W czwartek (25.07.2019) rano pani Charmaine Cowie poinformowała o śmierci swojej matki Penny Sparrow. Nazwisko pewnie Czytelnikom nic nie mówi, ale zaraz wyjaśnię. Będzie to smutna opowieść o lekkomyślności, braku proporcji, nienawiści, a nawet utracie człowieczeństwa, bo jak nazwać to, że ktoś cieszy się ze śmierci starszej kobiety, którą wcześniej zrujnowano finansowo i zmuszono do ukrywania się. Będzie też o innych sprawach i paranoi czasów współczesnych, które brak poprawności politycznej uznają za przestępstwo gorsze od rabunku, a nawet czasem równe jeśli nie zabójstwu to współpracy z zabójcą.
Ale od początku: Około 70-letnia emerytowana pracownica biura nieruchomości - Penny Sparrow wraz z rodziną spędzała wieczór sylwestrowy z 2015 na 2016 rok. Było to w wynajętym tzw. „mieszkaniu wakacyjnym” w Scottburgh, nad Oceanem Indyjskim w prowincji KwaZulu-Natal. Z balkonu mogła obserwować jak ludzie świętują Nowy Rok na plaży. Z początku było nawet przyjemnie, później jednak imprezowicze zaczęli bardziej „rozrabiać”, ostatecznie po imprezie zostały góry śmieci. Parę dni później komunikowała się na Facebooku z koleżanką. Koleżanka chciała odkupić parę restauracji na plaży, które od dość dawna stały puste, ale nie mogła tego zrobić z przyczyn politycznych. Zwierzała się jednak Penny Sparrow, iż może dobrze, iż ich nie przejęła, bo na plaży robi się niemiło, między innymi wspomniała o śmieciach. Na to Penny Sparrow odpowiedziała (tłumaczenie moje, trochę „chropawe”, bo taki też był jej wpis, oryginał w przypisach):
„Te małpy, które wpuszczono w Sylwestra i Nowy Rok na miejskie publiczne plaże, nie mają krzty wychowania, więc wpuszczenie ich oznacza zaproszenie olbrzymiej ilości śmieci, kłopotów i dyskomfortu dla innych. Przykro mi to mówić, byłam wśród świętujących i to co zobaczyłam to sami czarnoskórzy. Coś okropnego. Znam kilku wspaniałych, mądrych czarnych. [Ale] te grupy małp nawet nie próbują. Ale oni myślą, że mogą wyrażać swoje opinie o statucie [nie wiem o co dokładnie chodzi z tym statutem, ale podejrzewam, że bardziej może chodzić o status] i robić co chcą. Ojej… od dziś będę mówić o czarnych z RPA „małpy”. Widuję śliczne małpeczki, które robią to samo. Biorą śmieci i rozsypują je.”
Wypowiedź mało elegancka, zwłaszcza, że w RPA w czasach apartheidu faktycznie istniały plaże tylko dla białych, choć w latach osiemdziesiątych XX w. (więc jeszcze za rządów białych) zaczęły stopniowo znikać, a wypowiedź zdaje się sugerować, że segregacja powinna wrócić. Porównanie z małpami też jest mało sympatyczne, choć tu zostało złagodzone poprzez wyraźne zaznaczenie, iż chodzi o zwyczaj rozrzucania śmieci (więc nie jakąś rzekomą niższość ewolucyjną czy podobieństwo do małp). U nas tego typu wpis przeszedłby prawdopodobnie bez echa, zwłaszcza, że napisany przez nieznaną nikomu osobę.
Wpis przeznaczony był dla znajomej. Nie jest dla mnie do końca jasne jak znalazł się w domenie publicznej, w każdym razie gdy się to stało rozpętała się burza. Na Penny Sparrow posypały się groźby karalne. Jak mówiła w wywiadzie z News24 – nie mogła nawet do kogoś zadzwonić, gdyż na jej telefon nieustannie ktoś dzwonił z groźbami zabicia, zgwałcenia, spalenia domu itp. Groźby otrzymywała też córka Penny. O ile Penny po prostu zniszczyła swój telefon, córka swój zaniosła na policję. Policja jednak nie zajęła się tą sprawą.
Na tym się nie skończyło. Penny Sparrow stanąć musiała przed Sądem ds. Równości (Equity Court), a następnie sądem karnym. Jest to co najmniej dziwne, bo nie powinno się karać dwa razy za to samo przestępstwo, ale w RPA to rutynowa praktyka. Penny nie pojawiła się przed sądem ds. Równości, gdyż ukrywała się zmieniając miejsca zamieszkania. Nie ukrywała się jednak przed wymiarem sprawiedliwości, lecz przed potencjalnymi napastnikami. Z Sądem ds. Równości jednak korespondowała. W jednej z tych korespondencji 70-letnia, chora na cukrzycę Penny Sparrow dowiedziała się, że ma uczęszczać na jakiś kurs poświęcony równości (ma go opłacić z własnych pieniędzy), oraz w ramach zadośćuczynienia ma zbierać śmieci na plaży i to w szczycie sezonu – w grudniu (na półkuli południowej to odpowiednik naszego czerwca, poza tym sezon wakacyjny z uwagi na przerwę świąteczną). Odpisała, że z przyczyn zdrowotnych nie jest w stanie wykonywać tej pracy. Pismo pozostało bez odpowiedzi. Ostatecznie Sąd ds. Równości nakazał Penny Sparrow (nie było jej na rozprawie) wpłacenie 150 tysięcy randów (ok. 50 tysięcy złotych) na rzecz Fundacji Adelaide i Olivera Tambo. Miała na to dwa miesiące. Penny utrzymywała się z emerytury 1400 randów, więc kwota nie była do zapłacenia. Odwoływała się od wyroku i uzyskała tyle, że sumę rozłożono na 2 lata. Czy ostatecznie zapłaciła czy nie, tego nie wiem, bo w mediach pojawiają się różne na ten temat informacje.
Ponadto Penny Sparrow stanęła (tym razem już osobiście przed sądem karnym). Przyznała się do winy i przeprosiła (przepraszała już parokrotnie, a i tak w mediach pojawiają się informacje, że nie przeprosiła). Została skazana na dwa lata więzienia z zawieszeniem na 5 lat oraz 5 tysięcy randów grzywny. Nie dożyła końca okresu zawieszenia kary. Zmarła na raka (jedne źródła podają, że był to rak jelita grubego, inne, że rak płuc). Do końca życia ukrywała się. Z KwaZulu-Natal przeniosła się do Johannesburga. Tam była mniej rozpoznawalna, ale i tak gdy wychodziła do miasta wkładała perukę i luźne stroje tak by ludzie jej nie rozpoznawali.
Czy atmosfera wytworzona wokół Penny Sparrow przyczyniła się do jej śmierci? Czy wysoka grzywna pozbawiła ją możliwości właściwego leczenia? W RPA bowiem, publiczna służba zdrowia funkcjonuje słabo, więc nawet ludzie niezbyt zamożni starają się leczyć prywatnie, choć ostatnio nie spodobało się to ministrowi zdrowia, ale to osobny temat. Penny Sparrow zmarła w wieku ok 73 lat, co przewyższa średnią przewidywaną długość życia w tym kraju, więc niby możemy mówić o śmierci naturalnej, niemniej jednak średnia przewidywana długość życia dotyczy średniej długości przy urodzeniu, która obniżana jest przez śmiertelność dzieci oraz dużą liczbę zabójstw. Czy u Penny Sparrow rozwinąłby się nowotwór, gdyby nie stress, a gdyby nawet się rozwinął czy miałaby większe szanse na wyleczenie lub przynajmniej dłuższe życie, gdyby posiadała te pieniądze, które musiała zapłacić jako grzywnę? Tego nigdy się nie dowiemy.
Znamienne jest co innego: śmierć nie ukoiła nienawiści ze strony osób, które ją prześladowały, lub popierały jej prześladowanie. Twitter zaroił się od obraźliwych wpisów. Ale też niektóre (może nawet większość) media mainstreamowe, choć nie wyrażały wprost radości, dawały tytuły typu: „Rasistka Penny Sparrow zmarła”, lub w tekście używały określeń „racist” (rasist(k)a) lub „convicted racist” (skazany/a wyrokiem sądowym rasist(k)a). Na szczęście są jednak osoby, którym taki ton wypowiedzi się nie podoba. Należy do nich Gwen Ngwenya. Wspominałam o tej osobie w innych wpisach. Ta urodzona w 1991 roku kobieta fascynuje mnie od dawna. Dzięki osobom takim jak ona można wierzyć, że w „nowej” RPA jeszcze nie wszystko stracone. Amanda (imię nadane przez rodziców) Gwen (imię, które sama sobie przybrała) Ngwenya pochodzi z plemienia Zulu. Jest więc czarna, ale przeciwstawia się polityce Black Economic Empowerment (wzmocnienie ekonomiczne czarnych, faktycznie dyskryminacja białych, a czasem nawet koloredów i Hindusów). Uważa, że najlepiej znieść kategorie rasowe. Z uwagi na swoje pochodzenie nie można jej oskarżyć o „obronę przywilejów białych”, choć po tym jak skrytykowała tytuł z czasopisma Eyewitness News „Rasistka Penny Sparrow zmarła” pojawił się tweet (Imvo Zabantsundu):
Gwen is white. forget her brown skin (Gwen jest biała, zapomnij o jej brązowej skórze).
Jednak inny użytkownik – 7 September-Virgo baby (też czarnoskóry) skontrował go pisząc:
No she is not. She is a complete human being with compassion and I share her sentiments.
(Nie, nie jest. Jest w pełnym tego słowa znaczeniu człowiekiem odznaczającym się współczuciem i ja to uczucie podzielam)
Na szczęście były też i wpisy nawołujące do poszanowania żałoby jej rodziny i zachowania szacunku w obliczu śmierci.
Niestety był też i taki wpis w odpowiedzi na moją sugestię, iż być może rak rozwinął się na wskutek stresu, a brak pieniędzy miał wpływ na leczenie. Mr Mokomane napisał:
If that's the case then it's good, let other racists know that such remarks of their hero may actually lead to their death
(Jeśli tak było to dobrze, niech inni rasiści wiedzą, że takie uwagi jak ich idolki mogą faktycznie doprowadzić do śmierci).
Bardzo symptomatyczne odpowiedź. W RPA jest obsesja rasizmu i „mowy nienawiści”. Oczywiście chodzi tylko o rasizm ze strony białych. Rasizm ze strony czarnych karany jest o wiele łagodniej, jeśli w ogóle. Niby nigdzie oficjalnie nie ma takiego przepisu, ale tak wygląda praktyka sądowa oraz wskazują na to niektóre orzeczenia Komisji Praw Człowieka w RPA, która np. uznała, że stwierdzenie przywódcy Bojowników o Wolność Ekonomiczną (EFF) „Nie nawołujemy do rzezi białych. Przynajmniej jeszcze nie teraz”, choć obraźliwe i problematyczne nie stanowi mowy nienawiści https://www.sahrc.org.za/index.php/sahrc-media/news/item/1845-sahrc-finds-julius-malema-s-comments-not-hate-speech
Obok podwójnych standardów powszechne jest też nieproporcjonalne traktowanie przestępstw polegających na „mowie nienawiści”, czy jak to się w RPA nazywa crimen injuria w stosunku do innych przestępstw (kradzieże, rozboje, a nawet współudział w zabójstwie). Pamiętamy, że Penny Sparrow otrzymała wyrok 2 lat (chociaż w zawieszeniu). Ofiara rozboju Vicki Momberg otrzymała wyrok dwóch lat bez zawieszenia, a ściślej trzech lat, z czego zawieszono rok za użycie wobec policjanta słowa kaffir (pogardliwe określenie czarnych). Złożyła wprawdzie apelację, w związku z czym wyszła na wolność po 4 miesiącach, na czas oczekiwania na rozstrzygnięcie, ale 28 czerwca 2019 r. sąd apelację odrzucił i dał termin 30 dni na powrót do więzienia. Termin ten, z tego co obliczyłam, już upłynął lub upłynie wkrótce (nie wiem czy wlicza się niedzielę czy nie). Vicki Momberg może odwołać się do Sądu Konstytucyjnego, a ten może uznać zaskarżenie wyroku za zasadne lub bezzasadne, może też odłożyć rozpatrzenie sprawy, przy czym również zadecyduje czy skazana oczekiwać będzie na ostateczne rozstrzygnięcie na wolności czy w więzieniu. O dalszych losach Vicki będę informować.
Dla porównania: w roku 2012 Patrick Ndlovu, który towarzyszył Chrisowi Mahlangu, gdy ten dokonywał brutalnego morderstwa na Eugene Terreblanche’u dostał jedynie dwa lata za włamanie. Patrickowi nie udowodniono współudziału w zabójstwie – nie będę z tymi ustaleniami dyskutować. W chwili popełnienia przestępstwa miał 15 lat, co jest uznawane za okoliczność łagodzącą, niemniej jednak otrzymał wyrok niższy lub przynajmniej taki sam jak Vicki Momberg, która żadnego mienia nie uszkodziła.
Czy z jeśli nie z nieproporcjonalnie surowymi wyrokami za „mowę nienawiści” to przynajmniej z zaangażowaniem nieproporcjonalnie dużych sił w tropieniu „mowy nienawiści” nie mamy do czynienia również w Europie? Czy jest ktoś lub coś co może powstrzymać to „polowanie” na głosicieli „mowy nienawiści”, często rozumianej, jako mówienie czegokolwiek, co może się komuś nie podobać? Tym bardziej czy jest to możliwe w RPA? Na te pytania w tej chwili nie odpowiem.
Źródła:
Wywiad z Penny Sparrow – czerwiec 2016 https://m.news24.com/SouthAfrica/News/top-5-penny-sparrow-speaks-on-monkeys-the-k-word-and-being-called-sas-no-1-racist-20190725
Informacja o śmierci Penny Sparrow i jej sprawie – tendencyjna, ale jest tam skan jej tweetu, za który została tak znienawidzona https://latestbios.com/south-africa/penny-sparrow-bio-wiki-age/
Informacja o śmierci Penny Sparrow z Telegraph – w tonie neutralnym https://www.timeslive.co.za/news/south-africa/2019-07-25-penny-sparrow-dies/
Mój artykuł w Salon24 https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/964935,mowa-nienawisci-podwojne-standardy-i-dwumowa-rpa-i-nie-tylko
Artykuł o zabójstwie Eugene’a Terreblanche’a https://www.theguardian.com/world/2012/aug/22/terreblanche-killer-life-racial-protest
Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka