzowane i ambitne. W roku 1803 kupił ogromny teren ciągnący się od Broadwayu aż do Hudson River, między ulicami 42 i 46. W tym samym roku i w roku następnym kupił znaczny majątek od byłego wiceprezydenta Aarona Burra, który skutkiem nielegalnego pojedynku, w którym wziął udział i w którym zabił swojego politycznego konkurenta, popadł w całkowitą infamię. W roku 1830 Astor przewidział, że prawdziwie duże pieniądze czekają na niego nie na odległych preriach, lecz właśnie w Nowym Jorku, które już wkrótce miało się stać jednym z największych miast na świecie. Jednym krótkim i zdecydowanym ruchem wycofał się więc z American Fur Company i ze wszystkich swoich pozostałych związanych z handlem futrami interesów, a za otrzymane pieniądze zaczął kupować co tylko mógł na terenie Manhattanu. Następnie, przewidując bardzo słusznie dalszą rozbudowę Manahattanu w kierunku północnym, kupował systematycznie teren za terenem, budynek za budynkiem, nawet daleko poza ówczesne granice miasta. Sam nie budował nic na posiadanych przez siebie terenach i wolał je wynajmować innym, a ci już tam budowali, co im przyszło do głowy, płacąc oczywiście Astorowi odpowiednio wysoki, coraz wyższy z każdym rokiem, czynsz. I tak już to trwało do jego śmierci.

       Kiedy umierał w roku 19848, uważany był za najbogatszego człowieka w Stanach Zjednoczonych, pozostawiając po sobie posiadłość wartą ponad 20 milionów dolarów. Jego cały majątek, gdyby go przeliczyć na dzisiejsze wartości, stanowiłby równowartość 110 miliardów dolarów, co go plasuje na piątym miejscu wśród najbogatszych ludzi w całej amerykańskiej historii. W swoim testamencie zapisał Astor 400 tysięcy dolarów na budowę w Nowym Jorku tak zwanej Biblioteki Astora, która następnie została połączona z innymi miejskimi bibliotekami, tworząc Bibliotekę Publiczną Nowego Jorku, oraz 50 tysięcy dolarów (przypominam, że wciąż mówimy o starych pieniądzach) na przytułek dla biednych i sierociniec w swojej rodzinnej wiosce, rodzinnym Walldorf.

        Główną część swojej fortuny zapisał Astor swojemu drugiemu dziecku Williamowi, ponieważ, o czym już wspomnieliśmy, najstarszy syn był psychicznie chory, natomiast trzeba przyznać, że na jego leczenie przeznaczył wystarczająco dużo pieniędzy, tak by mu wystarczyły do końca życia.

         Astor jest pochowany na Cmentarzu Trójcy Przenajświętszej na Manahattanie, do której z biegiem lat przyłączyło się wielu członków jego rodziny, natomiast on sam do śmierci pozostał członkiem lokalnego niemieckiego Kościoła Reformowanego.  

      I kończąc już tę niezwykłą historię, żałując, że nie jesteśmy w stanie opowiedzieć o wielu innych Astorach, którzy następowali już po nim, tworząc pejzaż tak niezwykły, powinniśmy może pozwolić sobie na jakąś bardziej ogólną refleksję. Tyle że niestety tu nic mądrego nam do głowy już nie przyjdzie. Gdyby on jeszcze żył w początkach dwudziestego wieku, to coś by się tam dało wygrzebać, ale wtedy, kiedy był ten Nowy Jork i parę innych większych miast, a poza tym już tylko te prerie i ci Indianie, diabli wiedzą, co się tam tak naprawdę działo. Kto był bandytą, kto szeryfem, a kto ich niewinną ofiarą. Pozostaje się nam więc już tylko przenieść do miasta i przekazać tę szczególną bardzo informację, że John Jacob Astor był wybitnym wolnomularzem, pełniącym wcześniej funkcję Mistrza Wielkiej Loży Holandii, a w późniejszych latach, Wielkiego Skarbnika Wielkiej Loży Nowego Jorku.

 

Jeśli ktoś ma ochotę poczytać sobie 38 innych tego typu historii, polecam gorąco swoją książkę o bogatych ludziach i ich często bardzo marnym końcu. Do kupienia tu w Internecie pod adresem http://coryllus.pl/?wpsc-product=39-wypraw-na-dziewiaty-krag.  

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Kultura