Pod zeszłoroczną notką Ewy-Filozof „Bóg w klatce” rozmowa zeszła na... kąt prosty. Kąty proste niebywale mnie interesują, dlatego wdałem się w dyskusję.
Blog ów raz jest, raz znika – w tej chwili nie ma go (link złamany, pusty). Zamieściłem tam ponad pół kopy komentarzy. Szkoda by mi było, gdyby przepadły, więc postanowiłem choć niektóre zebrać razem, poprawić literówki i inne błędy, opatrzyć komentarzami (do komentarzy). Moje komentarze – to moje, więc mam prawo do dowolnego ich traktowania. Dla dobra płynności wątku muszę przytoczyć choć fragmenty wypowiedzi innych, niewielkie - by nie naruszać ich praw.
Jeden z komentatorów, ‘bros’ napisał:
„Bodaj w Afryce w dżungli odkryto ongiś pewne plemię, które nie widzi kątów prostych (nazwy plemienia nie pamiętam). W ich otoczeniu takie nie występowały, więc ich nie postrzegali.”
Ponieważ ludzkie postrzeganie niezwykle mnie interesuje, choć kąty proste bardziej, nie mogłem przepuścić takiej okazji, więc zareagowałem:
„Jeżeli na danym terenie rośnie choć kilka roślin, albo lepiej - drzew, to trzeba byś ślepym, by nie zauważyć, że choć niektóre łodygi lub pnie tworzą kąt prosty z gruntem, z którego wyrastają. Inaczej - człowiek MUSI postrzegać pion, i MUSI postrzegać poziom. Z połączenia i wzajemnej relacji tych dwóch wyłania się kąt prosty.”
Do tego natarczywego „musi” odniosła się Gospodyni blogu:
„Prawda jest tylko jedna fakt [...] Jeśli cel jest piękny a metoda parszywa to i całość jest parszywa. Czyli ja nie uznaję takich metod: jak nie widzisz kąta prostego to zmuszę ciebie abyś zobaczył. Nieważne jak, za wszelką cenę MUSISZ widzieć kąty proste.”
Struna u tichego została poruszona i wydała dżwięk:
“Prawda jest jedna, racji jest mnogość. Owe bajkowe plemię, rzekomo nie znające kąta prostego, ilustruje ograniczenia ludzkiego poznania - ale nie swojego.
To, że badacz, podróżnik, narrator nie widzi u dzikich rozpoznawania kąta prostego - oznacza, że zbyt pochopnie bierze brak za fakt. Innymi słowy - nierozpoznawanie (nienazywanie - czy to nie to samo?) z natury rzeczy nie może być faktem. A tu, niestety, poznanie pracuje tylko w jedną stronę: ów pochopny badacz może tylko stwierdzić fakt rozpoznawania lub nazywania (czy to nie jedno i to samo?) kąta prostego.
A propos, czy możesz wyjaśnić, co takiego "prostego" jest w kącie prostym? Inne narodowie - w odróżnieniu od Polaków, Rosjan i jeszcze paru - nazywają ów kąt "kątem słusznym" (w domyśle - "jedynie słusznym"), "sprawiedliwym", "godnym", "prawym". Nawet Czesi - "pravý úhel". Zwłaszcza Czesi!
Wyjaśnienie zawarte jest w "drzewnej" metaforze... no, cień, zapowiedź zaledwie - samo wyjaśnienie wymagałoby napisania 10 stron eseju. Można by go zacząć od słów: ongiś "proszcza" znaczyło grzechów wybaczenie - brzemię grzechów człowieka przygniata; dopiero po ich wybaczeniu człowiek ma prawo się wyprostować.”
Bros broni swego dictum:
„Konkretnie nazywa się to ślepota uwagowa. Bodźce dochodzą do zmysłów, ale nie do świadomości. [...] Jeśli nie mamy aparatu pojęciowego, do opisania kąta prostego, widzimy drzewo, ziemię, kąta zaś nie. Kąt jest (lub go nie ma) w mózgu postrzegającego, a nie między drzewem a podłożem.”
Dalej Bros:
"Otóż widoczne jest drzewo i podłoże,na którym rośnie. Kąt nie. [...] Kąt jest (lub go nie ma) w mózgu postrzegającego, a nie między drzewem a podłożem."
Na co tichy:
„A co to znaczy "widoczne"? Że w oku jest?
No, powiedz, że tak, powiedz że drzewa ani podłoża nie ma w mózgu... Żart. Albowiem i rzeczy i relacje istnieją w naszych mózgach. Jakoś. Nie wiadomo DOKŁADNIE jak. Łatwo to "jakoś" udowodnić - ot przez pokazanie rzeczy (lub relacji) i zaobserwowanie zmian parametrów fizykalnych mózgu.
Czy wyłącznie?
Jak zamkniesz oczy, to ów kąt, prosty gdy na niego patrzyłeś, przestaje być prosty? Poprzednią uwagę żeś nie do końca zrozumiał - albowiem, jaki argument możesz podać na to, iż owego kąta tak naprawdę - obiektywnie - nie ma?
No, nie możesz! Może ująłem to zbyt potocznym językiem - "poznanie pracuje tylko w jedną stronę" - ale nie jestem filozofem, więc nie muszę prostych (w obu znaczeniach) spraw zaciemniać kunsztownymi i trudnymi słowami."
Do dyskusji włącza się Halo:
„Niestety jest coś takiego jak "niewidzenie" kąta prostego". Eksperymenty temu dowodzą. To, że coś jest w przestrzeni, nie oznacza, że nasz mózg to rejestruje. Widzieć wszystko potrafi tylko klisza w aparacie fotogr. My nie widzimy. My odbieramy i INTERPRETUJEMY fale świetlne. A interpretacja ta przebiega wg ściśle ustalonych przez Stwórcę zasad!”
I znowu ‘bros’, wytaczając cięższe działo:
„Drzewo i podłoże są danymi dostępnymi poznaniu empirycznemu, kąt tylko poznaniu racjonalnemu. Taka jest różnica. Innymi słowy drzewo i podłoże są materią, kąt jest formą (jak ująłby to Arystoteles).”
I w odpowiedzi, wytaczam cięższe:
„Gramatyka, Brosie, gramatyka... lecz potrzeba więcej - semantyki. Po cichu zakładasz, iż "prosty" jest własnością kąta, że przymiotnik wybiera jeden szczególny przypadek z możliwych stanów rzeczownika.
A przecież kąt prosty jest nie tylko specjalny, ale superspecjalny...
Bo przecież "prostota" sama w sobie jest stanem - w tym kontekście, zgodnością z kierunkiem działania grawitacji. Taka jest etymologia słowa - odnosi się ono od kierunku dół-góra, jednego jedynego kierunku. Przeniesiona może być na sytuacje "płaskie" - gdy ów dziki ma podejść do strumienia by przynieść wody - gdy nie ma przeszkód, wybierzę drogę prostą (prostopadłą) do niego. Może nie będzie mieć na to nazwy, ale gdy bez powodu wybierze inny (my cywilizowani nazywamy to kątem), współplemieńcy określą to pewnie jakimś epitetem, np. "ty baranie - co tak krzywo leziesz", czy co tam u nich służy za przezwisko... Określą "krzywość" choćby, tym samym określą jej zaprzeczenie - prostotę.
Może podobny badacz, gdyby zajrzał do polskich podręczników szkolnych z matematyki, zawyrokowałby, iż polscy uczniowie nie znają pojecia kąta prostego, bo nigdzie nie widział kwadracika go oznaczającego, jedynie jakieś łuczki z kropeczkami."
I na koniec, tichy:
"Wyobraź sobie proste doświadczenie. Jest was dwóch badających, i dwóch badanych. Bierzesz owoc lub foremny kawałek mięsa, i dwoma cięciami dzielisz na cztery części. Dwie bierzesz dla siebie i kolegi (lub koleżanki) badacza, dwie pozostałe rozdajesz badanym, niechby dzikim.
Jestże plemię dzikich, którym wszystko jedno, jak owo dobro rozcinasz do podziału?
Doświadczenie można powtarzać, notując jak reagują, i kiedy w końcu chwycą za dzidy, gdy unikasz SPRAWIEDLIWEGO podziału.
W wielu językach nazywa się on "prawy", "słuszny", "sprawiedliwy". Pisałem to poprzednio.
Euklides ujął tę własność jako podstawową. Opiera się na jeszcze bardziej podstawowej - porównaniu dwóch rzeczy by stwierdzić, czy sa jednakie czy różne.
Jest to postrzeganie w najczystszej i najprostszej postaci. Nie ma zadnego mierzenia, żadnej miary, żadnych stopni, nic. Z prostej wystaje prosta, która dzieli półpłaszczyznę (lub płaszczyznę) na równe dwie (lub cztery części)."
Inne tematy w dziale Technologie