Notatka ukazała się już (przed)wczoraj (6.08.2019) i podał ją również Salon24 https://www.salon24.pl/newsroom/975438,brunon-kwiecien-znaleziony-martwy-w-celi-chcial-przeprowadzic-zamach-na-sejm, więc faktografię ograniczę do minimum.
Brunon Kwiecień odbywał karę 9 lat pozbawienia wolności (początkowy wyrok wynosił 13 lat) za przygotowanie do zamachu na Sejm i nielegalne posiadanie broni. O ile drugi zarzut nie budził wątpliwości, to w kwestii zamachu Bruno Kwiecień twierdził, że uległ prowokacji służb specjalnych. Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom, a prokuratura uznała, że nie ma podstaw wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez pracowników ABW. Do końca kary pozostały mu dwa lata, a już teraz miał szanse przedterminowego zwolnienia. Tymczasem wczoraj (6.08.2019) znaleziono go martwego w celi. Miał 52 lata, więc był jeszcze stosunkowo, młody, nie skarżył się na żadne dolegliwości (poza oczami, to właśnie strażnik, który miał go zaprowadzić do okulisty). Wielokrotnie podkreślał też, że nie planuje samobójstwa. Wiceminister Michał Wójcik wykluczył zarówno samobójstwo, jak i udział osób trzecich https://fakty.interia.pl/polska/news-wojcik-brunon-kwiecien-zmarl-z-przyczyn-naturalnych,nId,3135903, ale dla byłego szefa więziennictwa Pawła Moczydłowskiego sprawa nie jest już taka oczywista https://wiadomosci.wp.pl/smierc-brunona-kwietnia-pawel-moczydlowski-teorie-spiskowe-moga-sie-okazac-prawdziwe-6410682385999489a.
Zanim podzielę się swoimi refleksjami na ten temat, pragnę złożyć szczere kondolencje dla Rodziny i Przyjaciół Zmarłego. Śmierć jest zawsze rzeczą smutną. Tym bardziej, jeśli jest to śmierć w więzieniu, z dala od bliskich.
Przede wszystkim mi jest tego człowieka żal. Był starszym wykładowcą na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie. Miał więc całkiem dobrą pracę. Miał też dziwne hobby związane z pirotechniką, co wiązało się z gromadzeniem dużej ilości materiałów wybuchowych, co nie jest rzeczą zgodną z naszym prawem, ani też bezpieczną. Trudno nazwać go więc NIESZKODLIWYM dziwakiem, ale potencjalnie szkodliwy był jedynie dla domowników i sąsiadów.
Tymczasem został oskarżony o przygotowania do wysadzenia Sejmu i potraktowany, jako terrorysta. Czy faktycznie coś mu się stało, że stracił rozeznanie rzeczywistości, czy może, jak sam twierdził – został do tych działań sprowokowany przez ABW, które np. mogło chcieć spektakularnego sukcesu i móc się pochwalić udaremnieniem groźnego zamachu?
Czy sprawa ma aspekt polityczny? Do pewnego stopnia tak, a przynajmniej tak była traktowana w momencie aresztowania Brunona K. (jak go nazywano). Wtedy rządząca koalicja PO-PSL wskazywała na to, że złapano groźnego terrorystę, a ówczesna opozycja raczej widziała w nim kozła ofiarnego. Gdy jednak opozycja doszła do władzy, sąd wprawdzie zmniejszył wyrok o 4 lata (sąd jest niezawisły, więc trudno wiązać te fakty), nie doszło jednak do wcześniejszego zwolnienia czy aktu łaski.
Każdy zgon człowieka, który ledwo co wszedł w szóstą dekadę życia, a wcześniej nie chorował na choroby zagrażające życiu jest podejrzany. Tym bardziej podejrzany jest każdy zgon w więzieniu. Zawsze nasuwa się pytanie czy personel więzienny zrobił wszystko by śmierci zapobiec, a jeśli nawet była z przyczyn naturalnych, powinno zostać stwierdzone czy więzień miał odpowiednią opiekę lekarską, lub czy stworzone warunki nie przyczyniły się do powstania choroby.
Wiceminister Wójcik podaje statystykę, że w zakładach karnych przebywa obecnie 75 tysięcy więźniów, a rocznie - z przyczyn naturalnych - umiera około 145 osób. Faktycznie daje to niespełna dwa promile, ale nie uwzględnia samobójstw i zabójstw przez współwięźniów, choć i tak jest to mały odsetek w porównaniu do zgonów w całej populacji Polski. Pamiętać jednak należy, że w ogóle populacji mamy o wiele więcej ludzi starszych lub chorych na nieuleczalne śmiertelne choroby, a tacy rzadziej popełniają przestępstwa, rzadziej więc trafiają do więzienia.
Niezależnie od zawiłości statystycznych, jest mi żal człowieka i jego rodziny. Jeszcze w tym miesiącu mógł wyjść na wolność. Jeśli wersja o prowokacji jest prawdą, to czy śmierć Brunona K. była jej autorom na rękę (co jeszcze nie oznacza, że się do niej przyczynili)? Trudno odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Z jednej strony uwolniony naukowiec mógł postawić sobie za cel udowodnienie nielegalnej prowokacji, co służbom na rękę nie było, z drugiej zaś strony, to co miał powiedzieć, już powiedział i wątpliwe jest czy mógł przedstawić coś nowego. Nie chcę nikogo oskarżać, ale niezależnie od tego co było przyczyną śmierci, sądzę że Pan Brunon Kwiecień padł ofiarą nie tylko własnych pasji, lecz ambicji służb specjalnych. Zamiast go od razu aresztować za nielegalne posiadanie broni i materiałów wybuchowych, co skończyłoby się ich konfiskatą i jakimś krótkim wyrokiem, w najlepszym razie pozwoliły mu dalej działać, a w najgorszym same wciągnęły do swojej gry. Wyrok był więc o wiele surowszy, a skazany nie doczekał wolności.
Ostatnio było dużo smutnych, a przynajmniej poważnych tematów. Na weekend przygotowałam temat lżejszy, choć też do pewnego stopnia też polityczny.
Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo