Wprowadzenie
Wojna domowa w Hiszpanii tak naprawdę nie skończyła się nigdy, tyle tylko, że obecnie toczy się ona w sposób bezkrwawy. Właściwie to można powiedzieć, że od śmierci Generała Francisco Franco (1975) do objęcia teki premiera przez José Luisa Rodrígueza Zapatero (2004), a może nawet dopiero po uchwaleniu przez parlament Ustawy o Pamięci Historycznej Hiszpanii (Ley de Memoria Histórica de España) w 2007 r. panował rozejm, ale wojna wybuchła na nowo i - podobnie jak ta krwawa wojna - konflikt wykracza poza granice Hiszpanii.
Jako datę opublikowania wpisu wybrałam 1 kwietnia, ponieważ w tym dniu, w 1939 r. zakończyła się wojna domowa. Dzień ten w Hiszpanii nie jest obchodzony jako Prima Aprilis, natomiast odpowiednikiem Prima Aprilis jest tam 28 grudnia - kościelne święto Młodzianków Męczenników. Ponieważ po hiszpańsku to Día de los Santos Inocentes, a słowo "inocente" oznacza niewinnego (Rzeź Niewiniątek), ale też naiwnego, to dzień ten wiąże się z nabieraniem naiwnych.
Nie zdążyłam z publikację na 1 kwietnia, więc będzie 2 kwietnia. Może to i lepiej...
¡Que la maldición de desenterrar a un muerto caiga sobre vosotros!
(Niech spadnie na was klątwa za wykopanie zmarłego)
Trudno powiedzieć czy słowa te sprawdziły się czy nie. Czy skutkiem klątwy mogła być pandemia? Faktycznie w Hiszpanii sytuacja pod tym względem jest niewesoła, ale niewesoła jest też w innych krajach, a tam klątwy nie było, chyba żeby uznać, że klątwa objęła wszystkie kraje gdzie kultywowany jest fałszywy obraz hiszpańskiej wojny domowej, a że kultywowany jest wszędzie to też objęła cały świat ;)
A tak już całkiem poważnie: hiszpańska wojna domowa przeczy popularnemu stwierdzeniu, że historię piszą zwycięzcy. Franco wojnę wygrał, ale w obiegowej opinii był tym "złym". "Dobrzy" byli zwolennicy Republiki. Ich hasło "¡No pasarán!" znane i używane jest na całym świecie i nie ma znaczenia, że ci, który mieli nie przejść przeszli (Han pasado). Żeby sprawa była jasna: daleka jestem od idealizowania postaci generała Franco i innych osób, które w roku 1936 zorganizowały powstanie przeciw władzom II Republiki Hiszpańskiej. Nie tyle chodzi o sam fakt zorganizowania powstania, nawet nie o sojusz z Hitlerem i Mussolinim (to najczęstsze zarzuty), ale o skalę represji w trakcie prowadzenia wojny i już po zwycięstwie. Ofiarami represji często padali ludzie niewinni lub przynajmniej winni jedynie drobnych przewinień, zasługujących w najgorszym razie na kilka miesięcy więzienia, gdy tymczasem byli rozstrzeliwani.
Polityka historyczna w Hiszpanii
Przejdźmy więc do czasów bardziej współczesnych. Po śmierci generała Franco ustanowiono monarchię konstytucyjną. Przywrócono też zdelegalizowane wcześniej partie polityczne, w tym Hiszpańską Socjalistyczną Partię Robotniczą (Partido Socialista Obrero Español – PSOE) i wkrótce ustalił się system praktycznie dwupartyjny, w którym raz rządzi PSOE, a innym razem PP - Partia Ludowa (Partido Popular). Początkowo PP była partią kojarzoną z rządami generała Franco, gdyż w jej szeregach znajdowali się ministrowie z czasów Franco. PP, pozostając partią konserwatywną, starała się jednak zerwać z wizerunkiem zwolenników dyktatury. Dlatego też o ile PSOE w jawny sposób manifestowała sympatie dla strony republikańskiej (choć w pełni akceptowała ustrój monarchii konstytucyjnej), to PP nie wypowiadała się na temat hiszpańskiej wojny domowej lub wypowiadała się na zasadzie "to już historia, nie warto się tym zajmować". Istotnie, nie zajmowano się. Do tego stopnia, że nauczyciele w szkołach często omijali temat wojny domowej, udając, że zabrakło na to czasu. Przez ok. 30 lat oficjalna narracja, akceptowana przez obie strony była taka, że każda strona miała swoje racje, ale też dokonywała czynów, których dokonywać nie powinna, każdy ma prawo bardziej skłaniać się ku tej czy tamtej stronie, ale politycy niech się trzymają od tego tematu z daleka. Historię należało zostawić historykom.
Tak było do czasu, gdy premierem został José Luis Rodríguez Zapatero. Jego dziadek, kapitan Juan Rodríguez Lozano został rozstrzelany przez zwolenników Franco, ale przed śmiercią zdążył napisać testament, w którym zwrócił się do swych potomków z prośbą by pomścili jego śmierć. Jego syn Juan Rodríguez García jakoś zdawał się nie wykazywać chęci zemsty (a może nie miał sposobności), ale José Luis postanowił wypełnić testament dziadka i dokonać zemsty. Zabójcy jego dziadka co prawda nie żyli, ale skoro nie można dopaść żywych trzeba wziąć się za zmarłych.
26 grudnia 2007 r. uchwalono wspomnianą już Ustawę o pamięci historycznej Hiszpanii (Ley de Memoria Histórica de España). Ustawa ta poza symbolicznym anulowaniem wszystkich wyroków wydanych w czasach Franco, z powodów politycznych (nikt już od dawna nie siedział w więzieniu, ani nie miał do kartoteki wpisanej informacji o byciu skazanym, co mogłoby mieć konsekwencje praktyczne), czy zobowiązania do rozpoczęcia poszukiwań szczątków osób rozstrzelanych i pochowanych w masowych grobach (to akurat uzasadniony postulat), nakazywała La ley usunięcie z budynków i przestrzeni publicznej wszelkich symboli upamiętniających w wymiarze indywidualnym lub zbiorowym zbrojne powstanie przeciw II Republice, wojnę domową (chodzi rzecz jasna tylko o stronę frankistowską, komunistów, socjalistów i anarchistów upamiętniać wolno i trzeba) lub czasy dyktatury.
Wojna z Kościołem
Trudno wypowiadać mi się na temat (2), ale w kwestii (1) trzeba powiedzieć, że działania wymierzone przeciw pamięci Franco szybko przechodzą w działania przeciw Kościołowi. Przykładem może być przytoczona na początku sprawa usuniętego krzyża. Nota bene, władze nie mają zamiaru poprzestać na usunięciu szczątków Franco. W projekcie Ustawy o pamięci demokratycznej (La Ley de Memoria Democratica) planuje się rozwiązanie opiekującej się Doliną Poległych Fundación de la Santa Cruz del Valle de los Caídos i przeobrażenie tego miejsca. W projekcie nie ma wprost mowy o odebraniu Bazyliki Benedyktynom ani usunięciu olbrzymiego krzyża, ale głosy takie też się pojawiają (był nawet projekt ustawy o usunięciu krzyża, ale chyba na razie przepadł z powodów finansowych) i nie należy ich lekceważyć (https://www.gosc.pl/doc/6527609.Hiszpania-Rzad-zamierza-usunac-benedyktynow-z-Doliny-Poleglych).
Sprawa krzyża w Aguilar de La Frontera
Ustawa o pamięci historycznej spośród symboli frankistowskich do usunięcia wyłączyła obiekty, które stanowią wartość artystyczną lub artystyczno-religijną, umieszczone na budynkach kościelnych i obiektach kultu religijnego.
Warunki te wydawał się spełniać krzyż zwany Cruz del Llanito, umieszczony na Kościele Karmelitanek Bosych w Aguilar de La Frontera. Znajdował się na terenie kościelnym. Postawiono go by upamiętnić ofiary wojny domowej, a w szczególności cywilne ofiary bombardowania dokonanego przez samoloty radzieckie (https://lapaseata.net/2021/01/25/la-autentica-historia-cruz-aguilar-de-la-frontera/). W latach osiemdziesiątych zmieniono napis na krzyżu, tak by upamiętniał on wszystkie ofiary wojny.
Tu obejrzeć można krzyż: https://declausura.org/monasterio/san-jose-y-san-roque-aguilar-de-la-frontera-cordoba
Tymczasem na miejscu usuniętego krzyża najpierw pojawiło się szereg małych krzyży, a później do ściany kościoła przytwierdzono krzyż podobnej wielkości i w tym samym kolorze, co usunięty. Nowy krzyż wykonany został z polipropylenu i jest w formie płaskorzeźby przylegającej do ściany (https://www.larazon.es/andalucia/20210206/5vantvmksrd45c5nzavyes5rs4.html).
Niestety spraw takich może być więcej, gdyż rzecznik praw obywatelskich Andaluzji domaga się usunięcia wszystkich krzyży upamiętniających poległych po stronie frankistowskiej. Nawet krzyża, który w latach dziewięćdziesiątych został przeniesiony na cmentarz https://wydarzenia.interia.pl/swiat/news-hiszpania-rpo-andaluzji-chce-usuniecia-sladow-rezimu-franco-,nId,5012447 .
Nie można mieć złudzeń. Nie chodzi tu wyłącznie o sprzeciw wobec dyktatury Franco, która już nie powróci. Nawet nie chodzi o samą walkę z chrześcijaństwem, choć niewątpliwie element antychrześcijański jest tu widoczny. Chodzi o walkę z normami cywilizacji. Do takich norm należy np. poszanowanie zmarłych. Polegli, niezależnie po czyjej stronie to są polegli i należy się im szacunek. W naszej kulturze objawem takiego szacunku jest postawienie krzyża. Krzyża takiego nie wolno usuwać i wyrzucać na śmietnik.
Tymczasem, na przekór wszystkim niedogodnościom życzę zdrowych i wesołych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
Zdjęcie zrobione w Santiago de Compostela w jednym z muzeów.
Komentarze
Pokaż komentarze (42)