Rzecz będzie o poezji. Nie zamierzam się wymądrzać, nie ma obawy..
Znacie 'andsola'? Tak, komentuje tu czasami, i trzyma swój kramik bloggerski na bloxie. Z jakiegoś dziwnego powodu, salonowcy rzadko zbaczają na blox, i vice versa - nie masz za wielu bloksiarzy myszkujących po salonie. Cuius reggio?
No, 'andsol' i ja - heretycy umiejscowień.
I tak, 'andsol' zamieścił u siebie kilka wierszy brazylijskiego poety o polskich korzeniach, Paulo Leminski'ego. Są to jego własne tłumaczenia, zaś ja - zajadły wróg tłumaczy - tym razem dam im spokój. Lubię krótkie formy, bom człek pochopny i niecierpliwy (Paulo Leminski, tłum. 'andsol'):
na wieży kościoła
zatrzymał się ptaszek
tak jak by osiadł
skutek na przyczynie
Ptaki, zatrzymujące się gdziekolwiek, już zawsze będą się mi kojarzyć trochę smutnawo, bo tylu ludzi przewija się - przez chwilę do zniknięcia - przez Salon, i tak niewielu się pamięta, i jeszcze mniej - brakuje. Ci odlatują, ci zostają...
Jeden z wierszy Leminski'ego uderzył mnie szczególnie - choćby przez to, że wydawał sie być nieprzetłumaczalny na język polski. Nawet 'andsol' nie ośmielił się próbować. Ten jednosłowowiersz:
PERHAPPINESS
Pominę ciąg nieudanych prób tłumaczenia. Nie znaczy to, iż w końcu próba się udała. Ale niech tam, oto ona:
PRZYPUSZCZĘŚCIE
Otworzyła ona drzwi do dziesiątków jej sióstr, już nie tak refleksyjnych, bardziej frywolnych. Wolę dialogi niż monologi, choć te ostatnie są tych pierwszych ułamkami, i też znikome, nijak jak Platon czy choćby Lem... Tak, tłumaczę się z tytułu (jasne, że z pierwszej części, bo druga - tak dla hecy i rymu... a może nie).
Miła, co czujesz?
Piszczęście.
Matematycznie... I w wannie:
Pluszczęście
Dalej - tak, jest dalej. Ale robi się coraz bardziej cheesy... więc oszczędzę.
Inne tematy w dziale Kultura