tichy tichy
1398
BLOG

monopole zamiast 'la fejrr dam piejrr'

tichy tichy Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

Od kilku tygodni błąkał mi sie po głowie wpis pod tytułem "L'affaire d'Ampère", panaarkową notką inspirujący się. Niestety! Pod nią żem się był wyładował (Ctrl-F "tichy" tamże), i dlatego już słabo iskrzy. Świetnie, a przynajmniej dźwięcznie, tytuł by brzmiał - kusi-kusi aż skusiło. W sumie i różnicy, rzecz i konkluzja - to zwykły skromny "pyk", żadna iskra:

Niniejszym się zaświadcza, iż "prawo Ampera" zostało tak nazwane by Ampera uhonorować, a nie prawo mu sfałszować ani mu dokuczyć. W istocie, nazwa znaczy "prawo imienia Ampera", podobnie jak "twierdzenie Pitagorasa" oznacza "twierdzenie imienia Pitagorasa". Poza wyjatkami, takie jest znaczenie większości"praw", "twierdzeń", "reguł", "teorii", etc., w których występują nazwiska ludzi w dopełniaczu. Dopełniacz sugeruje własność lub autorstwo, a przecież niekoniecznie.

I kolejna inspiracja: czy monopole magnetyczne istnieją?  Istnienie innych jest wszak dobrze udokumentowane...

Chciałem szybkiej odpowiedzi: tak-tak, nie-nie, by zapisać w pamięci, potem wygumkować, i wrócić do swoich rzeczy. Rzeczy te mają się dobrze lub źle zupełnie niezależnie od monopoli dylematu egzystencjonalnego.

Więc po co mi to wiedzieć?

A po co kot zagląda do szafki z pustymi garnkami? Z pełnymi - jeszcze można by  zrozumieć...

Niestety, nie za bardzo sie dowiedziałem, jak to naprawdę jest z tymi monopolami, mimo lektury notki i odautorskich komentarzy. Dowiedziałem się wszak, iż istnieje spisek antymonopolowy. Choć... mogłem to był założyć w ciemno, ba! - nawet pieniądz jaki postawić, ale nie znalazłem bookmachera, który by zakład przyjął.

Więc, badania nad monopolami - wg. Autora - zepchnięte zostały na obrzeża oficjalnej, sytej, zadowolonej z siebie nauki. Słowa moje, ale szczerze parafrazuję słowa Autora; jeżeli parafraza niecelna, lub dokuczliwa  - proszę o sprostowanie.

Wg. Autora, zepchnięcie to przejawia się w tym, iż zaledwie obskurne żurnale naukowe publikują doniesienia o odkryciu monopoli. W tym, że szkolne podręczniki  o nich nie wspominają, co najwyżej z negacją ("nie masz monopoli"). W tym, że równania dotyczące pół magnetycznych podawane sa li tylko w formie wykluczającej istnienie monopoli, zaś nikt nie wskazuje równań, którym monopole wcale nie przeszkadzają.

Wg. Autora, zdania typu "w przyrodzie nie występują monopole" są fałszywe, albowiem w jakichś pracach napisane jest, że występują. Co prawda, jak rozumiem, rzeczy podejrzane o monopolizm są kreowane lub obserwowane w warunkach ekstremalnych - jakaś plazma, lub na odwrót, okolice zera bezwględnego. Ale to też Przyroda.

Wcale się nie wstydzę tego, iż zajrzałem do wikipedii w celu falsyfikacji. Albowiem, zgodziwszy się, że wikipedia nie nadaje się za bardzo do weryfikacji (tzn., jako krynica mądrości), do falsyfikacji - zaprzeczania twierdzeniom - nadaje się wyśmienicie.

Zresztą, zupełnie poprawne twierdzenia tam można znaleźć, choć nie polecałbym nikomu opierać swoich studiów o  wikipedię. Ale jak kto ma co w głowie, może śmiało zaglądać. Ach, musi się nie bać zgryźliwych, którzy zarzucą, że "2+2=4" to bzdura, bo tak napisała wikipedia, i dopiero wtedy to twierdzonko stanie się prawdą, gdy zapisane zostało w grubej księdze, najlepiej zakurzonej, najlepiej wydanej za  Sasa, ze złotymi literami na grzbiecie.

I cóż, proszę wycieczki, widzimy w gablotce "magnetic monopole"? Proszę państwa, "monopole" po angielsku to liczba pojedyncza, proszę czytać poprawnie, bez "e" na końcu! Przypadkiem, "pole" pisane z małej litery oznacza "słupek", zaś z dużej - "Pole" - Polaka, jako takiego. Co to Polak? Proszę zajrzeć do Nowych Aten.

Dlaczego "pole" tłumaczy się na polski jako "biegun"? Przecież słupki są proste, a bieguny krzywe! Muszą być krzywe, bo inaczej konik na biegunach nie miałby sensu. Ależ miałby, bo dlatego bieguny nazywają się biegunami, by dziecko sobie mogło wyobrazić, że koń biegnie. A co, proste bieguny zakazywałyby wyobraźni? Tłumacząc na angielski - "rocking horse", i z powrotem na polski, wychodzi "koń ruchany", albowiem "rock" - to "ruch". So jest słuszniejsze, bo rzecz w ruchu, nawet bujaniu, a nie w sposobie jego wywoływania. Ot, sympatyczny (tym razem) polski parsprototyzm....

Wycieczko - nie zawracać głowy! "Pole" tak naprawdę wcale nie znaczy "słupek" lub "kijek", tylko "koniec kijka," i cały szkopuł  w tym, by znaleźć kijek z jednym końcem! Anglosi - też parsprototosi.

Co widzimy w gablotce? Oj, mnóstwo. Historyjki z historii, zestawiania praw i wzorów zainteresowanych - w jednej kolumnie bez monopoli, w drugiej - z monopolami. Referencje do najnowszych odkryć, publikowanych w takich obskurnych żurnałach jak "Nature" lub "Science" (2009). No tak, to obskurne żurnały, bo niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. No, niedostępne online, ale w jakichś bibliotekach prenumerują. Ale kto ma czas i ochotę wsiadać w pociąg i wołać "konduktorze łaskawy, zawieź nas do Warszawy"  (lub do Wrocławia albo Krakowa)?

 Wiemy wszak, że  "PKP - to kompletny rozkład jazdy"!  (H.Steinhaus).

Ale przecież istnieją omówki, jak Science Daily, gdzie skrótliwie  (w skrócie dla kłótliwych) rzecz wyjaśnią i obrazkiem zilustrują. O, takim:

robaczki

Omówki dowodzą, że Autor nie ma monopolu na monopol!

tichy
O mnie tichy

tichy jaki jest każdy widzi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Technologie