Wpis ten miał być o sprawie Adama Catzavelosa, o której pisałam w Salonie https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/890371,rasizm-ksenofobia-i-podwojne-standardy-wiadomosci-ze-swiata , a która miała swą kolejną „odsłonę” w czwartek 13.06.2019. Sprawa ta miała być pretekstem do dyskusji nad brakiem proporcji i podwójnymi standardami. Jednak już w trakcie pisania miało miejsce szereg nowych wydarzeń równie dobrze ilustrujących wymienione kwestie, wpis więc będzie się również odnosił do „dramy”, która od kilku dni ma miejsce w mediach społecznościowych (piszę o niej w ostatnim rozdziale).
Adam Catzavelos i morze nienawiści
Adam Catzavelos to obywatel RPA. W sierpniu zeszłego roku pojechał on na wakacje odwiedzić Grecję, kraj swych (nie wiem na ile odległych) przodków. Jak wielu turystów nagrał z wakacji krótki filmik i rozesłał go do znajomych na WhatsApp. Często w takich filmikach z wakacji ludzie wygłupiają się i mówią rzeczy, których w innych okolicznościach by nie mówili. Tak też postąpił Adam Catzavelos, zachwycając się plażą, z której nagrywał film. Obok błękitnego nieba jego zachwyt wzbudziła nieobecność rdzennych mieszkańców Afryki subsaharyjskiej. Catzavelos na określenie tej grupy użył słowa kaffir (występują również inne warianty pisowni, ale obecnie w piśmie to słowo pojawia się rzadko, najczęściej pisze i mówi się k-word czyli „słowo na k”). Słowo to pochodzi z języka arabskiego i oznacza w tym języku osobę nie będącą muzułmaninem, ani też przedstawicielem Ludu Księgi (chrześcijanie, żydzi, zoroastrianie). W Południowej Afryce słowo to jednak nabrało innego znaczenia – oznacza każdą osobę czarnoskórą, bez względu na jej wyznanie. Początkowo był to termin neutralny, w czasach apartheidu nabrał jednak znaczenia wybitnie pejoratywnego, a obecnie uważany jest za jedną z największych obelg i rzadko wypowiadany publicznie, nawet w cytatach. Nie zmienia to faktu, iż dalej jest to jedynie słowo.
W umieszczonym niespełna rok temu wpisie stwierdziłam, iż „postawienie Catzavelosa przed sądem za przestępstwo zwane crimen injuria (przestępstwo przeciw czyjejś godności) będzie trudne, gdyż nagranie nie miało charakteru publicznego (przesłał je do grupy znajomych) ani też obraźliwe słowo nie odnosiło się do konkretnej osoby.”. Chyba się myliłam, gdyż Adam Catzavelos stanął przed sądem. Pierwsza rozprawa odbyła się 28 maja, a następna, jak już pisałam 13 czerwca 2019 r. Na razie sąd zajmuje się kwestiami proceduralnymi i wciąż nie wiadomo jak sprawa się skończy. Na drugiej rozprawie obecni byli członkowie EFF, czyli Ruchu Bojowników o Wolność Gospodarczą (pisałam o nich wiele razy, np. https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/953984,wybory-w-rpa-oraz-moj-subiektywny-przeglad-partii-politycznych ). Adam Catzavelos przeprosił za swe słowa na piśmie, zaraz po tym jak wyciekły one do mediów, później zaś przed rozprawą, ale na rzeczniczce EFF przeprosiny nie zrobiły specjalnego wrażenia. Charakterystyczne jest, że porównała obraźliwy filmik do morderstwa, twierdząc, że morderca może przeprosić, ale dalej idzie do więzienia.
Tymczasem prawnicy Catzavelosa zwrócili uwagę na fakt, że z oskarżeniem wystąpiły też władze Grecji. Do RPA przyszło mnóstwo dokumentów, ale w języku greckim, więc trzeba je będzie tłumaczyć zanim zapadnie decyzja w którym kraju Catzavelos będzie sądzony. Wydaje się, że korzystniej dla niego by było by sądzony był w Grecji, gdzie nie ma „żądnego krwi” EFF.
.
Brak proporcji i podwójne standardy
Sprawę Catzavelosa i niebezpieczeństwo politycznej poprawności bardzo trafnie prezentuje youtuber o pseudonimie Starbird https://www.youtube.com/watch?v=iu-nyW_x4Io . Przy okazji trochę zareklamuję Starbirda (może kiedyś poświęcę cały wpis swoim ulubionym południowoafrykańskim bloggerom, bo to z ich blogów dowiaduję się dużo rzeczy, które w mainstreamie trudno znaleźć). Starbird nie ujawnia swoich personaliów. Prawdopodobnie jest Afrykanerem obecnie przebywającym na emigracji (nie wiemy w jakim kraju). Wiemy natomiast, że ma czarną żonę, którą nazywa Mrs. Bird. Starbird komentuje wydarzenia w RPA i na świecie, na kanale „Starbird disagrees”. Charakterystyczne pierwsze słowa jego filmów brzmią „Hello all, this is Starbird and I disagree” (W wolnym tłumaczeniu: „Witam Wszystkich– jestem Starbird i nie zgadzam się”). Mówi standardową angielszczyzną i łatwo się go słucha. Starbird nie zgadza się przede wszystkim na podwójne standardy w odniesieniu do osób różnych ras. We wspomnianym blogu wraca też do sprawy Vicki Momberg (też o niej pisałam ….). Kobieta ta została skazana na 2 lata więzienia również za użycie słowa „kaffir” w momencie wybuchu gniewu w sytuacji, gdy czarnoskóry przestępca rozbił szybę jej samochodu i ukradł torebkę. Nierozsądnie skierowała gniew swój na policjanta, który również był czarnoskóry. Po spędzeniu kilku miesięcy w więzieniu została zwolniona za kaucją na czas oczekiwania na apelację. Rozprawa apelacyjna była kilkukrotnie przekładana z powodu problemów z zebraniem zespołu prawników. Vicki Moberg utraciła już sześć zespołów prawników i teraz będzie zmuszona sama prowadzić swoją obronę. Z niektórych zespołów rezygnowała sama, inne rezygnowały z własnej inicjatywy, zapewne bojąc się bronić „rasistki, której wina została potwierdzona” (convicted racist). Już samo stwierdzenie „convicted racist” jest symptomatyczne. Sugeruje, że rasizm, jako taki jest przestępstwem. Uznanie rasizmu za przestępstwo oznaczałoby usankcjonowanie możliwości skazywania za „myślozbrodnię”, co właściwie ma już miejsce, jak dowodzi oskarżenie Catzavelosa. W jego przypadku też jest problem skompletowania zespołu prawników prowadzących jego obronę. Tymczasem rasizm to zespół pewnych przekonań i odczuć. Przekonania i odczucia karane być nie mogą. Karane co najwyżej może być publiczne manifestowanie rasizmu lub demonstrowanie go wobec osoby będącej jej obiektem. W przypadku Vicki Momberg istotnie do takich zachowań doszło (choć nie miała ona nad nimi kontroli lub ta kontrola była znacznie upośledzona), w przypadku Adama Catzavelosa publicznego głoszenia poglądów rasistowskich nie było.
Żeby była sprawa jasna: używanie wobec kogoś słowa uznanego za obraźliwe jest rzeczą złą. Nie ma tu nawet znaczenia czy słowo „kaffir” faktycznie jest aż tak obraźliwe jak dziś przyjęło się sądzić. To trochę tak jak z przezwiskami czy przekształconymi formami imion. Jeśli mamy np. znajomego, który ma na imię Jan (dałam taki przykład z uwagi na zbliżające się imieniny – przy okazji - wszystkiego najlepszego) i nie lubi jak się na niego woła „Jaś” to tego zdrobnienia nie używamy, choć samo w sobie obraźliwe nie jest. Jeśli jednak go użyjemy (nawet wiedząc, że nasz znajoma go nie lubi) nie spotkają nas za to żadne konsekwencje prawne. Nie zostaniemy też ukarani gdy np. stwierdzimy, że jakaś impreza jest fajna, bo. nie ma Jasia. Co najwyżej Jaś (czy Jan) przestanie się do nas odzywać.
To co w stosunkach między jednostkami wydaje się oczywiste nie jest tak oczywiste w relacjach pomiędzy grupami. Współczesny świat uczynił z wyrażania niechęci jednej grupy wobec drugiej przestępstwo wielkiej wagi, przy czym, jak już wspomniałam, panują w tej kwestii podwójne czy nawet wielokrotne standardy. Najbardziej chronionymi grupami są osoby o ciemniejszym kolorze skóry, osoby o innej niż heteroseksualna orientacji. Przypomnijmy ogromną falę nienawiści przeciw Zofii Klepackiej. U nas na szczęście „polityczna poprawność” nie jest tak silna, więc skończyło się na burzy w sieci, ale w Australii zerwano kontrakt z graczem rugby Israelem Folau za to, że w mediach społecznościowych cytował fragment Pisma Świętego potępiający współżycie osób tej samej płci. Widać tu wyraźnie, że mimo deklarowanej wolności sumienia i wyznania, pierwszeństwo dano ochronie osób odmiennej orientacji seksualnej przed wolnością religijną. Sprawa będzie zapewne miała dalszy ciąg, gdyż Folau zapowiedział zaskarżenie decyzji klubu. Zainteresowanych prawnymi zawiłościami odsyłam do artykułu: https://www.independent.co.uk/sport/rugby/rugby-union/international/israel-folau-tonga-australia-international-rugby-loophole-social-media-comments-a8956881.html
Niektórzy podkreślają, że religia, jako pewien zespół przekonań może podlegać krytyce, a co za tym idzie, osoby wyznające tę czy inną religię muszą „mieć grubszą skórę”, natomiast rasa i orientacja seksualna to coś absolutnie niezmiennego. Co do rasy w zasadzie zgoda, choć przypadek Rachel Dolezal vel Nkechi Amare Diallo podważa tę pewność. Co do orientacji seksualnej trudno już odpowiedzieć tak zdecydowanie. Co prawda obecnie większość badaczy uważa ją za cechę wrodzoną: uwarunkowaną genetycznie lub nabytą w ciągu życia płodowego, więc od danej osoby niezależną; manifestowanie swojej orientacji jest rzecz jasna zależne od osoby… Teraz już „oczami duszy” widzę falę hejtu, która się na mnie wylewa za to stwierdzenie. Padnie argument, że nie wolno nikomu zakazywać manifestowania orientacji seksualnej? Wtedy odpowiem: a zakazywać manifestowanie poglądów religijnych zy politycznych wolno? Nie chcę tu wywoływać polemiki na temat LGBT+, bo nie jest to główny temat wpisu, a w ogóle go sygnalizuję by zwrócić uwagę, że granica pomiędzy odmiennością, na którą ktoś wpływu nie ma, a odmiennością, na którą ktoś ma wpływ jest płynna, nie usprawiedliwia więc stosowania podwójnych standardów.
Obok podwójnych standardów mamy problem nieproporcjonalnie surowych kar za wypowiedzi skierowane przeciwko grupom szczególnie chronionym przez zasady poprawności politycznej. Gdyby osoby te karane były jedynie grzywną czy pracami społecznymi, byłoby to w wielu przypadkach uzasadnione, a nawet wskazane. Ale ludzie, którzy w odruchu niezadowolenia czy chęci odreagowania powiedzą coś niestosownego są usuwanie z pracy, cierpią też ich rodziny (jak rodzina Catzavelos), a nawet trafiają do więzienia (Vicki Momberg). Niestety również u nas pojawiają postulaty karania za „mowę nienawiści”( https://www.salon24.pl/newsroom/944165,partner-biedronia-jedynka-na-liscie-do-pe-chce-wsadzic-do-wiezienia-homofobow-oraz-kaczynskiego ).
Biały artysta i czarne polityczki
Są jednak przypadki, gdy zwolnienie z pracy za wypowiedź nacechowaną nienawiścią do grupy etnicznej jest uzasadnione. Dzieje się to w sytuacji, gdy osoba wypowiadająca nienawistne słowa wypowiada je przeciw grupie obywateli kraju, który oficjalnie reprezentuje jako ambasador, a w dodatku ludzie których obraża mają podobne cechy fizyczne jak większość mieszkańców kraju, w którym znajduje się dana placówka dyplomatyczna. Przykład abstrakcyjny? Nie. Pani ambasador RPA w Danii, Zindzi Mandela (tak, córka Nelsona i Winnie) wykonała serię tweetów obrażających białą mniejszość swego kraju. Tweety z reguły opatrywane były hashtagami „Ziemia jest nasza” lub „Nasza ziemia”, chodzi rzecz jasna o ziemię, którą ANC i EFF chcą odebrać białym nie dając w zamian odszkodowania. Oto najbardziej znamienne wypowiedzi „siostry narodu” (tak bywa czasem określana przez swych zwolenników, gdyż Nelson Mandela to „ojciec narodu”, Winnie to „matka”, więc ich córka to „siostra”:
Dear Apartheid Apologists, your time is over. You will not rule again. We do not fear you. Finally #TheLandIsOurs
(Szanowni apologeci apartheidu, wasz czas się skończył. Nie będziecie już więcej rządzić. Nie boimy się was. W końcu #ZiemiaJestNasza)
Tweet spotkał się rzecz jasna z krytyką za próbę generalizowania i sugerowania, że każdy biały to zwolennik apartheidu. Zindzi Mandela na to:
I am not accountable to any white man or woman for my personal views. No missus or baas here. Get over yourselves #OurLand
(Nie mam obowiązku tłumaczyć się przed jakimkolwiek białym mężczyzną lub kobietą ze swoich osobistych poglądów. Nie ma już wielmożnych pań i wielmożnych panów (użyła słowa „missus” – fonetyczny zapis słowa Mrs., oznaczającego panią oraz słowa „baas” – fonetyczny zapis słowa „boss”, oznaczające szefa – był to, a czasem dalej jest sposób zwracania się robotników rolnych i pomocy domowych do swych pracodawców. Przyjmijcie to do wiadomości).
W tym drugim przypadku pani Mandela znacząco się myliła, gdyż jako ambasador odpowiada za wszystkich obywateli kraju, który reprezentuje, a że w RPA część obywateli jest biała – odpowiada przed nimi tak jak przed każdym obywatelem. Prawdę tę postanowił uświadomić jej znany afrykanerski piosenkarz, aktor i działacz społeczny Steve Hofmeyr. Przy okazji odniósł się do sprawy innej czarnoskórej polityk Phumzile van Damme, deputowanej do parlamentu (z ramienia Sojuszu Demokratycznego) oraz minister w Gabinecie Cieni, która uderzyła pięścią młodego białego mężczyznę. Wersja wydarzeń pani van Damme różni się od wersji innych świadków zdarzenia. Dokładnie o sprawie opowiada Willem Petzer – inny południowoafrykański youtuber wart polecenia https://www.youtube.com/watch?v=oxDkBD5uWlU. Dość powiedzieć, że chodził o kłótnię w kolejce do kasy. Do sprzeczki włączył się młody mężczyzna (prawdopodobnie syn kobiety). Wg pani van Damme miał powiedzieć „Voetsek, you black” („Zjeżdżaj, czarna”), więc uderzenie pięścią miało być w samoobronie. Nie ma jednak dowodów na to, że takie słowa padły. Odnosząc się do obydwu pań Steve Hofmeyr napisał:
Dear @zilevandamme and @ZindziMandela I'm a South African tax-paying citizen. Effectively, I AM your boss. You WILL jump when I say so and you WILL ask how high. And when you come to take our lives&land, you WILL die. Our contract is that simple. And don't you forget it
(Szanowne @zilevandamme [Phumzile van Damme] i @ZindziMandela Jestem płacącym podatki obywatelem Południowej Afryki. Co oznacza, że JESTEM Waszym szefem. BĘDZIECIE skakać gdy Wam każę i SPYTACIE jak wysoko. A gdy przyjdziecie nas zabić i zabrać naszą ziemię ZGINIECIE. Nasza umowa jest prosta i nie zapominajcie o tym.).
Tweet może nieco grubiański w formie, ale oddaje sedno sprawy. Politycy są wybrani przez obywateli po to by tym obywatelom służyć. Pensje polityków pochodzą z podatków obywateli. Jeśli ktoś spróbuje zaatakować czyjś dom musi się liczyć z tym, że zginie. Treść wpisu nie jest więc szczególnie kontrowersyjna. Niemniej jednak zarówno Phumzile van Damme, jak i Afrykański Kongres Narodowy zapowiedziały złożenie pozwu przeciw artyście. Phumzile uznała wpis za groźbę karalną, a ANC za crimen injuria. Czy znany aktor i piosenkarz trafi do więzienia? Mam nadzieję, że nie, ale w tej chwili w RPA zapadają dziwne wyroki.
Tymczasem Hofmeyra wzięła w obronę partyjna koleżanka Phumzile van Damme, Gwen Ngwenya. Wspominałam już o tej osobie. Jeśli jest jakaś nadzieja dla RPA to w ludziach takich jak ona. Jako czarnoskórej nie można jej zarzucić chęci „obrony białego przywileju”. Gwen jest konsekwentną przeciwniczką rasizmu w każdej postaci. Oto co napisała w dwóch tweetach:
Hofmeyer: ‘says’ you will die (i.e he’ll defend himself) should his life be threatened. *dangerous incitement of violence MP: ‘punches’ someone after verbal threat. *self defense. I hope it’s double standards not doublespeak. Latter is more delusional and sinister.
(Hofmeyr: „mówi”, że zginiesz (tj., że będzie się bronił) jeśli jego życie będzie zagrożone – niebezpieczne podżeganie do przemocy. Deputowana: uderza kogoś pięścią po tym jak ten jej werbalnie grozi – samoobrona. Mam nadzieję, że to podwójne standardy, a nie dwumowa. Ta ostatnia jest bardziej zwodnicza i złowroga.)
„Doublepeak” przetłumaczyłam dosłownie, gdyż żadne z polskich tłumaczeń nie oddaje pełnego sensu: https://pl.glosbe.com/en/pl/doublespeak „Jakiekolwiek sformułowanie skonstruowane specjalnie by ukryć lub przekręcić prawdziwy sens, często posługuje się eufemizmami lub wieloznacznością. Często używane przez władze lub wielkie instytucje”.
Dalej pani Ngwenya wyjaśnia:
To illustrate (imperfectly) Man 1 fights in pub brawl. Man 2 same. Double standard: man 1 thrown out, man 2 not. Doublespeak: Man 1 was fighting, man 2 was ‘interacting with strangers’. Doublespeak is scarier than double standards. It’s not just unfair it subverts reality.
Aby (niedoskonale) zilustrować : Człowiek 1 bierze udział w bójce w pubie. Człowiek 2 robi to samo. Podwójne standardy: człowiek 1 został wyrzucony z pubu, a człowiek 2 nie. Dwumowa: człowiek 1 brał udział w bójce, człowiek 2 „wdał się w interakcję z obcymi”. Dwumowa jest bardziej przerażająca niż podwójne standardy. Nie tylko jest niesprawiedliwa, ale przedstawia fałszywy obraz rzeczywistości.
Niech słowa te posłużą za podsumowanie mojego wpisu, choć sprawy w nim omówione są wielowątkowe i dalekie od zakończenia. Szykuje się proces nie tylko przeciw Hofmeyrowi, ale też przeciw Zindzi Mandeli (jeśli nie proces to postępowanie dyscyplinarne). O dalszym rozwoju wydarzeń będę informować.
Z OSTATNIEJ CHWILI: Minister Spraw Zagranicznych Naledi Pandor porozmawiała z Zindzi Mandelą i zadowoliła się obietnicą, że pani Mandela będzie bardziej uważać na to, co pisze. Zaznaczyła przy tym, że nie ma pretensji o wypowiedzi na temat własności ziemskiej, nie podoba jej się jedynie styl pisania tweetów, jako zbyt osobisty, nie pasujący do dyplomacji.
Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka