U Arka dziś gęsina, strawna dla veganina. Zaś u mnie - plany dały plamy, bo bakcyl zza morza rozłożył całą rodzinę pokotem. Kichając i kaszląc, na oczy ekranu nie widząc, szok mnie w dodatku spotkał. Nie aż taki, gdy kuzyn mnie uświadomił, że świętego Mikołaja nie ma, mniejszy – no, powiedzmy, szoczek...
Zawsze myślałem, wierzyłem, iż w dwuwierszu pana Rejowym
„A niechaj narodowie wżdy postronni znają
Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”
te „gęsi” – to gęsi. A tu masz - mOrfeusz napisał
„... w powiedzeniu "Polacy nie gęsi, a swój język mają" słowo "gęsi" nie jest rzeczownikiem, a przymiotnikiem - chodzi o "język gęsi", czyli łacinę.”
Ark dobił, cytując poradnię językową:
„słowo gęsi bywa mylnie odczytywane jako rzeczownik [...] błędna postać jest bardzo rozpowszechniona...”
Czując, że wspomnienie z dzieciństwa pryska, wyzywane od błędu, zaś ja –jego nośnik – implicite określany głuptasem, zajrzałem z nadzieją do polskiej wikiquote – to samo! Odwołałem się do jeszcze jednej poradni – bez zmian... Jakiś diablik-nie-diablik na ramieniu jednak szeptał mi w ucho – „Nie oddawaj swych wierzeń bez walki. Po pierwsze, myśl!”
Zaraz, zaraz... ten ostatni poradca pisał tak
„Gdyby bowiem Rej połączył przymiotnik gęsi z rzeczownikiem język, użył - zamiast powtórzonego "iż" - innego spójnika ("ale") i napisał A niechaj narodowie wżdy postronni znają (czyli: a niech obce narody zawsze wiedzą), iż Polacy mają język nie gęsi, ale swój, nie byłoby wątpliwości: wyraz gęsi musiałby być odczytany przez wszystkich jako”
Czyli: „Gdyby Rej użył innego spójnika („ale”), nie byłoby wątpliwości”.
Ale przecież nie użył!
To tylko dzisiejszy fachowiec wie lepiej, jak powinno było byc (choć nie było). Może Rej-nieuk, nie znał innego spójnika, może nie umiał się wyrazić, biedaczysko? Eeee, wątpliwie – niby dlaczego miał nie znać?
Zatem, nie użył, bo nie miał zamiaru. Użył takiego spójnika, jakiego chciał, jaki potrzebował. Skąd wiem? A niby dlaczego mam przyjmować, że było na odwrót?
Najlepiej by samego Reja zapytać... Ale jak? No, nie wiem.... Może jego wydawców? Do Biblioteki Narodowej zatem marsz! Oto pana Rejowy Źwierzyniec, nakładem Krakowskiej Akademii Umiejętności przepysznie wydany AD 1905, fototypowo, kopia wydania AD 1574, spaśne tomisko. Gdzież ten Figlik? Wertu, wertu, wertu – o, jest!

Przepiszmy to dzisiejszą czcionką, zachowując pieczołowicie słowa napisane przez Reja dużą literą, tak jak w powyższym (że „Polacy” z dużej litery – to oczywiste, nie trzeba więc podkreślać).
„Do tego, co czytał
[...]
Widzisz takie rozumy, co tak świat zbiegały,
ze nie wiem, czego by już wszędy nie zmacały.
więc też ci nieukowie, co pisma nie mają,
Gdy nie mogą mędrować, niechajże wżdy bają.
Bo komu inochody nie stawa, więc grędą,
A baby, gdy Lnu niemasz, niech Konopie przędą!
A niechaj narodowie wżdy postronni znają ,
Iż P O L A C Y nie Gęsi, iż swój język mają!
Wszak widamy u sławnych, chociaj nie Polacy,
Pisali też leda co, chudzi nieboracy.
A o Polakoch sobie ledwe tam bajali,
Iż też są jako ludzie, którzy je widali.
[...]”
Jakie znaczenie ma pisanie dużą literą? Wpływ niemczyzny? Raczej nie, bo tylko niektóre rzeczowniki są tak pisane (porównajcie figlik na stronie poprzedniej „Co kazał babę Wójtowi w rzyć całować” – „Świnia” i „Wrona” pisane są dużą literą). To, że są to rzeczowniki – nie ulega teraz wątpliwości, nieprawdaż?
Nie wiem dlaczego dużą literą. Może chodzi o rebus – przenośnię? Trzeba pod oznaczone słowo podstawić jego właściwe znaczenie...
„A baby, gdy brakuje im [TEGO], niech robią [CHOĆ TO]”?
Wielki z pana Reja był figlarz. Współcześni poradcy twierdzą, iż pod „gęśmi” kryją się łacinnicy, albowiem łacina Rejowi kojarzyła się z gęganiem, albo też łacinnicy pisali gęsimi piórami.
Przepraszam, ale tu się by chciało zacytować Szwejka – bałwaństwo do kwadratu. Primo, wtedy wszyscy, obojętnie w jakim języku, pisali gęsimi piórami. Może ktoś kaczymi lub orlimi – ale to nieistotne. Nie była wszak to cecha wyróżniająca łacinę.
Rej był wprawdzie (wg. Wikipedii) samoukiem, ale – jak łatwo widać – z tych samouków, co się uczą ponad to, czego uczą w szkołach. Łacinę musiał znać, słyszeć, rozumieć, w niej czytać i pisać – w końcu ileż z jego twórczości to tłumaczenia lub nawiązania do starożytnych pisarzy lub poetów (tu - poszedłszy za Chrzanowskim). Ten język, co znasz dobrze - nie nazwiesz gęganiem.
Ze struktury zdania „Iż Polacy nie Gęsi, iż swój język mają" wynika, iż „Gęsi” – to takie indywidua, co swego języka nie mają. Czytając wyżej i niżej (to się nazywa KONTEKST) - to takie, co nie umieją sie wypowiedzieć. To takie, co pozwalają innym o sobie mówić i decydować. No, Gęsi – po prostu.
To, że w epigramacie chodzi o łacinę, opiera się tylko na kruchej przesłance „gęsi=łacinnicy”.
Chodzi o to, by pisać. Nie narzekać, nie krytykować – pisać. Lepiej lub gorzej, ale pisać. Jak kto nie umie ładnie, niech pisze jak umie. Jak kto nie umie wcale, niech choć mówi („baje”). Mówmy my o sobie, a nie żeby inni mówili o nas i za nas, a zwłaszcza „leda co”.
Nie zgadzacie się? To przeczytajcie raz jeszcze. Dalej się nie zgadzacie? To jeszcze raz. Aż do skutku.
Inne tematy w dziale Kultura