Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
" moim czepianiu to chodziło głównie o " środek cięzkości" , punkt ten nabiera takich własności tylko w polu cięzkości drugiego ciała tymczasem moment bezwładności(inercji) to wielkość wsobna ciała mającego masę."
Należałoby konsekwentnie zrewidować związek pojęć "własność wsobna" i "ciała posiadającego masę"
Autor tej frazy bardzo celnie wskazuje na ów problem, który jeszcze nie tak dawno był przedmiotem porównań eksperymentalnych, a mianowicie tego, czy owa masa wsobna i masa ujawniająca się przez zjawisko ciążenia są identyczne, czy jednak różne.
Własnością wsobną ciała jest jego zawartość, która w zderzeniach ujawnia się masą, gdzie masa tu oznacza
więcej przeszkodę jako taką, a nie to,co w tej przeszkodzie tkwi.
Ponieważ grawitację odnosi się jako własność mas, wyszłoby na to,że nie ma sensu odróżniać ciała w polu grawitacyjnym od ciała wsobnego,ponieważ masa wsobna nie ulega zmianie ani tu ani gdzie indziej.
Jest zatem ciekawym pytaniem, jaka masa powiększ się, kiedy stosujemy zasadę dylatacji.
Wsobność ciała jest tegoż ciała ilością zawartości.Przybór tej zawartości musi skutkować albo wzrostem objętości, albo gęstości.
Ja wiem, że w obiegających się ciałach związanych grawitacyjnie środek może znajdować się poza tymi ciałami. Jest pytaniem,jaki środek? Można odpowiedzieć masy wsobnej i mażna odpowiedzieć ciężkości.
Owszem wyczuwa się tu dwa różne aspekty, ale czy naprawdę różne? A może pozorne?
Niniejsza dyskusja dowodzi,że gołe arytmetycznie działania na liczbach i wiązanie liczb z faktami fizycznymi, można formalnie przeciwstawiać i bronić obowiązujących tu konwencji. A jak przyroda się w tej sprawie "umówiła"?
Nawet włączenie zadania o „średniej” w ten wątek – to nie mój pomysł.
Dwa zadania – znależć minimalną drogę po grafie, i znależć punkt „centralny” względem pewnej wielkości są zupełnie innymi zadaniami. To pierwsze – jest dyskretne (choć metody mogą być ciągłe), to drugie – na odwrót. I to jest „wsobna” różnica między nimi. Różnice w poziomie komplikacji – w odniesieniu do algorytmów – można rozważać tylko wtedy, gdy algorytmy w obu przypadkach są dostępne.
W drugim przypadku – gdy nie ma algorytmu rozwiązania, natomiast mogą być algorytmy rozwiązań przbliżonych, ważna jest nie tyle komplikacja, co szybkość zbiegania algorytmu.
Salesman musi wrócić do domu lub hurtowni po nową porcję towaru, zatem cały problem komiwojażera musi uwzględniać i drogę po punktach, i punkt centralny.
Problem geometrycznej mediany dla trzech wierzchołków trójkata jest klasyczny – dostaje się tzw. punkt Fermata, nawet konstrukcyjnie (klik-obrazek):
Dla większej liczby punktów – trudniej. Więcej pod hasłem „geometric median”. Zaś algorytm rozwiązania dla funkcji potęgowej (w notce p=1 lub p=2, zaś w komentarzach dodatkowo p=4), idzie z w/w za podlinkiem.
Te "gołe" arytmetyczne działania na liczbach bardzo szybko przechodzą w skomplikowane operacje nie tylko na punktach, ale na złożonych strukturach.
Przyroda bezustannie coś optymalizuje, choćby drogę po której rekin trafia do niefortunnego pływaka, któremu z zadrapania sączy się krew. A z jakiego innego powodu ludzie mierzą nie po 4 metry, ani po 4 cm, tylko po metr sześćdziesiąt, plus minus?
Bo inaczej, to standardowa zmyła - fraza ta jest nadużywana przez media aż do nudności.
Socjologia w dużej mierze opiera się też na badaniach przyrodniczych a badania przyrodnicze czerpią swoje definicje z nauk filozoficznych :)
'To, że w naukach przyrodniczych "diagnoza" oznacza "badania" nie oznacza, że w zgadnieniach prawnych lub socjalnych też musi'
Po prostu kręci pan :)
Muchy mają ponoć superszybkie móżdżki
Niestety brak informacji o "optymalności drogi ucieczki". Ale jest więcej na temat złożoności mózgu zwykłej muchy, który dosłownie planuje ucieczkę w ciągu ułamków sekund. Rekin przy musze to pikuś.
Każdy ma prawo - nie ma żaqdnych praw przeciw - zapożyczać każde słowo, obracać je w którą bądź stronę, i używać w dowolnym znaczeniu.
Gwyneth Card, Michael H. Dickinson, "Visually Mediated Motor Planning in the Escape Response of Drosophila"
(Current Biology 18, 1300–1307, September 9, 2008)
Ciekawostka dotycząca kolejności (= ważności) autorów - pierwsza autorka jest doktorantką (na Caltech), drugi autor - jej promotorem.
Tu jest strona Gwyneth, a w niej linki do filmików z muchami uciekającymi przed maszynową łapką. Na marginesie youtube jest trochę dłuższy filmik.
Komentatorka niedokładnie opisuje zachowanie muchy, mówiąc, iż ta ucieka w kierunku przeciwnym do ruchu łapki. Jak widać - mucha ucieka pod kątem nieco większym od prostego w stosunku do wektora ruchu łapki. Niegłupio...
"
2+2 =4
2+2 =3
...
2+2 =1
mnie po prostu zachwyciły!
No cóż, okazuje się, że matematyka może być jeszcze bardziej ciekawa, jeśli będzie mogła opisywać logicznie podane przez Cię przykłady.
Ale to, co napisałeś do Stanisława H.:
„Co do podanego przykładu, [przykład podał S.Heller] iż "1" i "jeden" pozostają w tej samej relacji co nazwa "chleb" i przedmiot chleb - mam duże wątpliwości. Dlatego, że i "1", i "jeden" są nazwami. To drugie składa się z 5 drobniejszych nazw, wg. reguł tworzenia słów na podstawie alfabetu. Przy czym, nie są absolutnie równoważne.
już mnie mniej zachwyciło. Ale zaciekawiło.
Bo "1" oraz "1", nie mówiąc już o "1" oraz "1 nie są absolutnie równoważne.
W każdym razie mogą nie być.
A bo i taka matematyka istnieje, w której (mogę podać przykłady) równanie
1 + 1 + 1 +....+ 1 = 1
jest prawdziwe.
Mało tego. Taka matematyka jest konieczna.
A i taka też:
1 = N * 1/n
a skoro podałam, że
1 + 1 + 1 +....+ 1 = 1
to pod "1" mogę podstawić "N * 1/n"
i w konsekwencji będę sobie miała:
N * 1/n +N * 1/n +N * 1/n +...+ N * 1/n = 1
co znacznie poszerzyło moją świadomość na temat:
Jedność / Wielość / Jednia
kontra
Jedność/ Ilość / Wielkość
:-)
Pozdrawiam serdecznie bardzo
Widać, że ono trochę poczerwieniało z wysiłku - od tego przeciskania się :-)
O, nawet wiele!
Np. dodawanie "modulo 2": 1+1=0, 1+0=0+1=1. Wtedy
1+1+1=1, i tez 1+1+1+1=1=1, etc.
I to jest fakt.