Taki jest los matematyka (i nie tylko) - szukasz, szukasz, strasznie chcesz znaleźć, a nie znajdujesz. Wtedy wątpisz - i nie wiesz, czy masz wątpić w siebie, w swoje zdolności, czy też w Naturę Rzeczy - nie znajdujesz, bo takowej nie ma i być nie może.
No, to zabierasz się za próbę dowodu Nieistnienia...
I znowu - szukasz, próbujesz raz tak, raz siak, znowu strasznie chcesz znaleźć, nawet straszniej - bo dla własnego poczucia wartości lepiej winić Naturę niż Siebie...
I znowu wątpisz... z tą samą dychotomią.
Zaczynasz podejrzewać, gdy ani Istnienia, ani Nieistnienia nie potrafisz dowieść, że być może... przyczyna nie w tobie, ale znów w Naturze Rzeczy.
Zabierasz się za Dowód Nierozstrzygalności - dowód, że nie da się dowieść....
(fragment komentarza)

Inne tematy w dziale Technologie