"jak coś się urodziło całką, to całką zostanie, choć są całki gorsze i lepsze - zupełnie jak ludzie "
- napisała komentatorka (kto chce - znajdzie gdzie).
Bracia Śniadeccy, reformując polskie naukowe nazewnictwo, dla obcego, zbyt łacińsko brzmiącego "integrała", wybrali "całkę" (co znaczy dokładnie to samo), ale też - to staropolskie określenie dziewicy. Tak, to pierwsze zdanie trzeba przeczytać jeszcze raz...
Kto zaczął używac tej frazy - "wyższa matematyka", i kiedy? Coż ona oznacza, oznaczała?
Czy to "rachunek różniczkowy i całkowy z domieszką algebry wielomianów oraz algebry liniowej i geometrii analitycznej" - to, co się propaguje z obowiązku w szkołach średnich i "przymiotnikowych" uniwersytatach byłego Imperium?
To potwierdza zawartość rozlicznych podręczników, skryptów i wykładów ochoczo produkowanych od dawna.
Ale inne rozliczne podręczniki, skrypty i wykłady różnią się od tych znacznie.
(Dla wyjaśnienia - ongiś za niewielkie pieniądze można było nabywać świetne, choć mniej świetne też, książki w tzw. "księgarniach radzieckich", czy to pisane przez akademików, czy to spiratyzowane tłumaczenia pozycji zachodnich.)
Odesłałbym do jakiego żródła rosyjskiego lub polskiego na internecie, ale nie znalazłem. Znalazłem wykład z wyższej matematyki z roku 1896 (jak mnie znacie, oczy mi się zaświeciły), wydany po angielsku...
Dyskutantom o potrzebie czy niepotrzebie całek a różniczek polecam choć przeczytanie spisu treści. Odważniejszym - kliknięcie na klikalne rozdziały. Ostrzegam! Ta wyższa matematyka nie taka straszna! A jeżeli straszna, to ta, którą aktualnie uważa się za "wyższą matematykę", którą zaciemniła lata szkolne wielu, natychmiast taką być przestanie - gwarantuję!
Ta kwestia zbyt ważna by mieszać w niej. Nie ukrywam, iż przeczytałem wpis na gościnym (acz nie dla wszystkich)blogu ...
Moim zwyczajem jest sprawdzaniepodawanych źródeł (chyba, że odnośniki sa do regału w czyjejś piwnicy). Nie wiem, czy polecać ten zwyczaj, bo może okazać się, że rzeczy wcale nie są takie, jak sa przedstawiane. Wtedy celne a błyskotliwe refleksje odnoszą się do rzeczy nieistniejącej, więc szkoda. Poniżej, A - to co Autor zapodaje, zaś "Ź" - żródlo, oraz "t" - ja.
http://www.rian.ru/society/20090211/161744109.html
A:
"że nowe standardy programowe i egzaminacyjne ,przygotowywane przez rosyjską akademię nauk do wdrożenia z początkiem roku szkolnego 2009/10 będą bardzo znacznie odciążone od zbędnych treści, szkodliwych dla zdrowia uczniów"
Ź:
- "По словам Фурсенко, представители академии поднимают вопрос о влиянии "перегрузок" на здоровье школьников, но в то же время предлагают стандарты, "в которых мы от перегрузок ни в коей степени не уходим"."
j:
Fursenko nie powiedział, że to treści są szkodlwie dla zdrowia uczniów. Wg. Fursenki, Akademia bada wpływ obciążenia na zdrowie uczniów.
A:
"Eliminujemy z programu matematyki w klasach X i XI wszystkie hasła, które wykraczają poza elementarną matematykę , jak np. granica ciągu, pochodna funkcji, całka nieoznaczona funkcji jednej zmiennej. Jest to wyższa matematyka, nikomu, do niczego nie potrzebna."
Ź
- "Фурсенко считает, что необходимо уменьшить нагрузку на старшеклассников и исключить из учебной программы высшую математику."
t:
Znowu, nic takiego nie zostało powiedziane. Znowu mowa o obciążeniu.
A:
"Powiem więcej: taka matematyka niszczy kreatywność myślenia uczniów. Szkoła powinna uczyć myślenia już na matematyce elementarnej. Ja i obecny tutaj rektor uniwersytetu moskiewskiego nie uczyliśmy się matematyki wyższej, a czy to znaczy ,że jesteśmy durniejsi od tych, którzy się uczyli?”
Ź:
- "Я глубоко убежден: не нужна высшая математика в школе. Более того, высшая математика убивает креативность", - заявил Фурсенко"
t:
Bez komentarza (to jest komentarz!).
A:
"Nie będziemy zważać na genialnych nauczycieli i ich genialnych uczniów, lecz skierujemy uwagę na 13,5 milionów przeciętnych uczniów ze szkół na wsiach i miasteczkach”"
Ź:
- "Мы должны ориентироваться не на гениальных учителей и не на выдающихся школьников, а на 13,5 миллиона учеников как в селе, так и в городе"
-
t:
Minister nie mówi "nie będziemy zważać", tylko "nie powinniśmy się orientować na" (tak trochę toporna nowomowa, ale zupełnie co innego znacząca).
(poprawka Waldemara: minister mówi "powinnisy się orientować nie na genialnych nauczycieli i błyskotliwych uczniów, ale na ...")
A:
"Anna Meched, nauczycielka matematyki w moskiewskim liceum, laureatka konkursu na najlepszego nauczyciela roku 2007, ostro zgromiła swego ministra zbijając z powodzeniem jego tezę, że matematyka wyższa tłumi kreatywność uczniów.
Ź:
- "Лучший учитель России 2007 года, преподаватель математики одной из московских школ Анна Мехед заявила РИА Новости, что не разделяет точку зрения министра и считает правильным преподавать начала высшей алгебры и математического анализа учащимся 10-11 классов."
-
t:
Cóż, kobieta nie podziela zdania, i wypowiada swoje. Ale "gromi", "zbiła tezę"!?
Drobne różnice interpretacji? Każdy sam oceni. Oczywiście, jak ma czas i chęć.
************************************************************************
W odniesieniu do polskiej szkoły, problem z nią jest zagwarantowany konstytucyjnie, misją szkoły jest bycie przechowalnią młodzieży zanim dorośnie:
- Art. 70. 1. Każdy ma prawo do nauki. Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa.Sposób wykonywania obowiązku szkolnego określa ustawa.
Jeszcze raz: każdy, przynajmniej do lat 18-tu, ma prawo do czegoś, co jest obowiązkowe.
Pytania?
A jak to było przed wojną? Konstytucja marcowa (1921) postulowała podobny, choć daleko słabszy obowiązek, ale... nie przyznawała żadnego prawa do nauki:
- Art.118. W zakresie szkoły powszechnej nauka jest obowiązkową dla wszystkich obywateli Państwa. Czas, zakres i sposób pobierania tej nauki określi ustawa.
Jak Druga Rzeczpospolita mogła funkcjonować bez prawa do nauki? Czemu więc ta nostalgia, czemu szkoły Dwudziestolecia Międzywojennego stały się archetypem ideału?
Inne tematy w dziale Kultura