Beznadzieja.

"Gazeta Wyborcza" radzi swoim czytelnikom "Jak lekko podkręcić swoją zdolność kredytową". Jedna z porad: "2. Zmniejsz swoje miesięczne koszty - choćby na papierze Jeżeli nie oczarujesz banku wysokimi dochodami, to przynajmniej postaraj się zmniejszyć swoje koszty. Przynajmniej w oczach banku. • Nie szarżuj z miesięcznymi wydatkami. Bank na pewno zapyta, ile wydajesz na opłaty za czynsz, wodę, gaz, energię czy utrzymanie domu i samochodu. Co prawda część banków i tak szacuje samodzielnie, ile to wszystko powinno kosztować, ale niektóre uwierzą ci na słowo. W takim przypadku podawaj kwoty z dolnych widełek swoich comiesięcznych wydatków. Najlepiej spisz je na kartce jeszcze przed rozmową z bankowcem. Ale nie kłam. jeśli bank przyłapie cię na grubszym kłamstwie, to może w ogóle nie pożyczyć ci pieniędzy." Mówiąc po polsku: nakłam, ale ostrożnie. Człowiek, któy posiada sprawnie działający mózg wie, że jak nie ma na coś pieniędzy to nie kupuje tego. Jak nie stać go na kredyt, to go nie bierze. Ale co tam - ważne, żeby kupić to co się chce. A jak potem zabraknie pieniędzy to coś się wykombinuje. "Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele i? – jakoś to będzie!" ("Pan Tadeusz", VI, 257 – 258) No i nie można się dziwić, że teraz wszyscy płacący podatki będziemy pokrywać straty sadownikom i większość Polaków uważa to za normalne. Ech.