Sprawa Mariki wciąż budzi z obu stron ogromne emocje. Staram się na chłodno przeanalizować co się właściwie stało.
W sobotę (15.07.2023 r.) w Internecie zawrzało: Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro ogłosił, że zarządził przerwę w odbywaniu kary dziewczyny skazanej na 3 lata za próbę wyrwania tęczowej torby innej dziewczynie. Pisał o tym też Salon24 https://www.salon24.pl/newsroom/1313433,siedziala-w-wiezieniu-za-szarpanie-teczowej-torby-ziobro-interweniowal-ws-21-letniej-mariki oraz (później) https://www.salon24.pl/newsroom/1313822,sad-o-marice-jest-osoba-zdemoralizowana-znamy-uzasadnienie-wyroku .
Komentujący sprawę (zarówno pod wspomnianą notatką, jak i na twitterze podzielili się na dwa obozy. W obu przeważały opinie skrajne. Jedni zwracali uwagę na absurd tak wysokiego wyroku za nieudaną próbę wyrwania torby wartej 15 zł, chcieli przy tym wyciągnięcia konsekwencji wobec Sędzi Agnieszki Cabrery-Kasprzak, która wydała wyrok. Drudzy z kolei domagali się ukarania Ministra Ziobry za wypuszczenie „neonazistki”. Pojawiały się też pytania (z obu stron) czemu Prokurator Generalny zainteresował się sprawą dopiero teraz, gdy dziewczyna od roku przebywa w więzieniu. Sugerowano, że ma to związek z kampanią wyborczą.
Dyskusjom rzecz jasna towarzyszyły duże emocje, nie obyło się bez argumentów ad personam, ale to dość typowe w takich sytuacjach. Mnie interesuje jaki był prawdziwy przebieg wydarzeń i czy w związku z tym wyrok był sprawiedliwy. Odpowiedź na to pytanie implikuje odpowiedź na pytanie czy interwencja Prokuratora Generalnego była słuszna czy nie. Jeśli wyrok istotnie był zbyt surowy to pojawia się pytanie czy motywacja jego wydania była ideologiczna, czy może ta konkretna sędzia lubi wydawać surowe wyroki.
Wiadomości na temat tego co się wydarzyło w sierpniu 2020 roku w Poznaniu początkowo były skąpe, a w dodatku sprzeczne. Dopiero w poniedziałek w poznańskim wydaniu Gazety Wyborczej pojawiły się obszerne fragmenty opisu wydarzeń i uzasadnienia wyroku. Oczywiście interpretowane w stylu linii ideologicznej Gazety Wyborczej („straszna nazistka”, „niedobry Ziobro” i „jedynie słuszny sąd”), ale przynajmniej można odnieść się do uzasadnienia sądu.
Co w tej sprawie wiemy? Wiemy, że 10 sierpnia 2022 r. w Poznaniu odbywała się demonstracja osób LGBT. 21-letnia Marika wraz z trójką swoich kolegów przyjechała, by wyrazić sprzeciw wobec manifestacji. Gdy czwórka znajomych zauważyła dwie kobiety, z których jedna miała tęczową torbę, chcieli kobietom torbę odebrać, co ostatecznie się nie udało. W niektórych doniesieniach mowa jest o „torebce”, co ma uprawdopodobnić wersję, że chodziło o rozbój, ale z opisu wynika, że chodzi o płócienną paskowaną torbę w sześciu kolorach tęczy, nawiązujących do flagi symbolizującej ruch LGBT+. Niektóre źródła podają wartość torby, jako 15 zł, co potwierdza, że nie chodzi o torebkę. Atakujący mieli zamiar torbę zabrać i zniszczyć, nie mieli zamiaru zabierać ani niszczyć zawartości torby. Wyjaśnień tych nie kwestionowała ani poszkodowana ani sędzia, więc cel ataku nie był rabunkowy. Zgodnie z późniejszymi wyjaśnieniami sprawcy chcieli zaprotestować przeciw działaniom społeczności LGBT+, które uznawali za szkodliwe.
Przy próbie odebrania torby doszło do szarpaniny, w wyniku której właścicielka torby doznała "skręcenia stawu międzypaliczkowego dalszego oraz sińca palca trzeciego ręki lewej" (z uzasadnienia wyroku, za GW). Do wyrwania torby jednak nie doszło, bo „pokrzywdzona i jej koleżanka stawiły fizyczny i słowny opór” (cytat za GW). Zgodnie z opisem podanym przez sąd "oskarżeni dostrzegli, że nie zdołają wyrwać oskarżonej torby, więc zaniechali czynu, a wskutek reakcji jednego ze świadków uciekli z miejsca zdarzenia" (za GW). 8
Istnieje (przynajmniej deklarowana) zgodność co do tego, że niezależnie od naszego sprzeciwu wobec takich czy innych poglądów i zachowań, zabieranie czy niszczenie komuś czyjejś własności jest niedopuszczalne i zasługuje na karę. Brak konsensusu występuje natomiast co do tego jaka to powinna być kara.
Przed sądem w Poznaniu stanęli i Michał Ostrzycki. Tożsamości dwóch innych mężczyzn nie ustalono. Sąd przychylił się do wniosku prokuratora o uznanie działania oskarżonych za rozbój oraz za czyn chuligański. Wymierzył obojgu karę trzech lat więzienia, co istotnie stanowiło dolną granicę przy tej kwalifikacji prawnej, bowiem dolna granica za rozbój to dwa lata, a gdy czyn ma charakter chuligański najniższy wyrok to dolna granica zwiększona o połowę. Pytanie tylko czy kwalifikacja czynu była prawidłowa. Czy był to rozbój i czy miał charakter chuligański?
Rozbój definiowany jest przez Art. 280. kodeksu karnego
§ 1.
Kto kradnie, używając przemocy wobec osoby lub grożąc natychmiastowym jej użyciem albo doprowadzając człowieka do stanu nieprzytomności lub bezbronności,
podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
§ 2.
Jeżeli sprawca rozboju posługuje się bronią palną, nożem lub innym podobnie niebezpiecznym przedmiotem lub środkiem obezwładniającym albo działa w inny sposób bezpośrednio zagrażający życiu lub wspólnie z inną osobą, która posługuje się taką bronią, przedmiotem, środkiem lub sposobem,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
Kluczowym słowem jest słowo “kradnie”. Kradzież to przywłaszczenie cudzego mienia. Nie było to intencją sprawców i, jak już wspomniałam, nie sugerowała tego nawet sama pokrzywdzona.
Sąd podkreślił, że napastnicy nie osiągnęli swojego celu tylko i wyłącznie ze względu na postawę pokrzywdzonej, co też wydaje się wątpliwe. Czy istotnie trzech mężczyzn i kobieta nie byliby w stanie wyrwać torby mając przeciwko sobie dwie kobiety? Czy „fizyczny i słowny opór” byłby wystarczający, gdyby sprawcy faktycznie chcieli dokonać rozboju? No może, jeśli ich przeciwniczkami byłby znany z serialu z lat dziewięćdziesiątych duet: Xena i jej przyjaciółka (a może partnerka? – twórcy chyba celowo nigdy nie rozstrzygnęli tej kwestii) Gabriela. No, ale to raczej mało prawdopodobne. Przyjąć należy, że w pewnym momencie sprawcy sami uznali, że przesadzili i odstąpili od zamiaru zabrania torby. Ogólną zasadą w sądownictwie jest rozstrzyganie nie dających się usunąć wątpliwości na korzyść oskarżonego. Sąd tej zasady nie zastosował. Tak więc moim zdaniem kwalifikacja czynu jako rozboju i to o charakterze chuligańskim była błędna.
Czy rację mają minister Ziobro oraz autorzy petycji na rzecz uwolnienia Mariki, iż sąd kierował się pobudkami ideologicznymi? Na korzyść tej tezy przemawiają przypadki skazywania działaczy lewicowych na znacznie łagodniejsze kary, nawet w przypadku, gdy dochodziło do niszczenia mienia o znacznie większej wartości. Podawany jest tu przykład skazania na prace społeczne i grzywnę osób atakujących i niszczących furgonetkę propagującą treści, z którymi organizacje lewicowe nie zgadzają się. Jeszcze jaskrawszy przykład łagodnego traktowania lewicowych aktywistów to umorzenie sprawy Piotra Sz. – sprawcy innego napadu na furgonetkę, prezentującą treści pro-life. Piotr Sz. (cytuję za portalwarszawski.com.pl) „podszedł do stojącej na światłach furgonetki, rzucił ciężkim przedmiotem w drzwi, a następnie otworzył je i zaczął szarpać kierowcę. Uszkodził mu również telefon i dwukrotnie uderzył go drzwiami”. Sąd uznał jednak, że choć czyn nosił znamiona przestępstwa, ale sprawca działał pod wpływem impulsu, a w ogóle to szkodliwość społeczna czynu była znikoma. Rzucenie ciężkim przedmiotem w samochód (nawet stojący na światłach) mogło doprowadzić do poważnego wypadku i stosując logikę zastosowaną w sprawie Mariki i Michała można byłoby postawić zarzut usiłowania zabójstwa. Rzecz jasna nie popierałabym takiej kwalifikacji, ale uniewinnienie niewątpliwie było motywowane ideologicznie, czego zresztą sąd specjalnie nie krył.
Wymienione wyroki wydane były przez innych sędziów, a jakie wyroki wydawała sędzia Cabrera-Kasprzak? Uczestników Czarnego Protestu oskarżonych o atakowanie policjantów skazała na prace społeczne (co prawda sąd apelacyjny poszedł jeszcze dalej i oskarżonych uniewinnił. Poznańskiego radnego i jego partnerkę, którzy zrobili awanturę (było duszenie kelnerki, gryzienie policjantów) w lokalu gastronomicznym, po tym jak kelnerka odmówiła podania kolejnych kieliszków alkoholu (para była nietrzeźwa) skazała również na prace społeczne. Sprawców ciężkiego pobicia kierowcy autobusu potraktowała już surowiej, ale łagodniej niż Marikę – dostali po dwa lata. Na tym tle wyrok trzech lat za próbę wyrwania torby spowodowanie lekkiego uszkodzenia ciała istotnie wyróżnia się surowością, co sugeruje, że mogły zadecydować kwestie ideologiczne, czy (jeśli ktoś nie lubi słowa „ideologia”) osobiste poglądy sędzi. Kierowanie się osobistymi poglądami widać też w uzasadnieniu wyroku w sprawie Mariki i Michała. Znalazły się tam między innymi takie słowa o oskarżonych: "Deklarują się jako młodzi nacjonaliści i chętnie fotografują się z banerami o hasłach narodowo-radykalnych. Przybierają znaki organizacji nacjonalistycznych takich jak Młodzież Wszechpolska, czy jeszcze bardziej radykalne, głoszące poglądy totalitarne, w tym faszystowskie i nazistowskie Obóz Narodowo-Radykalny i Front Oczyszczenia Narodowego". Niezależnie od wszelkich zastrzeżeń jakie można mieć do wymienionych organizacji i poglądów głoszonych przez ich członków, są to organizacje legalne, więc traktowanie przynależności do nich jako okoliczności obciążającej nie powinno mieć miejsca. Jeśli nawet ktoś z oskarżonych istotnie rozpowszechniał zakazane symbole czy głosił zabronione hasła, to i tak nie powinno mieć to znaczenia w wydawaniu wyroku, który dotyczy czegoś zupełnie innego.
W Polsce i na świecie mamy do czynienia z wojną ideologiczną. Jest kilka „punktów zapalnych”, w przypadku których toczy się wyraźny spór pomiędzy stroną liberalno-lewicową a konserwatywną, przy ta pierwsza uważa, że sprawa została raz na zawsze rozstrzygnięta, zaś druga częściej broni prawa do różnorodności poglądów w danej kwestii niż stanowiska przeciwnego. Jedną z takich kwestii jest sprawa LGBT+. Stanowisko liberalno-lewicowe widzimy w ostatnim raporcie ONZ, którego autorzy chcą wymusić na przywódcach religijnych by przestali uważać relacje intymne osób tej samej płci za grzech. Raport nie ma wprawdzie mocy wiążącej, ale odzwierciedla poglądy osób, dla których wszelka debata się skończyła. Na drugim biegunie są osoby domagające się karania za relacje intymne osób tej samej płci. W Europie, w tym w Polsce poglądy takie są jednak marginalne. Większość osób uznaje prawo każdego do prywatności i nie wnika w to co dwie dorosłe osoby robią w swojej sypialni, o ile obie na to się zgadzają. Bardziej zróżnicowane są poglądy na prawo do eksponowania swojej orientacji seksualnej w przestrzeni publicznej. Są ludzie (zapewne należą, czy należeli do nich oskarżeni), które chcieliby osoby LGBT całkowicie tego prawa pozbawić oraz ludzie, którzy domagają się by nie tylko istniało nieograniczone prawo do prezentowania swej orientacji seksualnej, ale również każdy, kto krytykuje to prawo byłby karany. Nie chcę w tej chwili wgłębiać się w szczegóły (np. problem na ile orientacja seksualna jest wrodzona i niezmienna, a na ile związana z doświadczeniem życiowym, bo nie o to chodzi. Stan prawny w Polsce jest taki, że w pełni dozwolone jest zarówno propagowanie zachowań nieheteronormatywnych, jak i wyrażanie dezaprobaty wobec takich zachowań. Wyrażanie obu postaw nie może jednak wiązać się z naruszaniem nietykalności cielesnej ani z przestępstwami przeciwko mieniu. Zarówno Marika i Michał, jak i Margot, Piotr Sz. oraz „Babcia Kasia” przekroczyli granicę dozwolonego prawem wyrażania swoich opinii (w przypadku Piotra Sz. i „Babci Kasi” chodziło o protesty w innych sprawach, ale mechanizm był taki sam). Powinni za to być ukarani, a wymiar kary winien zależeć jedynie od stopnia spowodowanych szkód, okazanej skruchy (Marika i Michał przeprosili pokrzywdzonych, Margot i „Babcia Kasia” nie) i ewentualnej uprzedniej (nie)karalności. Zdecydowanie wymiar kary nie powinien być związany z tym, jakich poglądów ktoś broni, a jakim ktoś się przeciwstawia. Tymczasem wyraźnie widać, że wyroki w polskich sądach zależą od treści bronionych poglądów.
Osobną kwestią jest pytanie dlaczego sprawa „wypływa” właśnie teraz i dlaczego mowa jest jedynie o niesprawiedliwym potraktowaniu Mariki, a nie ma mowy o Michale. Co do tej ostatniej sprawy pojawiły się sugestie, że Marika, jako drobna dziewczyna budzić będzie większą sympatię i cała sprawa, jak również czas, gdy wypłynęła ma związek ze zbliżającą się kampanią wyborczą. Być może tak jest, ale przyczyna może być też bardziej banalna: rodzice Mariki złożyli do prezydenta wniosek o ułaskawienie i teraz został on (pozytywnie) zaopiniowany przez sąd. Ze strony Michała wniosek taki nie wpłynął, więc żadnych kroków nie podjęto. Jeśli jednak uznamy wyrok za zbyt surowy, dotyczy to obu oskarżonych, jeśli okoliczności przestępstwa były takie same. Czekam więc na podobne kroki wobec Michała.
Na koniec kwestia w większości polemik pomijana: traktowanie Marki w więzieniu. W petycji o uwolnienie czytamy: „Po osadzeniu w zakładzie karnym została umieszczona w jednej celi z kobietą, która obnosiła się z odmienną orientacją seksualną oraz przebierała za mężczyznę. Na teren zakładu karnego pozwolono wnieść jednej ze współosadzonych torbę z tęczowym emblematem, podczas gdy jej prośby o pozwolenie na posiadanie chociaż jednej sukienki są za każdym razem odrzucane.”. Jeśli informacja ta jest prawdziwa, to wobec władz więziennych powinny zostać wyciągnięte konsekwencje. Umieszczenie w jednej celi osoby o odmiennej orientacji seksualnej oraz osoby demonstrującej niechęć wobec zachowań nieheteronormatywnych jest okrucieństwem wobec obu. Sprawą powinien zająć się rzecznik praw obywatelskich i doprowadzić do zakazania takich praktyk. Również jeśli potwierdziłyby się zarzuty gorszego traktowania Mariki w porównaniu z traktowaniem innych osadzonych, powinny być wyciągnięte konsekwencje. Była też informacja o tym, że Marika, zanim trafiła do więzienia złamała nogę. Początkowo chodziła o kulach, nie miała możliwości korzystania z rehabilitacji. Jeśli brak rehabilitacji spowodował uszczerbek na zdrowiu, również należałoby wypłacić odpowiednie zadośćuczynienie.
Źródła:
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2023-07-14/sprzeciw-ordo-iuris-w-sprawie-wyroku-mariki-trzy-lata-wiezienia-za-wyrwanie-teczowej-torby/
https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36012,29976665,marika-matuszak-meczennica-ordo-iuris-i-ziobry-wiemy-co-jest.html#S.editors_pick_hp-K.P-B.1-L.1.zw
https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,29979650,agresywna-marika-matuszak-znamy-uzasadnienie-wyroku-i-nowe.html
https://portalwarszawski.com.pl/2022/09/22/szokujace-to-pracownik-onetu-zaatakowal-kierowce-furgonetki-pro-life/
https://natemat.pl/475844,poznan-odmowila-sprzedazy-alkoholu-wyrok-dla-radnego-ktory-dusil-kelnerke
https://gpcodziennie.pl/817114-onz-chce-ingerowac-w-prawdy-wiary.html
Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo