Wiadomość smutna, ale nie stanowiąca zaskoczenia. W piątek, 17.11.2017 r. minister sprawiedliwości RPA Michael Masutha ogłosił decyzję o odmowie warunkowego zwolnienia Januszowi Walusiowi (przy okazji nieprawidłowo wymawiał jego nazwisko, ale to normalne). Tutaj informacja po polski z linkami po angielsku http://afrykagola.pl/?p=7393
Tu natomiast można posłuchać wystąpienia, w którym Minister Masutha swoją decyzję uzasadnia: https://www.youtube.com/watch?v=CEDth_fxrKE
Warto jest przyjrzeć się użytym argumentom. Obnażają one polityczny charakter podjętej decyzji oraz bardzo nieudolne próby ukrycia tego charakteru.
1) Waluś nie okazał prawdziwego żalu (podobno Minister wnikliwie przeanalizował opracowany przez psychologa więziennego profil skazanego), bo dalej jest antykomunistą. Wyraził wprawdzie żal z tego powodu, że uczynił dzieci sierotami, a żonę wdową, ale dalej uważa, że walka z komunizmem była słuszna. Pozwolę sobie zauważyć, iż mimo że partia komunistyczna jest w ścisłej koalicji z rządzącym Afrykańskim Kongresem Narodowym (ANC), bycie antykomunistą w RPA nie jest zabronione, argument ten więc jest bezzasadny. Ważne jest czy istnieje realne zagrożenie, że po wyjściu z więzienia Waluś mógłby kogoś zabić – i tu okazuje się, że:
2) Waluś dalej stanowi dalej czynnik ryzyka (sic! Użyto określenia risk factor) – nie zamierzam polemizować z tym argumentem, ale proponuję Panu Ministrowi by po prostu odesłał Pana Janusza Walusia do Polski. Wtedy nie będzie „czynnikiem ryzyka” w RPA, a o to czy będzie w Polsce stanowi już nasze (i tylko nasze) zmartwienie.
3) Powraca jak bumerang argument o wspólnikach. Tym razem mówiono o rzekomej niespójności wyjaśnień Walusia w kwestii istnienia domniemanych wspólników (poza Clivem Derby-Lewisem). Z jednej strony Janusz Waluś stwierdził, że był szeregowym bojownikiem (foot soldier), w związku z czym Derby–Lewis nie wtajemniczał go w kwestie organizacyjne, z drugiej strony stwierdził, że czuł, że coś trzeba zrobić, a jeśli on tego nie zrobi, to nie zrobi też nikt inny. Akurat sprzeczności tu nie widzę. Waluś mógł chcieć zabić Haniego, ale równocześnie nie dopominać się o szczegóły dotyczące podjęcia decyzji o zabójstwie. Przecież zasada konspiracji mówi, że im mniej wykonawcy wiedzą tym lepiej. Nikt nie powinien wiedzieć więcej niż potrzeba do wykonania zadania. Oczywiście całkiem realna (moim zdaniem najbardziej prawdopodobna) jest wersja, że mitycznych wspólników poza dwójką skazanych nigdy nie było.
Na koniec „najciekawszy” argument. Tak kuriozalny, że kilka razy słuchałam czy dobrze zrozumiałam. Na wszelki wypadek przytaczam w oryginale:
4) „The offender has acquired neither further academic or vocational skills that could increase his prospects to reintegrate in the society.” – „Przestępca [w więzieniu] nie zdobył żadnego dalszego wykształcenia ani umiejętności zawodowych, które mogłyby zwiększyć jego szanse na jego reintegrację w społeczeństwie.”. No cóż, zdaje się u nas w gwarze więziennej na więzienia dla groźnych przestępców mówi się „uniwersytet”… Może Pan Minister podpowie, jakie to studia powinien skończyć skazany, aby się lepiej „reintegrować”. Przyznam się, że o ile cała sprawa jest smutna, to słuchając tego fragmentu nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Na koniec minister stwierdził, że zgodnie z przepisami, kolejny profil skazanego winien być sporządzony w ciągu 12 miesięcy, a czas na podjęcie nowej decyzji to 24 miesiące. Nie jest dla mnie jasne czy te 24 miesiące liczy się od sporządzenia profilu czy od chwili obecnej. Proszę wybaczyć ironię, ale nawet w przypadku skończenia jakiegoś kursu (akademickiego lub zawodowego) i pozytywnej decyzji Janusz Waluś ma szansę prześcignięcia Nelsona Mandeli, który w więzieniu spędził 27 lat, przy czym ostatni rok czy nawet dwa w warunkach znacznie odbiegających (na korzyść) od standardowych warunków więziennych.
Teraz już poważnie ponawiam apel do Pana Prezydenta Andrzeja Dudy, Pani Premier Beaty Szydło, Pana Ministra Witolda Waszczykowskiego i Pana Ministra Zbigniewa Ziobro o zaangażowanie się w sprawę sprowadzenia Pana Janusza Jakuba Walusia do kraju. Nie upieram się, żeby w negocjacjach padało słowo „uwolnienie”. Jeśli strawniejsza będzie formuła „sprowadzenia do kraju celem odbywania kary w kraju pochodzenia” to niech tak będzie.
Na koniec apel do Pana Janusza Walusia, ten sam co poprzednio: proszę nie tracić nadziei. W końcu się uda.
Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka